Sezon 2022/23 był ostatnim dla tego z najbardziej długowiecznych zawodników. Nadszedł czas na piłkarza, który przedłużał swoją karierę, ile tylko się dało. Gianluigi Buffon oglosił zakończenie kariery w wieku 45 lat.
Buffon był bramkarzem łączącym pokolenia. Grał przecież z Paolo Maldinim, Lilianem Thuramem i Enrico Chiesą, a później mierzył się z ich synami – Daniele Maldinim, Marcusem Thuramem i Federico Chiesą. Jego seniorska kariera zahaczyła aż o cztery dekady – lata 90., 2000-2010, 2011-2020 i zdążył też się załapać na kolejną, łącząc ją między innymi z romantycznym powrotem do klubu, w którym się wychował. Z Parmy do Juventusu odszedł w 2001 roku, stając się najdroższym bramkarzem świata. 20 lat później kluby te zamienił miejscami i w wieku 43 lat postanowił napisać ostatni rozdział kariery.
W Parmie grał jeszcze przez dwa sezony – 2021/22 oraz 2022/23, choć w tym drugim długo leczył kontuzję uda. Pełnił też funkcję kapitana. Duży zaszczyt sięgnął Adriana Benedyczaka, który z taką legendą futbolu mógł dzielić szatnię. Gigi udowodnił, że wciąż doskonale zna się na fachu, kiedy przyjechał na San Siro 10 stycznia 2023 roku i w kapitalnym stylu odbił piłkę po uderzeniu Edina Dzeko. Bośniak nie mógł w to uwierzyć i złapał się za głowę, widząc refleks 45-latka. Buffon miał pecha, nie zdołał “dociągnąć” do konkursu jedenastek. W doskonały sposób przelobował go strzałem z główki Francesco Acerbi w 110. minucie. Normalnie nie pokazywał się na tak “dużym” ekranie, bo mierzył się w Serie B z Bari, Ascoli, Frosinone czy Benevento.
Nie sposób w ogóle w krótki sposób opisać tego, ile Gianluigi Buffon znaczył dla całej włoskiej piłki. Właściwie to był jej uosobieniem. W reprezentacji rozegrał 176 spotkań, w tym oczywiście to najważniejsze – finał mundialu. Doskonale sparował tam piłkę nad poprzeczką po główce Zidane’a. Na całym turnieju wpuścił zaledwie dwie bramki – jedna to karny w finale, a druga samobój Zaccardo w fazie grupowej. Tak więc bezpośrednio z gry nie był go w stanie pokonać żaden z rywali w siedmiu kolejnych spotkaniach. To poskutkowało Złotą Piłką dla stopera słoskiego – Cannavaro. I właśnie z MŚ 2006 kojarzy się “młodziutki” Fabio Grosso, Złota Piłka Cannavaro i żelazna włoska obrona z Buffonem między słupkami.
Buffon to też 10-krotny mistrz Włoch. Nie odwrócił się od Juventusu, gdy ten został zdegradowany do Serie B po aferze calciopoli. Został, wywalczył razem z kolegami błyskawiczny awans. Zdobył z Juve między innymi siedem mistrzostw z rzędu, po czym na jeden sezon sensacyjnie przeniósł się do PSG. Szybko jednak pożałował i wrócił do Juve, dopisując na swoje konto ostatnie w karierze mistrzostwo. Żeby nie było tak różowo, to pamięta też te kiepskie czasy “Starej Damy”, gdy pod wodzą Luigiego Delneriego zajmowała 7. miejsce w lidze, a w Lidze Europy, po sześciu remisach (!) w grupie wyprzedził ją Lech Poznań. Potem przyszedł Antonio Conte i zmienił oblicze drużyny…
Cóż, nie da się ukryć, że buty na kołku zawiesza jeden z najważniejszych zawodników w historii. Przez wielu uznawany za najlepszego bramkarza, jaki kiedykolwiek uprawiał ten sport. To oczywiście indywidualne opinie kibiców, ale nie można zaprzeczyć, że już samo pomyślenie o nim jako najwybitniejszym w historii, dużo mówi z kim mieliśmy do czynienia. Buffon był długowieczny. Grał, grał, grał i grał. Nie mógł skończyć, kochając piłkę nożną w niesamowity sposób. Wreszcie i na niego przyszła pora. To truizm, ale trzeba napisać, że kończy się pewna era w piłce nożnej. Nie ma już takich piłkarzy łączących więzi ojców i synów.