Dobrze widzicie w tytule. Nie jest to mecz w rugby, a w piłce nożnej. Angielki zdemolowały Łotyszki, wygrywając aż 20:0, a cztery zawodniczki strzeliły po hat-tricku. Nie wygląda to poważnie.
– W Europie nie ma już słabych drużyn – to klasyk powtarzany wobec bojów polskich zespołów w europejskich pucharach, ale ma też swoje zastosowanie w eliminacjach, gdzie często te słabiutkie zespoły bronią się, dopóki nie stracą pierwszej bramki. I w ten sposób można się namęczyć, jak Francja z Luksemburgiem w eliminacjach MŚ 2018. Malta może urwać punkty Słowacji, remisując 2:2, wcześniej nawet prowadząc 2:0 (i to na wyjeździe). Męska reprezentacja Łotwy potrafiła urywać remisy w Turcji, Norwegii, czy na Czarnogórze. Powtórzmy więc jeszcze raz – w Europie nie ma już słabych drużyn. No, chyba, że w futbolu kobiecym… tam słabiaki dostają potężne lanie.
W męskich eliminacjach na naszym kontynencie mieliśmy tylko jeden wynik dwucyfrowy – Anglicy ograli najsłabsze w Europie San Marino 10:0. Jeżeli chodzi o inne najwyższe wyniki, to Francuzi pokonali 8:0 Kazachstan, Belgowie 8:0 Białoruś, a Duńczycy 8:0 Mołdawię. Najgorsze San Marino przegrywało na wyjeździe maksymalnie po 0:5, miało też wynik 1:7 z nami u siebie, głównie za sprawą mocnej końcówki Adama Buksy, no i wspomnianą klęskę 0:10 z Anglikami. W kobiecych eliminacjach, które przecież są na półmetku – mieliśmy już 11 wyników dwucyfrowych, a oprócz tego mnóstwo meczów kończących się też np. 9:0, 8:0 czy 7:0. Takich wyników mieliśmy z kolei… 17. Futbol kobiecy to często starcia gołej dupy z batem, tak jakby profesjonalistki przyjechały na festyn, żeby zmierzyć się z lokalną drużyną.
Eliminacjom żeńskim przydałyby się jakieś preeliminacje, bo różnica poziomów jest kolosalna. Dopiero co przecież nasza męska reprezentacja mierzyła się z San Marino i zastanawialiśmy się, czy aby starcia z takimi maluchami mają sens. Nie każdy jest tego zdania, ale chodzi generalnie o to, że futbol reprezentacyjny jest takim trochę ostatnim bastionem romantyzmu, reprezentuje się po prostu swój kraj, nieważne jak maleńki i nieważne jak słaby. Staje się naprzeciw Ronaldo, Lewandowskiego czy De Bruyne i po prostu można się z nimi zmierzyć. Wiadomo, że przegrasz, ale wybijesz takiemu z pięć razy piłkę i opowiesz potem w robocie. Tyle, że w męskim futbolu nie ma tak kolosalnej różnicy poziomów. San Marino jedzie na wyjazd i przegrywa 0:5, a nie 0:20.
Spójrzmy zresztą na kilka wyników damskich eliminacji: Irlandia – Gruzja 11:0, Hiszpania – Wyspy Owcze 12:0 i 10:0, Anglia – Luksemburg 10:0, Irlandia Północna – Macedonia Północna 11:0, Norwegia – Armenia 10:0, Francja – Estonia 11:0. Belgijki wcześniej były w stanie rozgromić reprezentację Armenii 19:0. Angielki wygrały na Łotwie 10:0, ale wynik 20:0 to już szczyt. To brzmi trochę jak parodia futbolu, starcia maturzystów z przedszkolakami i to na duże bramki, różnica jest często gigantyczna, gole padają jak szczury w starciu z trutką. Angielki pobiły swój wcześniejszy rekord (13:0), a cztery z nich zabrały do domu piłki po hat-trickach – Ellen White, Alessia Russo, Beth Mead i Lauren Hemp. Jeśli formuła kobiecych eliminacji się nie zmieni, to sponsor będzie musiał utworzyć specjalny wielki magazyn na piłki za hat-tricki i wysyłać je piłkarkom na domowy adres. Tak będzie po prostu wygodniej.