Skip to main content

Jeszcze niedawno Joao Cancelo był zawodnikiem, bez którego Pep Guardiola nie wyobrażał sobie podstawowej jedenastki. Szybko stracił status w drużynie, a wypożyczenie do Bayernu to nie tylko kwestia spadku formy, ale kilku incydentów nasilających się w krótkim czasie.

To jeden z najbardziej nieoczekiwanych transferów zimowego okienka. Przecież w zeszłym sezonie Joao Cancelo był prawdziwą rewelacją. Tylko na papierze ustawiony był na lewej stronie obrony, a de facto schodził do środka i często kontrolował tempo gry, rozgrywał, rzucał prostopadłe podania, a już osławione zostały jego zagrania tzw. “zewniakiem”. Był trudnym zawodnikiem do rozczytania i pilnowania, świetnie się w tej roli spisywał. Po drugie Manchester City wcale nie ma alternatywy, bo w tej chwili z konieczności na tej pozycji występuje nominalny stoper – Nathan Ake, a Sergio Gomez nie ma doświadczenia, by stawiać na niego w najważniejszych hitach. Pojawił się konflikt na linii Cancelo – Guardiola, bo inaczej City nie pozbyłoby się tak lekką ręką doświadczonego i utytułowanego zawodnika.

Taką bombę transferową rzucił David Orstein, obecnie z “The Athletic”, a wcześniej redakcji BBC Sports, doskonale zorientowany dziennikarz w sprawach transferowych. Szybko poszło, bo wcześniej nie było żadnych plotek, doniesień, wypychania Cancelo z City. W zasadzie to od razu pojawiła się informacja, że zawodnik idzie na wypożyczenie do Bayernu i niemiecki klub ma możliwość wykupienia go w letnim okienku. Dla Bawarczyków to transfer premium po tym, jak Mazraoui doznał kontuzji, a Benjamin Pavard jest myślami przy Barcelonie. Taki zawodnik na boku obrony spadł im jak gwiazdka z nieba. Po prostu skorzystali z okazji, że Cancelo wszedł w konflikt z Pepem Guardiolą.

Kiedy tylko nastąpił u Portugalczyka spadek formy, mniej minut gry, to zaczęły się problemy i narzekanie oraz małe szpileczki wbijane przez Guardiolę w poszczególnych wypowiedziach. Na przykład wtedy, gdy ironicznie nazwał go “mister Cancelo” albo wówczas, gdy z radością oświadczył, że wszyscy są zadowoleni z rewelacyjnej formy Ake, ale za chwilę naszła go refleksja powiedział: a może nie…, ale ugryzł się w język i powtórzył jeszcze raz, że wszyscy są szczęśliwi, że mają w drużynie zawodnika w tak znakomitej formie.

19 stycznia Manchester City popisał się wspaniałym come backiem i z 0:2 do przerwy wyszedł na 4:2 w ważnym spotkaniu z Tottenhamem. Guardiola jednak nie był do końca zadowolony z postawy zespołu. Dzień później wyznał, że nie poznaje swojej drużyny, która jest daleka od tego, jaka była w przeszłości, a ogólnie straciła swój ogień i pasję. Odniósł się nie tylko do piłkarzy, ale i fanów. Przyznał (niebezpośrednio), że nie jest zadowolony z tego, jak działa rywalizacja w drużynie. Kto miał wiedzieć, ten wiedział. Można połączyć kropki i odnieść to do dwóch odsuniętych ostatnio piłkarzy – Joao Cancelo i Phila Fodena, którzy rzekomo mieli być nasyceni dawnymi sukcesami i oczekiwać, że coś im się z góry należy. A tymczasem Foden stracił miejsce na rzecz Grealisha, a Cancelo na rzecz młodziutkiego Rico Lewisa i grającego z konieczności na lewej stronie Nathana Ake.

Joao Cancelo najpierw stracił miejsce w jedenastce reprezentacji, czego też nie rozumiał i był nadąsany, mówił o niezrozumieniu i niesprawiedliwości, a później wrócił do klubu i prezentował wstydliwą formę, daleko odbiegającą od tego, co pokazywał w przeszłości. Dlatego trzy pierwsze mecze po mundialu zaczął na ławce rezerwowych. Z Chelsea Guardiola wymyślił mu bardzo nietypową pozycję bliżej ataku, na prawym skrzydle, ale to się nie sprawdziło i piłkarz zszedł po 45 minutach. Na to też był wściekły, buzował w szatni, gdy dowiedział się, że schodzi z boiska. Potem zagrał jeszcze dwa razy po 90 minut, w tym całkiem niezłe derby Manchesteru, ale też absolutnie tragiczny mecz pucharowy z Southampton, gdzie był jednym z najgorszych graczy na boisku. Wylądował na ławce i przesiedział tam aż trzy mecze. Wtedy coś w nim pękło, żądał więcej gry, był wyraźnie rozczarowany i najwidoczniej nie rozumiał dlaczego stracił miejsce kosztem zawodnika, który jest stoperem.

“Daily Mail” pisał, że czarę goryczy przelał mecz z Arsenalem, kiedy to po raz trzeci z rzędu znalazł się na ławce rezerwowych. Wtedy miał wyznać, że chciałby dołączyć do Bayernu, bo stamtąd ma ofertę. Coś musiało być na rzeczy, bo przecież Manchester City potężnie się osłabia. Pep Guardiola uznał, że charakter zawodnika jest zbyt destrukcyjny i źle wpływa na grupę. Jeśli tylko coś idzie nie po jego myśli, to zamienia się w dużego, sfrustrowanego dzieciaka i nie potrafi się z tym pogodzić. Nie potrafi też ukrywać emocji, kiedy coś mu się nie podoba, dlatego nie umiał wspierać młodego, 18-letniego Rico Lewisa. Podobnie zresztą było w Juventusie, tam także Cancelo miał być nie do końca lubiany w szatni za swoje kręcenie nosem. Podobno nie ma już przyszłości w City. Bayern może go w przyszłości wykupić, ale musi rzucić na stół aż 70 milionów euro. Ale najpierw musi sprawdzić się na wypożyczeniu.

Related Articles