
Barcelona znowu zawiodła i znowu jest o niej najgłośniej. Nie tylko o samych wynikach, ale również o decyzji Xaviego o odejściu z klubu. To dopiero latem, ale do tego czasu trzeba ratować obecny sezon. W środku tygodnia czeka Blaugranę zaległy mecz z Osasuną, ale to 1/3 emocji odrabiania zaległości. Poza tym odbędą się podwójne derby Madrytu, które będą… wstępem do głównych derbów na weekendzie.
Przypomnijmy, że przed nami mecze 20. kolejki LaLiga, która odbyła się kilkanaście dni temu. Wtedy jednak Barcelona, Osasuna oraz madrycki duet byli zajęci obowiązkami Superpucharu Hiszpanii w Arabii Saudyjskiej. Ta czwórka plus dwóch rywali – Rayo i Getafe – spotka się w środę i czwartek, by wyrównać zaległości. Już w czwartkowy wieczór będziemy mieli równą liczbę meczów u wszystkich uczestników LaLiga, dzięki czemu tabela będzie bardziej miarodajna.
Rozkład jazdy zaległych meczów:
Środa, 19:00 Barcelona – Osasuna
Środa, 21:00 Atletico – Rayo
Czwartek, 21:00 Getafe – Real Madryt
Barcelona znowu musi szukać trenera
Trudno powiedzieć, co bardziej wstrząsnęło w sobotni wieczór społecznością cules. Najpierw piłkarze dokonali niemożliwego. Wyciągnęli wynik z 0:2 na 3:2, by finalnie przegrać… 3:5. Tuż po meczu Xavi na konferencji prasowej powiedział, że po sezonie odejdzie z klubu. Jeszcze dobrze kurz nie opadł po decyzji Juergena Kloppa, a tymczasem kolejny wakat będzie w wielkim klubie. Jak to w stolicy Katalonii, spekulacje ruszyły niemal równo z wypowiedzianymi słowami Xaviego. Lista kandydatów jest długa, gdyż zawiera wszystkich wolnych i zajętych szkoleniowców z topu. Dodatkowo uzupełniona musi być o trenerów z “DNA Barcelony”. W tym drugim przypadku nie ma znaczenia aktualnie reprezentowany poziom, ale fakt, że kiedyś grali/trenowali zespoły Barcelony. Oczywiście wiele z tych nazwisk można na starcie skreślić. Albo są za małe, albo… zbyt duże na dzisiaj. Tak, niektórzy trenerzy raczej mogliby mieć kłopot przychodząc do Barcelony i zderzając się z trudną rzeczywistością finansową. Sukces na już, a rejestracja piłkarzy “na kiedyś”. To zdecydowanie utrudni podejmowanie jakichkolwiek decyzji o przyjściu do miasta Gaudiego.
Dla Joana Laporty i całego zarządu klubu to sytuacja jednak w połowie dobra. Mają sporo czasu – pięć miesięcy – na znalezienie następcy Xaviego. Obecny sezon jest już niemal potraktowany jako stracony, chociaż jeszcze są jedne rozgrywki do uratowania. Puchar i Superpuchar przegrany, w lidze coraz większe straty – 11pkt do Girony i 10 do Realu – a już za niedługo wraca Liga Mistrzów. Być może wraz z powrotem LM, wróci także Marc-Andre ter Stegen. Tęsknota za Niemcem coraz większa, bowiem fani Blaugrany coraz głośniej kontestują grę Inakiego Penii w bramce. Owszem, wychowanek nie pomaga w ostatnich meczach, ale z drugiej strony koledzy z linii obrony również nie pomagają mu w interwencjach, dopuszczając rywali wyjątkowo często pod swoją bramkę. Takie błędy jak Joao Cancelo przy golu na 0:2 to dzisiaj praktycznie codzienność. Skoro takie błędy popełnia doświadczony Portugalczyk, to trudno wyczekiwać czegoś dużego od mało doświadczonego golkipera.
