Skip to main content

W sobotni wieczór obejrzymy niezwykły mecz. Finał Copa del Rey z sezonu 2019/20. Athletic Bilbao i Real Sociedad nie chciały rozegrać swoich baskijskich derbów przy pustych trybunach, więc wymusiły na hiszpańskiej federacji przełożenie tego prestiżowego starcia. Realia oszukały jednak przywiązanych do tradycji Basków. Sobotni mecz i tak zagrany zostanie za zamkniętymi drzwiami. I będzie miał wymiar czysto prestiżowy.

Oczywiście, ktoś wstawi sobie do gabloty trofeum, ale wszyscy dookoła szybko o tym zapomną, bo już za dwa tygodnie kolejny finał Pucharu Króla – tym razem za sezon obecny. Tam znów zagra Athletic Bilbao, ale tym razem z Barceloną. Scenariusze są zatem trzy. Albo Athletic nacieszy się pucharem przez dwa tygodnie, albo obroni trofeum, albo w pesymistycznym wariancie przegra go dwa razy z rzędu w dwa tygodnie! Sytuacja mocno specyficzna.

Ostatnie mecze Copa del Rey 2019/20 rozgrywane były jeszcze w środku zimy zeszłego roku, gdy nikt nie przypuszczał, że koronawirus stanie się najważniejszym aktorem sportowych aren na wiele miesięcy. Real Sociedad po drodze do finału pokonywał CD Becceril, AD Ceuta, Espanyol, Osasunę, Real Madryt i wreszcie CD Mirandes. Z kolei Athletic eliminował kolejno CF Intercity, Sestao River, Elche, CD Tenefire, Barcelonę i na koniec Granadę. Gdy jasne stało się, że ewentualny finał, po pandemicznym restarcie, rozegrany zostanie bez udziału kibiców na trybunach, oba kluby zaprotestowały. W praktyce oznaczało to, że Athletic stracił szansę na udział w europejskich pucharach. Gdyby wygrał finał, zagrałby w Lidze Europy. Dla Basków ważniejsi okazali się kibice niż zastrzyk pieniędzy z UEFA. Romantyczne, choć niestety bez happy endu.

Po wielu tygodniach negocjacji stanęło na kwietniowym terminie. Pojawił się scenariusz, w którym stadion La Cartuja w Sewilli zostanie zapełniony w 20 lub 25 procentach swojej pojemności. Jednak dwa tygodnie temu federacja hiszpańska rozwiała wątpliwości i marzenia baskijskich fanów. Mecz za zamkniętymi drzwiami, a sympatykom Athleticu i Realu Sociedad pozostanie transmisja w telewizji.

Gdyby sugerować się wyłącznie tabelą rozgrywek La Liga, za faworyta sobotniego finału trzeba by uznać drużynę Realu. Ekipa z Estadio Anoeta przeżywa w tym sezonie wzloty i upadki, ale 10 punktów więcej w dorobku niż Athletic to jednak wymowna różnica. Inna sprawa, że plasująca się pozycję wyżej Sevilla ma 10 oczek więcej, zatem marzenia o Champions League należy odłożyć na półkę tych nie do zrealizowania.

Za zespołem Imanola Alguacila przemawia także statystyka bezpośrednich pojedynków w ostatnim czasie. W roli szkoleniowca zespołu z Sociedad Alguacil wygrał cztery mecze z Athletikiem, a przegrał tylko jeden. Po ostatnich derbach Kraju Basków, rozgrywanych w Sylwestra i wygranych przez Real 1:0, pracę stracił dotychczasowy trener Los Leones – Gaizka Garitano. Zastąpił go Marcelino Garcia Toral, dla którego będą to pierwsze w karierze baskijskie derby. Na drugie nie będzie musiał czekać długo – oba zespołu w meczu ligowym zmierzą się już w środę, tym razem na Estadio Anoeta. Tamten grudniowy mecz był przykładem fatalnej gry Athleticu, który nie oddał nawet jednego celnego strzału.

Warto wspomnieć, że obaj finaliści dostali przepustkę do styczniowego Final Four Superpucharu Hiszpanii. Real Sociedad poległ w półfinale z Barceloną, ale Athletic pomścił krajan w finale. Po dogrywce pokonał Dumę Katalonii i sięgnął po to trofeum. Klubowa gablota przemawia za ekipą z San Mames.

Na pewno Marcelino to także atut w ręku Athleticu. Pod jego wodzą zespół z Bilbao wyszedł nieco na prostą. To już inna drużyna niż ta, która tak łatwo przegrała poprzednie derby z Realem. W dodatku team Alguacila gra w kratkę. Doprawdy ciężko wskazać faworyta tego przedziwnego finału. Na dobrą sprawę drużyny powinny przecież zagrać w składach z ubiegłego sezonu, bo to finał rozgrywek 2019/20, ale oczywiście tak się nie stanie. Początek rywalizacji w stolicy Andaluzji o 21:30.

Related Articles