Skip to main content

W grudniu zeszłego roku specjaliści z firmy Deloitte wyliczyli, że potencjał finansowy połączonych sił ligi holenderskiej i belgijskiej to około 300-400 milionów euro z tytułu praw do transmisji telewizyjnych. Piłkarska Beneliga stała scenariuszem bardziej prawdopodobnym niż kiedykolwiek.

Czym miała by być rzeczona Beneliga? Rozgrywkami piłkarskimi, powstałymi z połączenia belgijskiej Jupiler Pro League i holenderskiej Eredivisie. W ten sposób dwa kraje Beneluksu chciałyby rzucić wyzwaniem europejskiemu TOP 5, a w szczególności Francji. Ligue 1 to bowiem ubogi krewny dla Premier League, La Liga, Serie A i Bundesligi. Obecnie w rankingu UEFA liga holenderska zajmuje 7. miejsce, belgijska 9. Połączenie tych dwóch sił faktycznie miałoby szansę nieco namieszać na rynku.

Belgowie już opowiedzieli się za takim rozwiązaniem i czekają na ruch ze strony Holendrów. Wydane przez tych pierwszych oświadczenie pokazuje dobre intencje ze strony najbogatszych, którzy chcą się troszczyć o całą krajową piłkę. Czytamy: "Oczywiście ewentualne zjednoczenie musi iść w parze z zapewnieniem finansowej stabilizacji wszystkim klubom zawodowym w obu krajach”.

Głos zabrał także Aleksander Ceferin, szef UEFA. – Wiele krajów jest zainteresowanych tego typu regionalnymi fuzjami – to nie tylko kwestia Belgii i Holandii. Wiadomo, że takie połączenia mają podnieść wartość finansową z tytułu transmisji i umów sponsorskich. Do rozwiązania pozostaje sprawa kwalifikacji do europejskich pucharów. Poza tym nie mamy nic przeciwko – powiedział Ceferin.

UEFA daje zielone światło, Belgia jest na tak. Kto wie, czy niedługo rzeczywiście nie obudzimy się w nowej piłkarskiej rzeczywistości. Jeśli Beneliga przetrze szlaki, może to być początek końca piłki krajowej, jaką znamy dziś. Kolejni będą zapewne Skandynawowie z ich projektem. Kluby Europy Wschodniej, w tym Polska, także będą musiały w jakiś sposób uatrakcyjnić swój produkt. Liga Wyszehradzka? Głośno myślimy.

Beneliga funkcjonuje już w hokeju, ale to rozgrywki o marginalnym znaczeniu w tej dyscyplinie sportu. W futbolu byłoby już inaczej, bo na jednym froncie o tytuł walczyłyby firmy takie jak Ajax, Feyenoord, PSV, Anderlecht, Club Brugge czy Genk. Media spekulują, że Beneligę utworzyć miałoby 18 klubów. 11 najsilniejszych dostałoby miejsce „z urzędu” (poza wymienionymi wyżej także Alkmaar, Utrecht, Vitesse, Standard Liege i Gent), a pozostałych 7 przyznano by na podstawie wyników sportowych z ostatnich sezonów. Kwestią ustaleń byłyby spadki i awanse, a także podział miejsc w pucharach. Można zakładać, że zwycięzca rozgrywek otrzymywałby tytuł mistrza Beneligi i mistrza swojej ligi krajowej. Najwyżej notowany zespół z drugiego z krajów byłby zapewne z automatu mistrzem u siebie. Jeśli więc na podium Beneligi stanęłyby w kolejności 1. Ajax, 2. PSV i 3. Feyenoord, a na czwartym miejscu skończyłby Anderlecht, wówczas to klub z Brukseli dostałby tytuł mistrza Belgii, a Ajax mistrza Beneligi i mistrza Holandii. To jednak również tylko spekulacje.

Póki co nie wiadomo czy pomysł w ogóle zostanie wcielony w życie, choć pewne jest to, że nie brakuje przychylnych mu osób. Duża kasa kusi, choć nie dziwią także pewne opory. Do tej pory ligi krajowe były świętością. Od dawna mówiło się o „transferze” Celticu i Rangersów do Premier League, ale nigdy do tego nie doszło. FC Andora w strukturach piłki hiszpańskiej to jeden z nielicznych wyjątków takich piłkarskich migracji. Beneliga byłaby więc otwarciem nowych drzwi. Być może to nieunikniony krok w czasach dyktatury pieniądza.

Related Articles