Skip to main content

Historia pierwszych „wiosennych”, a de facto zimowych, spotkań polskich drużyn w europejskich pucharach to historia nieudanych prób przebicia szklanego sufitu. Ponad 30 lat i wyłącznie rozczarowania. Czy dziś jest ten dzień, kiedy Lech przerwie polską niemoc?

Więcej o wszystkich podejściach polskich klubów do gry w Europie po zimowej przerwie przeczytacie TUTAJ. Lechici zremisowali pierwszy mecz z Bodo/Glimt 0:0 i mają pełne prawo wierzyć w awans do 1/8 finału. Dziś wystarczy im jakiekolwiek zwycięstwo. Każdy remis oznaczać będzie dogrywkę, a każda wygrana gości to ich awans.

Po pierwszym spotkaniu z Norwegami przez polskie media przeszła burza. Marek Wawrzynowski w Przeglądzie Sportowym określił grę Kolejorza mianem niegodnej mistrza Polski, średniowiecznej piłki. Faktem jest, że to Bodo dyktowało warunki i miało wyraźną przewagę optyczną. Jednak piłkę meczową w tym spotkaniu mieli podopieczni Johna van den Broma i gdyby Filip Marchwiński ją wykorzystał, dziś Lech byłby o krok bliżej 1/8 finału. Krytyczny artykuł Wawrzynowskiego spotkał się z dużym odzewem, głównie negatywnym. Lech wszakże na bardzo trudnym terenie wywalczył remis, nie tracąc gola. Warto przypomnieć, że w zeszłej edycji Ligi Konferencji w fazie grupowej Bodo/Glimt było w stanie pokonać Romę 6:1, więc nie mówimy o pierwszej lepszej drużynie z łapanki. Norwegowie szczególnie groźni są przed własną publicznością.

Ostatnie zdanie doskonale pasuje też do Lecha, który w tym sezonie europejskich pucharów przy Bułgarskiej zagrał 7 razy i nie przegrał ani razu. Bilans 6 zwycięstw i 1 remisu robi wrażenie, tym bardziej, że w pokonanym polu został m.in. Villarreal. Nawet fakt, że Hiszpanie grali w tym meczu w rezerwowym składzie nie zmienia faktu, że jest to duże osiągnięcie dla polskiego klubu. W wyjazdowych meczach ekipa van den Broma spisywała się bardzo różnie – 1:5 z Karabachem, 1:1 z Dinamo Batumi czy 0:1 z Vikingurem Reykjavik to wyniki, które można określić mianem haniebnych, ale u siebie przez cały czas Lech nie schodził poniżej pewnego poziomu. Jeśli znów nie zejdzie, będzie wreszcie upragniony awans i jutro emocjonować się będziemy losowaniem kolejnej rundy.

Co może niepokoić kibiców Kolejorza? Za kartki pauzuje dziś Radosław Murawski, który w ostatnim czasie stał się absolutnie kluczowym elementem poznańskiej układanki. Pod znakiem zapytania stoi też występ Barry’ego Douglasa, który dopiero wrócił do treningów po kontuzji. Podobnie sprawy mają się z Lubomirem Satką. Pozostali piłkarze są do dyspozycji van den Broma. W ekipie gości najpewniej zabraknie Sondre Feta i Gaute Vettiego.

Lech w weekend niespodziewanie przegrał z Zagłębiem Lubin. Strata do Rakowa Częstochowa wzrosła do 13 punktów i przy Bułgarskiej wszyscy są świadomi, że obrona mistrzowskiego tytułu jest już bardzo mało prawdopodobna. Celem powinno być zakwalifikowanie się do europejskich pucharów i ewentualnie jak najdłuższa przygoda z bieżącą edycją Ligi Konferencji. Z Pucharu Polski Lech już odpadł, więc najprawdopodobniej w tym sezonie do gabloty nie uda się wstawić żadnego trofeum.

Bodo/Glimt jest jeszcze daleko od startu nowego sezonu, który w Norwegii rusza w kwietniu. Wcześniej wicemistrzowie Eliteserien zagrają w krajowym pucharze. Czy będą jeszcze wtedy w grze o Ligę Konferencji? W zeszłym sezonie dotarli do ćwierćfinału, gdzie znów zmierzyli się z Romą. Znów wygrali u siebie 2:1, ale w rewanżu podopieczni Jose Mourinho wreszcie znaleźli sposób na Norwegów, wygrywając 4:0. Później Giallorossi wygrali całe rozgrywki.

Początek dzisiejszego rewanżu przy Bułgarskiej w Poznaniu o 21:00.

Related Articles