Australia to 31. kraj, który awansował na mundial w Katarze. Wyeliminowała w tak zwanym barażu interkontynentalnym reprezentację Peru po rzutach karnych. Był to typowy mecz dla koneserów, w którym to jedenastki były jedynym wartym uwagi momentem.
Trzy strzały celne przez 120 minut – to bilans tego spotkania. Nie za wiele da się o nim w ogóle powiedzieć, bo nic się tam nie działo. Wyobraźcie sobie, że po pustyni przez dwie godziny toczy się mała, zielona kulka z suchej trawy. Tak wyglądał ten baraż. Odpalając skróty, widać tam jakieś nieudane dośrodkowania, wybicia na rzut rożny, faule, strzały w kosmos. Bo tak naprawdę nie było kompletnie czego pokazywać. Jeżeli ktoś robił z tego skrót na oficjalną stronę, to pewnie wydrapał sobie włosy w jednym miejscu. Był to typowy mecz, w którym żadna ze stron nie chce się specjalnie otworzyć w obawie o jakąś groźną kontrę. Prawdę mówiąc, średnio chciało się to w ogóle oglądać. Dwie godziny do kosza… Jedyną godną zapamiętania akcję przeprowadził indywidualnie lewy obrońca Aziz Behich, ale strzelił obok bramki. Peru oddało jedyny celny strzał dopiero w dogrywce, gdzie zresztą zachowali więcej siły i byli bliżsi zdobycia jedynej bramki. Co nie oznacza, że byli blisko… po prostu bliżej od Australii, która w dogrywce w ogóle nie istniała.
Selekcjoner Graham Arnold wykorzystał patent, który swego czasu przyniósł chlubę Louisowi van Gaalowi, a ostatnio spopularyzował go Thomas Tuchel. Chodzi o wprowadzenie lepszego statystycznie bramkarza na sam konkurs rzutów karnych. I tak Arnold zdjął z boiska przecież dużo bardziej popularnego Mata Ryana, a wprowadził 33-letniego, znanego raczej tylko w Australii, Andrew Redmayne’a. To typowy rezerwowy, który raczej nie podnosi się z ławki. Ryan za to dwa ostatnie sezony może spisać na straty. Mało kto w ogóle pamięta, że w sezonie 2020/21 dołączył do Arsenalu, gdzie nie miał szans na grę, a w tym trafił do Realu Sociedad i był tylko zmiennikiem Alexa Remiro. W kadrze to jednak bardzo ważna postać, kapitan reprezentacji, który jest jedynką od lat. A Redmayne wcale nie jest jakimś królem karnych, ale ma swój oryginalny patent. Statystyka jego obronionych strzałów bez konkursów jedenastek to 4/31, czyli około 13%. Selekcjoner postanowił jednak zaryzykować i postawił na rezerwowego brodacza, wprowadzając go w 120. minucie.
To był dla Redmayne’a dopiero mecz numer trzy w koszulce reprezentacji. To, co zrobił przy ostatnim rzucie karnym przejdzie do historii australijskiej piłki. Przy każdym uderzeniu reprezentanta Peru zaczynał tańczyć. Nie było to coś, co znane jest neutranym fanom piłki, którzy zechcieli sobie włączyć baraż z ciekawości. W lidze australijskiej Redmayne już takie cuda pokazywał i to w rzutach karnych decydujących o tytule w sezonie 2018/19. Wówczas jego Sydney FC zdobyło mistrzostwo, a on swoim tańcem powstrzymał dwóch strzelających zawodników Perth Glory. To Australia musiała gonić, bo zmarnowała pierwszego karnego. Nie trafił Boyle, ale później pięciu kolejnych wykorzystywało jedenastki bardzo pewnie – albo strzelając mocno jak Aaron Mooy, albo kompletnie zmylając bramkarza, jak pozostali. Advincula przy trzecim podejściu Peru trafił w słupek, a Alex Valera, który wszedł w 116. minucie, uderzył w swoje lewo. Redmayne, oczywiście po wcześniejszym tańcu, odbił piłkę i został bohaterem konkursu jedenastek, mimo że przecież był to jedyny strzał, który obronił.
Ten międzynarodowy baraż odbył się w Katarze. Australia od mundialu w RPA startuje w eliminacjach azjatyckich, ponieważ na swoją Oceanię była zbyt mocna. Wystarczy tylko przypomnieć 31:0 z Samoa Amerykańskimi. Australia w obecnych azjatyckich eliminacjach trochę zawaliła sprawę, zajmując dopiero trzecie miejsce w swojej grupie – za Arabią Saudyjską i Japonią. Najpierw w wewnętrznym barażu musiała pokonać Zjednoczone Emiraty Arabskie – trzeci zespół z drugiej grupy, a dopiero później mogła przystąpić do barażu interkontynentalnego z Peru. Od momentu dołączenia Australii do azjatyckich grup, dużo łatwiejszą drogę na tamtym kontynencie ma Nowa Zelandia. I tak musi jednak finalnie wywalczyć awans w barażu interkontynentalnym i jest to ostatnia niewiadoma mundialu. Właśnie Nowa Zelandia zagra z Kostaryką o ostatnie miejsce w grupie E z Hiszpanią, Niemcami i Japonią.