***
Na Montjuic w środowy wieczór dojdzie do rewanżu za niedawny półfinał Superpucharu Hiszpanii. Wtedy dzień po ekscytujących derbach Madrytu, obejrzeliśmy dość nudne spotkanie. Barcelona ograła Osasunę 2:0, ale raczej nikomu nie zapadło w pamięć. Ot, zwykła wygrana, dająca Barcy przepustkę do finału. Teraz dwunasta w tabeli Osa jedzie do stolicy Katalonii i będzie miała jeszcze trudniejsze zadanie. Tym bardziej że Rojillos są coraz bardziej uzależnieni w ofensywie od goli Ante Budimira. Chorwat jest w wysokiej formie strzeleckiej od dłuższego czasu. W tym momencie na jego koncie już 10 trafień przy 26 całego zespołu. Jednak on sam nie brał bezpośredniego udziału w strzelaninie w meczu z Getafe. Wtedy ekipa Jagoby Arrasate wygrała 3:2, a ozdobami tamtego spotkania były trafienia Ikera Munoza i przede wszystkim Jesusa Areso. Ten drugi popisał się idealnym centrostrzałem spod chorągiewki w rogu boiska!
Małe mistrzostwa Madrytu
Aż trzy derby Madrytu obejrzymy w tym tygodniu na boiskach LaLiga. Dwa spotkania to efekt zaległej kolejki 20. To będzie jedynie przedsmak tego, co nas czeka w niedzielny wieczór na Santiago Bernabeu. Wtedy dojdzie do czwartej potyczki w ciągu miesiąca pomiędzy Realem a Atletico. Zanim jednak niedziela, czas na środowo-czwartkowe potyczki. Te rozpoczną się na Civitas Metropolitano od meczu, który będzie okazją do rewanżu dla Rayo za jesienną kompromitacje w Vallecas. Obiekt Rayo uchodzi za specyficzny i trudny teren dla rywali. Jednak 28 sierpnia Atletico po prostu zmiażdżyło lokalnego przeciwnika wygrywając… 7:0! Tego wieczora Los Colchoneros wychodziło absolutnie wszystko, a drużynie Francisco Rodrigueza nie szło kompletnie nic. Teraz w teorii szansa na rewanż, ale na Metropolitano wygrać to gigantyczna sztuka. Ostatnim zespołem, który tego dokonał była Barcelona, a zrobiła to 8 stycznia ubiegłego roku. Od tamtej pory 25 wygranych Atletico i dwa remisy. Co ciekawe jedynym zespołem, który wyjeżdżał stamtąd niepokonany jest Getafe! Azulones dwukrotnie urwało w tym czasie punkty, a ostatni raz zrobili to jeszcze w grudniu. Wtedy przerwali serię 20 wygranych z rzędu u siebie Atletico! Tyle że ekipa Diego Simeone szybko zaczęła tworzyć nową serię. Ograli dwukrotnie Seville, Real Madryt i Valencie, a zatem widać, że tamtejszy wieczór przedświąteczny był po prostu wypadkiem przy pracy.
Co nas czeka w środowy wieczór? Spotkanie dwóch drużyn z dwóch krańców pewnej statystyki z ostatniego weekendu. Mecz Atletico Madryt z Valencią był tym z najwyższym realnym czasem gry w kolejce. 64:36 minuty była piłka w grze podczas tej potyczki, co dało 63,8% efektywnego czasu. Dla porównania sobotni mecz Realu Sociedad z Rayo to zaledwie 49:17 minut, gdy zawodnicy rywalizowali na boisku i niestety był to niechlubny rekord tej kolejki – 49,8% – który jako jedyny nie przekroczył połowy efektywnego czasu gry.
