Skip to main content

Argentyna potrzebowała dogrywki, by w finale Copa America pokonać Kolumbię. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Lautaro Martinez. Leo Messi obserwował to wszystko z ławki rezerwowych, bo musiał zejść z boiska przez kontuzję kostki.

Na Copa America błyszczał Lautaro Martinez. Strzelił po golu z Kanadą i Chile, dublet z Peru. Później jednak niespodziewanie Lionel Scaloni posadził go na ławce rezerwowych, a w jego miejsce w podstawowym składzie znalazł się Julian Alvarez. Ta decyzja okazała się dobra, bowiem to snajper/pomocnik Man City zdobył pierwszą bramkę w półfinale z Kanadą. W ten sposób obronił  pozycję i również w finale zaczął w podstawowym składzie. To właśnie za niego na murawie pojawił się Lautaro Martinez. Kapitan Interu został bohaterem spotkania, bo w 112. minucie pokonał Camilo Vargasa. Ta jedna bramka wystarczyła, żeby Argentyna powtórzyła wyczyn Hiszpanów. O jaki chodzi? Otóż o wywalczenie trzech wielkich tytułów z rzędu. “Albicelestes” bronili przecież złota Copa America, a w międzyczasie sięgnęli po Puchar Świata w Katarze. Podobną rzecz zrobiła Hiszpania w latach 2008-2012.

Leo Messi od 66. minuty obserwował wszystko z ławki rezerwowych. Kapitan Argentyny zalał się łzami. Trybuny skandowały głośno: “Messi, Messi”, a on siedział bezradny z napuchniętą kostką, która wyglądała bardziej jak stopa ludzika Michelin. Generalnie Leo przez cały turniej zmagał się z urazami. W trzecim grupowym spotkaniu z Peru nie zagrał i zagrożony był jego występ z Ekwadorem, w którym finalnie jednak wystąpił. W 65. minucie finału próbował dogonić przeciwnika, ale źle stanął na murawie. Wyglądało to co najmniej niepokojąco. Sędzia od razu przerwał grę. Okazało się, że kapitan Argentyny nie może grać dalej. Jego koledzy zdobyli więc dla niego mistrzostwo kontynentu niemal tak samo, jak w 2016 Portugalczycy dla Cristiano Ronaldo. On też musiał tam przedwcześnie zejść.

Jeśli ktoś chciał wstać na finał albo specjalnie zarwał nockę, to musiał być wściekły na organizatorów. Na Hard Rock Stadium w Miami zaczęli wbiegać kolumbijscy kibice, którzy nie posiadali na finał biletów i sforsowali bramę wejściową. Część z nich wyłapano, a części niestety nie. Intruzi wchodzili między innymi przez… wentylację. Żeby wszystko zweryfikować, zamknięte zostały bramy wyjściowe i kibice spędzali ten okres w ogromnej ciasnocie, a żeby tego było mało, to jeszcze w 30-stopniowym upale. Musieli się pilnować, żeby nie zemdleć, a przecież znajdowały się tam także dzieci. Wszystko to skutek fatalnej organizacji. A przecież już za dwa lata w USA szykuje się mundial… Mecz opóźnił się o 75 minut. Zaczął się o 3:15 polskiego czasu, a miał być o 2:00. Skończył się więc koło 5:30, gdy było jasno, a jeżeli ktoś chciał pocelebrować z Messim i kolegami, to położył się spać po 6:00.

Na Copa America zrezygnowano z dogrywek, jednak wyjątek stanowił właśnie finał. Jeśli taki mecz byłby wcześniej w półfinale bądź ćwierćfinale, to jedni i drudzy strzelaliby karne. W finale jednak mamy wyjątek. Zaczęło się od mocnego uderzenia, bo już w 34. sekundzie Julian Alvarez nie trafił w piłkę czysto z woleja po dośrodkowaniu Gonzalo Montiela. Generalnie jednak cała pierwsza połowa była ze wskazaniem na Kolumbię, która oddała kilka strzałów celnych, Argentyna zaś miała ich… zero. Co prawda większość okazji była niegroźna, w tzw. “koszyczek” Emiliano Martineza, ale statystyka to statystyka. Niewiele za to zabrakło Jhonowi Cordobie, który strzelił z woleja tak, że piłka odbiła się od zewnętrznej części słupka. Martinez by tego nie wybronił. Lepiej w pierwszej połowie wyglądała Kolumbia. To fakt.

W drugiej już wyglądało to inaczej. W 58. minucie skrzydłem popędził Angel Di Maria i uderzył z lewej nogi, sprawiając dużą trudność kolumbijskiemu golkiperowi. Słabo prezentował się James Rodriguez. Kolumbijski pomocnik wcześniej błyszczał na Copa America, notując aż sześć asyst i strzelając jednego gola, ale akurat finał mu nie siadł. Zszedł z boiska, nie uczestnicząc już w dogrywce. Końcówka drugiej połowy należała do Argentyńczyków. To oni cisnęli. W dogrywce omal duet Rodrigo De Paul – Nico Gonzalez nie został bohaterami. Zbyt lekko strzelił ten drugi po bardzo dobrym dograniu tego pierwszego. Argentyńscy obrońcy rzucali się przy strzałach rywalom pod nogi. Dopiero w 112. minucie wydarzyła się akcja, która rozstrzygnęła o losach złota. Lautaro otrzymał prostopadłą piłkę od Giovaniego Lo Celso, urwał się Davinsonowi Sanchezowi i uderzył nad głową bramkarza, idealnie pomiędzy jego rękami.

Kolumbia nie była już w stanie wyrównać i jej piękny sen skończył się w finale. Ostatnie jej zwycięstwo w Copa America to 2001 rok. Wtedy też był ich ostatni finał. W tamtej ekipie grali między innymi Ivan Cordoba znany z występów w Interze oraz Mario Yepes, czyli piłkarz przeciwnej drużyny z Mediolanu oraz PSG przed erą szejków. I jeszcze jedna godna podkreślenia rzecz – Leo Messi został najbardziej utytułowanym piłkarzem na świecie. Wcześniej zajmował pozycję ex aequo z Danim Alvesem. Mieli oni bowiem po 44 puchary. Teraz Argentyńczyk wyprzedził byłego kolegę z klubu o jedno trofeum. O obrońcy głośno było ostatnio jednak z zupełnie innego powodu… może to zatem dobrze, że nie widnieje jako najbardziej utytułowany w historii, a zastąpił go zdobywca ośmiu Złotych Piłek.

Related Articles