Reprezentacja Polski bezpośredniego awansu na EURO raczej nie wywalczy. Pozostaje dziękować Jerzemu Brzęczkowi, że udało mu się kiedyś utrzymać w Lidze Narodów A, bo dziś ma to dla nas dużą wartość. To ostatnia deską ratunku w beznadziejnej sytuacji.
Tylko, że… w tej chwili perspektywa barażów nie jest zachęcająca. Przeciwnicy na dzień 19 października wyglądają dla nas tragicznie, bo są to Włosi w półfinale i Chorwaci w finale. Z tym, że eliminacje jeszcze się nie skończyły, ale scenariusz pojedynków z tymi gigantami jest jak najbardziej możliwy. Z kim jeszcze możemy się zmierzyć i jak to wszystko wygląda?
SCENARIUSZ IDEALNY
Scenariuszem idealnym jest uniknięcie gigantów, czyli założenie, że bezpośrednio na EURO 2024 wejdą: Holendrzy, Włosi oraz Chorwaci. Pewne jest, że z co najmniej jedną ekipą z Ligi Narodów A wylądujemy w tej samej drabince. Będzie to albo Walia, albo Chorwacja, które znajdują się w jednej grupie eliminacyjnej. Ktoś z tej dwójki to potencjalny finalista i nasz bezpośredni przeciwnik w walce o awans. Oczywiście trzeba najpierw przejść półfinał… a to w przypadku Polski nie jest takie oczywiste, skoro nie potrafi pokonać Mołdawii i ma olbrzymie kłopoty ze sforsowaniem obrony Wysp Owczych. Scenariusz idealny zakłada co najmniej jedno potknięcie… Walii. Gra ona z Armenią na wyjeździe oraz z Turcją w Cardiff. Turcy są w tej grupie najmocniejsi, ale… mają już zapewniony bezpośredni awans i czeka ich tylko jeden mecz. Selekcjoner Vincenzo Montella może dogadać się z trenerami klubowymi i dać odpocząć gwiazdom reprezentacji, a “założy” drugi garnitur. I Walia będzie miała łatwiej.
Załóżmy, że Chorwaci ogrywają Łotwę w Rydze, a potem Armenię w Zagrzebiu. Sześć punktów nie musi zagwarantować im awansu. Wszystko zależy od Walii, która ma karty w rękach. A to dzięki dwóm bramkom Harry’ego Wilsona i zwycięstwie 2:1 z Chorwacją. To sprawia, że mają lepszy bezpośredni bilans i przy równej liczbie punktów są wyżej w tabeli. Tak więc Modrić i spółka są uzależnieni od innych. Całkiem niedawno potrafiliśmy sobie z Walią poradzić w Lidze Narodów, a Karol Świderski miał na nich całkiem niezły patent. Dlatego chyba nie trzeba nawet mówić z kim lepiej się zmierzyć.
Trzeba też oglądać się na inne grupy, szczególnie tę włoską. Szanse na uniknięcie Italii są większe. Podopieczni Luciano Spallettiego są zależni tylko od siebie. Porażka z Anglią na Wembley (1:3) zepchnęła ich na trzecie miejsce, ale ważniejsze mecze przed nimi. Najpierw czarny koszmar – Macedonia Północna. Ten rywal wyeliminował ich z baraży do mundialu w Katarze. W obecnych eliminacjach Włosi też zremisowali w Skopje. Jakoś mają z tą Macedonią ciężary. Nawet jeżeli wygrają, to później czeka ich ostatni mecz z Ukrainą na… BayArena. Ukraina nie gra u siebie z wiadomych względów, ale na różnych stadionach w Europie. Na przykład zagrała z Anglią we Wrocławiu, a z Włochami zmierzy się w Leverkusen. Załóżmy, że Włosi pokonają Macedończyków. Potem muszą przynajmniej zremisować w Niemczech. Przez to zepchną Ukrainę na trzecie miejsce, a ta z kolei wypchnie Islandczyków poza miejsce barażowe.
