W 75. minucie Szwajcaria objęła prowadzenie. Sensacją pachniało tylko przez chwilę, bo już pięć minut później wyrównał Bukayo Saka. Anglia potrzebowała jednak rzutów karnych, żeby wyeliminować Szwajcarię. Przesądził… bidon Jordana Pickforda, na którym miał notatkę w jaki sposób obronić strzał Manuela Akanjiego.
Anglia słynie z tego, że nie potrafi wykonywać jedenastek. Wyjątkiem od reguły był mecz z Kolumbią na mistrzostwach świata w Rosji. Pozostałe konkursy? Zaczęło się od nieszczęsnego półfinału EURO w 1996 roku na własnej ziemi, gdy spudłował Gareth Southgate, a więc obecny selekcjoner. Potem był mundial w 1998, EURO 2004, mundial 2006 oraz EURO 2012. Pięć z rzędu “odjazdów” z wielkich turniejów przez gorzej wykonywane jedenastki. Wielką traumę jako trener przełamał ten, który sam nie trafił w 1996. Anglicy pokonali Kolumbię w konkursie karnych w 2018 roku w 1/8 finału. Potem klątwa znów do nich wróciła ze zdwojoną siłą, bo w wielkim finale mistrzostw Europy, gdzie spudłowali: Marcus Rashford, Jadon Sancho i Bukayo Saka. Pierwszego i drugiego nie ma na tych mistrzostwach, ale ten trzeci dziś wyjątkowo się denerwował, ale podszedł do swojej próby, trafił i zeszło z niego ogromne ciśnienie.
Marc Guehi pauzował za żółte kartki, dlatego Southgate wymyślił, że zastąpi go Ezri Konsa, ale… postawi na trójkę stoperów. Włączył w to jeszcze Stonesa i Walkera, a Trippiera i Sakę ustawił na wahadłach. Anglia długo grała jak typowa Anglia Garetha Southgate’a, czyli przewidywalnie i nudno, ale za to tak, żeby skutecznie pacyfikować rywala. Dość powiedzieć, że w pierwszej połowie nic się nie działo. Nie obejrzeliśmy ani jednego celnego strzału z obu stron. Szkoda o tym wspominać. Jeśli ktoś pominął to 45 minut, to nic nie stracił. Może jedynie interwencję Granita Xhaki, gdy zablokował strzał Kobbiego Mainoo, wjeżdżając w ostatniej chwili wślizgiem, ale i tak było to już na sam koniec. A oprócz tego? Kompletnie nic, zero, totalna nuda. Typowa pierwsza połowa meczu play-off na tym turnieju, a więc taka, którą śmiało można pominąć i włączyć telewizor o 19:00. Phil Foden znowu był schowany. To już kolejny jego zupełnie bezbarwny występ. To nie są jego mistrzostwa.
“Odpalił” za to bardzo aktywny w tym ćwierćfinale Bukayo Saka. Jeżeli coś się działo, to głównie jego stroną. Pierwszy strzał celny padł jednak za sprawą Szwajcarów i Breela Embolo, który wziął na plecy Ezriego Konsę, odwrócił się i uderzył na bramkę Jordana Pickforda. Był to jednak nieczysty i bardzo lekki strzał. Do odnotowania po prostu, że pierwszy celny. No i co więcej? No i nadal nic, bezbarwne 0:0. Szwajcarzy dopasowali się do gry Anglików, dopóki… nie strzelili trochę przypadkowej bramki. Dan Ndoye podał po ziemi, piłkę po drodze zahaczył jeszcze John Stones i w ten sposób pomógł w dostarczeniu jej do Embolo. Szwajcar wcisnął się przed Kyle’a Walkera, wjechał wślizgiem i strzelił sensacyjnie gola. Kiedy jednak Anglikom pali się siedzenie, to potrafią pokazać się w ataku. Indywidualną akcję zrobił Bukayo Saka, praktycznie wziętą żywcem z występów w Arsenalu w Premier League. Kiwnął na swojej stronie, uderzył zza szesnastki bardzo precyzyjnie i trafił od słupka zaledwie pięć minut po golu Embolo.
W dogrywce świetnym strzałem z dystansu popisał się Declan Rice. Z trudem obronił jego próbę Yann Sommer. Ze strony Szwajcarów najgroźniej było w 117. minucie, gdy do rzutu rożnego podszedł Xherdan Shaqiri i… oddał stamtąd strzał w samo spojenie! Pickford dał się zaskoczyć. Jeżeli coś takiego na wagę awansu wpadłoby piłkarzowi od pięknych goli na wielkich turniejach, to mógłby zakończyć karierę, a tak mieliśmy konkurs rzutów karnych, w którym jednak nie wziął udziału kapitan Harry Kane, ponieważ opuścił wcześniej boisko. Jako pierwszy podszedł słynący z chłodnej głowy Cole Palmer i nie przerwał swojej fantastycznej serii. Karne z konkursów co prawda nie zaliczają się do statystyk, jednak warto mieć na uwadze, że z gry Palmer ma 14/14 wykorzystanych w karierze. Jeśli ktoś miał to pewnie zacząć, to właśnie on.
Fatalnie strzelił za to jeden z najlepszych, a być może i najlepszy defensor na tym turnieju – Manuel Akanji. Tak jak Jakub Błaszczykowski w 2016 roku, tak u Szwajcarów rozczarował w karnych ten, który prezentował się z nich najlepiej. Jordan Pickford miał wszystko rozpisane na swoim bidonie, którego zawzięcie pilnował. Co było przy Akanjim? “Dive left”, co oznaczało, że będzie uderzał nisko w lewo. Rzeczywiście tak zrobił i bramkarz Evertonu to obronił. Pozostali się nie mylili. W Anglii strzelili wszyscy – Jude Bellingham, niezwykle stresujący się Bukayo Saka, niepatrzący nawet na piłkę Ivan Toney i wreszcie na koniec bardzo pewnym i mocnym strzałem zakończył to Trent Alexander-Arnold.
Anglicy pokonali Szwajcarów w rzutach karnych po raz… drugi. Pierwszy miał miejsce w 2019 roku w nikomu niepotrzebnym meczu o trzecie miejsce Ligi Narodów. Wówczas w piątej serii jedenastek gola strzelił nawet Jordan Pickford. Oprócz niego Anglicy wygrali jeszcze tylko dwa konkursy karnych na dziewięć – te z Kolumbią w 2018 roku oraz z Hiszpanią w 1996. Zmierzyli się ze swoją traumą, która wróciła po finale EURO, a już najbardziej imponujące było to, jak poradził sobie z nią obrażany przecież wówczas Bukayo Saka. Nie jest to dobry turniej Anglików, bo po raz kolejny się prześlizgnęli, ostatnio także na dużym farcie ze Słowacją po wyrównaniu z przewrotki Jude’a Bellinghama, ale fakt jest taki, że mają już zagwarantowany co najmniej brąz. Zatem jest to kolejny sukces Garetha Southgate’a. Szczęście jakoś mu sprzyja. Anglia i Francja grają bezbarwnie, szaro i ponuro, a ich selekcjonerzy są krytykowani za styl. Mają to jednak w nosie, dopóki bronią ich osiągane wyniki.