Smaczek meczu Atletico Madryt – Barcelona? Nawet dziecko wie, że takowym jest występ Luisa Suareza przeciwko swojemu niedawnemu pracodawcy. Ale nic z tego! Suarez zaraził się koronawirusem podczas zgrupowania reprezentacji Urugwaju i w sobotnim hicie La Liga nie wystąpi. Działacze Atletico są wściekli. W Katalonii raczej nikt z tego powodu nie rozpacza, tym bardziej, że Barca potrzebuje punktów, by nadganiać czołówkę.
Suarez i Lucas Torreira to dwóch urugwajskich piłkarzy, którzy ze zgrupowania swojej drużyny narodowej wrócili z covidem. Włodarze Atletico zarzucają tamtejszej federacji totalne lekceważenie reżimu sanitarnego. Na dowód tego zdjęcie ze wspólnego grilla zawodników!
Klub ma mieć duże roszczenia do urugwajskiego związku w kwestii poprowadzenia tego zgrupowania i kwestii sanitarnych. Między innymi odbył się grill dla drużyny. pic.twitter.com/ImYMr8ek4a
— Kuba Karpiński (@kuba_karpinski) November 19, 2020
Faktycznie, trudno powiedzieć, by taka postawa była odpowiedzialna w dobie pandemii. To nie koniec złych wiadomości dla kibiców Los Colchoneros. Istnieje bowiem obawa, że chorzy będą również inni gracze Atletico. Wszystko dlatego, że Lucas Torreira wracał do Madrytu jednym samolotem z Renanem Lodim, Felipe i Jose Gimenezem! Gdyby wszyscy wypadli nagle z talii trenera Diego Simeone, to sytuacja kadrowa ekipy z Madrytu stanie się naprawdę bardzo trudna.
A do tej pory w Atletico można było mówić o względnym zadowoleniu z początku rozgrywek. Cieniem kładzie się wprawdzie porażka 0:4 z Bayernem w Lidze Mistrzów, ale niech pierwszy rzuca kamieniem ten, kto nie dostał batów od Bawarczyków. Na pewno kamieniem nie ciśnie Barcelona… Atletico w La Liga nie przegrało ani jednego meczu. Z bilansem 5-2-0 zajmuje 3. miejsce w tabeli, ale gdyby wygrało dwa zaległe spotkania, byłoby samodzielnym liderem. Dwie stracone bramki nikogo nie szokują – przecież trenerem drużyny wciąż jest Diego Simeone, a bramkarzem Jan Oblak. Odkryciem początku sezonu 20/21 jest Joao Felix. Sprowadzony za grube miliony Portugalczyk zawodził w debiutanckim sezonie, ale teraz jest świetny. Defensywa Barcelony powinna drżeć.
Barcelona również ma dwa zaległe mecze, ale bilansem 3-2-2 nikogo na kolana nie rzuca. Rewolucji kadrowej nie było, obrona nadal kuleje, a na dodatek w słabszej formie jest Leo Messi. Po czterech meczach bez zwycięstwa przed przerwą reprezentacyjną udało się w końcu zainkasować komplet punktów, pokonując Betis. Messi wszedł z ławki i pozamiatał jak za dawnych lat. Być może będzie to sygnał, że Argentyńczyk wraca do formy. A być może po sobotnim hicie na Wanda Metropolitano znów uruchomione zostaną dyskusje, czy aby na pewno zależy mu jeszcze na grze w stolicy Katalonii, czy jednak jest już myślami na Etihad Stadium, gdzie nową umowę parafował właśnie Pep Guardiola.
Simeone ma do przełamania klątwę. Nigdy nie wygrał z Barceloną w La Liga jako trener, a prowadzi zespół od 2011 roku! Pokonywał Katalończyków w Champions League czy krajowych pucharach, ale w lidze wciąż nie potrafi. Nawet w swoim mistrzowskim sezonie Atletico nie wygrało bezpośredniego meczu z Blaugraną. Ostatni raz ta sztuka Los Colchoneros udała się w walentynki 2010 roku, jeszcze pod wodzą Quique Sanchez Floresa. Bilans ligowych starć Simeone przeciwko Barcelonie to 0-6-11. Koszmarna statystyka jak na zespół, który przełamał duopol Realu i Barcelony, stając się pełnoprawnym rywalem wielkiej dwójki.
Barcelona przez kilka miesięcy musi radzić sobie bez Ansu Fatiego. Prawdopodobnie wciąż nie w pełni zdrowia jest Philippe Coutinho, co oznacza, że atak Barcy stworzy Messi, Ousmane Dembele i najpewniej Antoine Griezmann, dla którego mecze z Atletico są szczególne. Kontuzja wykluczyła też Sergio Busquetsa, ale złośliwi powiedzą, że to akurat wzmocnienie Barcelony…
Start wielkiego szlagieru La Liga w sobotę o 21:00.