ZESTAW IDEALNYCH I NIEIDEALNYCH RYWALI
Oczywiście jeszcze raz – to tylko gdybanie, czyli coś, co możemy sobie poklikać, poukładać, powymyślać, dopóki oczywiście nie przyjdzie mecz i szybko to wszystko zweryfikuje. Trudno też mówić o “wygodnych” rywalach dla Polski, skoro wszyscy oni są lepsi jak Mołdawia, z którą nie potrafiliśmy sobie poradzić. Dla nas to chyba nikt nie jest wygodny. Tym niemniej jest “zestaw idealny” i “scenariusz tragiczny”. W tym pierwszym przypadku lądujemy w drabince z Walią, Ukrainą oraz Estonią. Najpierw gramy na Stadionie Narodowym z Ukrainą, a później o gospodarzu już zdecyduje losowanie. Estończycy zagraliby z Walią w drugim półfinale. “Scenariusz tragiczny” zakłada komplet punktów Walii w dwóch ostatnich meczach eliminacyjnych oraz Ukrainę, która pokonuje w Leverkusen Włochów. Wtedy lądujemy w jednej drabince z Włochami, Chorwacją i Estonią. A potem gramy półfinał z Włochami na wyjeździe i ewentualny finał z Chorwacją/Estonią. Ciężary.
O CO BIEGA Z TYMI DRABINKAMI
Drabinki barażowe są skomplikowaną sprawą i trzeba nad nimi trochę posiedzieć, żeby je rozczytać. W skrócie mamy trzy ścieżki barażowe – ścieżkę A, ścieżkę B oraz ścieżkę C. Każda to cztery drużyny, które grają półfinał i finał. Zatem 12 drużyn powalczy o trzy bilety na EURO 2024. Ścieżki zostały podzielone przez Ligi Narodów. Czyli my jesteśmy w ścieżce A, dzięki temu, że Jerzy Brzęczek kilka lat temu się w niej utrzymał. W A są najsilniejsi – Hiszpania, Anglia, Holandia, Dania, Francja, Portugalia, Holandia, Włochy… jeśli ktoś spadł w edycji 2022/23 (np. Anglia, Walia), to teraz i tak jest brany pod uwagę w ścieżce A. Najwyżej w kolejnych eliminacjach będzie w ścieżce B.
Ważna rzecz. Uprzywilejowani są zwycięzcy swoich lig (!). Czyli tak – wygrałeś Ligę Narodów C, to w nagrodę masz zapewniony baraż. Swoje ligi C wygrali: Gruzja, Grecja, Turcja oraz Kazachstan. Turcja ma awans bezpośrednio z grupy, dlatego do ścieżki wchodzi kolejny kraj – na razie Luksemburg. I to jest ścieżka godna uwagi. Z ciekawością można śledzić, czy Kazachstan, Luksemburg lub Gruzja pojedzie na swoje pierwsze mistrzostwa Europy. Kolejny przywilej dla zwycięzców Lig Narodów – to bardzo ważne, że nie zostaną przesunięci do innej ścieżki. Zatem Gruzja, Grecja i Kazachstan na 100% utworzą swoją własną ścieżkę. A Luksemburg dzięki temu też korzysta (dziękuje Turcji) i przez to podobnie gra w tej ścieżce.
Estonia to z kolei najlepszy z Ligi Narodów D. Ona czeka w blokach, ale prawdopodobnie się doczeka. Patrzy na to, co dzieje się w ścieżce A. Wiadomo, że tam są najsilniejsi i mają największą szansę na bezpośredni awans. Mają go już zresztą: Hiszpania, Portugalia, Anglia, Francja, Belgia i Austria. Estończykom zależy, żeby ze ścieżki A awansowało jak najwięcej drużyn, bo wtedy zwalniają się tu miejsca barażowe dla innych. A oni, jako najlepszy z Ligi Narodów D, mają w takim wypadku pierwszeństwo. Załóżmy więc, że nie wchodzą Polska, Walia/Chorwacja (niemal pewniak) ewentualnie Włochy i… musiałby się jeszcze ktoś fatalnie potknąć, żeby Estonia nie wzięła udziału w barażach. Najprędzej chyba może to zrobić Szwajcaria. Czy ktoś inny? Raczej nie. Holendrzy, Duńczycy i Węgrzy powinni sobie poradzić.
Właśnie Estonia może być pierwszym przeciwnikiem Polski, jeżeli potnie się Walia. Jeśli Walia jednak zdobędzie sześć punktów, to z Estonią zagra Chorwacja. Jest wiele scenariuszy, ale łatwo na pewno nie będzie. To pewne, że w ewentualnym finale czeka ktoś z Ligi Narodów A.