Skip to main content

W niedzielę na Tottenham Hotspur Stadium rozegrany zostanie hit tej kolejki Premier League, w którym Spurs zagrają z Manchesterem City. Patrząc na sytuację w tabeli można stwierdzić, że jednym i drugim do pełni szczęścia wystarczyłoby być jedną pozycję wyżej. Tak niewiele, a tak wiele.

Gospodarze zajmują 5. miejsce i gdyby dziś sezon dobiegł końca, to Tottenhamu zabrakłoby prawdopodobnie w kolejnej edycji Champions League. Prawdopodobnie, bo istnieje jeszcze możliwość dostania się przez inną furtkę, mianowicie wygrywając tegoroczne rozgrywki Ligi Mistrzów. Będzie to jednak zadanie z gatunku arcytrudnych i wciąż bardziej realne wydaje się przegonienie Manchesteru United czy Newcastle, bo te ekipy są w punktowym zasięgu Kogutów. Na pewno zajęcie 4. miejsca dla Antonio Conte, który znak smak mistrzostwa Anglii z Chelsea, to mało wyrafinowany cel, ale w coraz bardziej konkurencyjnej Premier League, będąc trenerem Tottenhamu, nie można wybrzydzać. Spurs od lat mają jeden i ten sam problem – nie potrafią wygrywać trofeów.

Z kolei Manchester City wciąż może marzyć o skutecznej pogoni za Arsenalem. Zespół Pepa Guardioli ma 5 punktów mniej, ale rozegrał jeden mecz więcej. To nie jest jednak strata, której nie da się odrobić, zwłaszcza że sezon jest dopiero na półmetku, a poza tym Citizens i The Gunners zagrają ze sobą jeszcze dwukrotnie! Ostatnio obie te drużyny zmierzyły się w meczu Pucharu Anglii i to właśnie aktualni mistrzowie wygrali 1:0. Jeśli wygraliby oba starcia w lidze, z przewagi Arsenalu może nie zostać nic, albo prawie nic.

Pep Guardiola po przegranych derbach Manchesteru, gdy jego zespół ewidentnie został skrzywdzony decyzją sędziowską, powiedział, że w tym sezonie nie liczy na mistrzostwo Anglii czy Puchar Ligi (z którego odpadł ciut wcześniej), bo zna smak tych trofeów jak mało kto. W domyśle zasugerował, że celem City w tym sezonie jest wyłącznie Liga Mistrzów. Nikt jednak nie może traktować poważnie takich deklaracji. Wiadomo, że Obywatele zrobią wszystko, by na finiszu ligi zameldować się na 1. miejscu i po raz kolejny w epoce Katalończyka sięgnąć po tytuł mistrzowski. Wszystko inne to tylko gra z mediami lub próby zdejmowania z piłkarzy presji.

Nie tak dawno Tottenham rywalizował w lidze z Manchesterem City. Ten mecz został rozegrany 19 stycznia, zaledwie kilka dni po wspomnianych już derbach Manchesteru. Do przerwy Citizens przegrywali u siebie 0:2 i wydawało się, że można mówić o kryzysie zespołu Guardioli. Druga połowa zadała kłam takim teoriom. W ciągu nieco ponad kwadransa mistrzowie Anglii strzelili trzy gole, a w 90. minucie Riyad Mahrez przypieczętował wygraną 4:2, zdobywając swojego drugiego gola. Tottenham musiał obejść się smakiem.

W ostatnich meczach Koguty potrafiły być jednak bardzo nieprzyjemnym dla City rywalem, o czym dobitnie świadczą dwie przegrane Obywateli w zeszłym sezonie. Guardiola przegrał każdy z czterech ostatnich meczów na Tottenham Hotspur Stadium. Pamięcią można wrócić też do rywalizacji w 2019 roku w Lidze Mistrzów, gdy po dramatycznym dwumeczu Tottenham dowodzony przez Mauricio Pochettino cieszył się z awansu, mimo porażki 3:4 w rewanżu. Od tamtej pory Spurs mieli już jednak czterech trenerów – Jose Mourinho, Ryana Masona, Nuno Espirito Santo i wreszcie obecnego – Antonio Conte. Przy Etihad Stadium niezmiennie piecze nad wynikami drużyny sprawuje Guardiola.

16 goli Harry’ego Kane’a mniej więcej na półmetku sezonu to znakomity rezultat. Robert Lewandowski w La Liga ma ich 14, Niclas Fullkrug w Bundeslidze 13, Victor Osimhen w Serie A również 14. Jednak Kane nie jest liderem strzelców w Premier League, bo ustępuje niesamowitemu Erlingowi Haalandowi. Norweg strzela jak na zawołanie i ma aktualnie na koncie – bagatela – 25 goli. To więcej niż ubiegłoroczni królowie strzelców – Son i Mohamed Salah. Haaland ostatnio w meczu z Wolves ustrzelił swojego czwartego hat-tricka w lidze. Wyraźnie obrał kurs na jakąś rekordową zdobycz bramkową w sezonie, a warto zauważyć, że Guardiola ostrożnie szafuje siłami swojego supersnajpera, mając na uwadze jego kontuzjogenność. Haaland często schodzi przed końcem meczu, a czasami nawet dostaje wolne od swojego trenera. Dziś przy Etihad Stadium nikt już raczej nie żałuje, że latem 2021 roku nie udało się sprowadzić Kane’a, a już tym bardziej, że sprzed nosa przez lokalnego rywala sprzątnięty został Cristiano Ronaldo.

Początek starcia Tottenham – Manchester City w niedzielę o 17:30 czasu polskiego.

Related Articles