64:36 – Atlético de Madrid – Valencia had 64:36 minutes of time in play in @LaLigaEN matchday 22, while Real Sociedad – Rayo Vallecano only had 49:17. Chronometer. ⏱️ pic.twitter.com/AnB5MJsGC2
— OptaJose (@OptaJose) January 30, 2024
Real musi uważać na wychowanków
Istnieje niemal 50% szans, że kolejny stracony gol przez Real Madryt będzie autorstwa byłego ich piłkarza! W tym sezonie 6 na 14 bramek przeciwników Los Blancos to właśnie trafienia zawodników, którzy przewinęli się przez Castille oraz La Fabrice. Sergio Arribas (Almeria), Alvaro Morata x2 (Atletico), Hugo Duro (Valencia), Javi Munoz (Las Palmas) oraz Borja Mayoral (Getafe). Ten ostatni będzie miał szansę zrobić to po raz drugi w tym sezonie. Tym bardziej że Mayoral jest w znakomitej dyspozycji strzeleckiej. Wszyscy zachwycają się liczbami Bellinghama, Dowbyka oraz duetem z Atletico: Morata i Griezmann. Tymczasem Mayoral golami z Osasuną i Granadą dogonił wspomniany duet i także ma 14 sztuk na swoim koncie!
Teraz zapewne również miałby chrapkę na kolejne trafienie. Real musi jednak uważać, bo w ofensywie przecież może pojawić się inny ich były gracz Jaime Latasa. Zawodnik świetnie grający w powietrzu i znajdujący się w sytuacjach podbramkowych, tyle że często je marnujący. Dobrą informacją jest także powrót po długiej kontuzji Enesa Unala. Turek w poprzednich dwóch sezonach strzelił łącznie 30 goli dla Azulones, a ostatnich kilka miesięcy spędził w gabinetach lekarzy. Od początku stycznia dostaje coraz więcej szans od Pepe Bordalasa, dzięki czemu siła ognia zespołu wzrasta. Getafe z zespołu nudnego i niezwykle brutalnego wyrasta na kogoś, kogo warto obejrzeć. Mayoral, Unal, a do tego Mason Greenwood na skrzydle czy boczny obrońca Diego Rico. Jest kim postraszyć z przodu, co może zapewnić ciekawe widowisko na Coliseum w czwartkowy wieczór.
Remontada znakiem rozpoznawczym
Barcelona w tym sezonie już trzykrotnie traciła gole przed upływem 60 sekundy gry. Real Madryt też ma swoje przyzwyczajenia, a są nim… remontady. Już 10 razy Blancos potrafili odrabiać straty. Zresztą trzykrotnie zrobili to w styczniu. Najpierw podczas derbowego półfinału Superpucharu, a teraz w dwóch ostatnich spotkaniach ligowych – Almeria i Las Palmas. Umiejętność wracania do meczu to duża sprawa i chwała za to drużynie Carlo Ancelottiego, że potrafią to robić z dużą regularnością. Jedynym zespołem, który im na to nie pozwolił dwukrotnie było Atletico na Metropolitano – w lidze i pucharze.
📊 Real Madryt zanotował już dziesięć remontad w tym sezonie.
1-3 Almeria
2-1 Getafe
2-1 Real Sociedad
2-3 Napoli
1-2 Barça
4-2 Napoli
2-3 Union Berlin
5-3 Atletico
3-2 Almeria
1-2 Las Palmas.— Los Galácticos (@_LGalacticos) January 28, 2024
Real jednak nie może sobie pozwolić na jakąkolwiek wpadkę, skoro teraz grają o powrót na fotel lidera. Punkt straty do Girony i zaległy mecz to idealny czas, by być przed rywalem z Katalonii jeszcze przed bezpośrednim meczem. Królewscy mają naprawdę napięty i trudny terminarz. Wyjazd na Getafe powinien być w tym wszystkim najłatwiejszy, chociaż także wymagający. Później na Santiago Bernabeu zagrają z rywalami z TOP3 – Atletico oraz Gironą. Trzy wygrane w zasadzie otworzyłyby bramki na autostradzie po mistrzostwo, a to wszystko tuż przed powrotem Champions League.