Skip to main content

Ta historia zaczęła się 2,5 roku temu. W wielkim skrócie – dwaj amerykańscy aktorzy postanowili kupić walijski klub, balansujący na krawędzi piątego i szóstego poziomu angielskich rozgrywek. Wówczas wielu pukało się w czoło, bowiem panowie mieli tyle wspólnego z Walią co polskie kluby z finałem Ligi Mistrzów. Tymczasem ich klub właśnie awansował do League Two.

To teraz powoli i po kolei. Późna jesień 2020 roku. Druga fala pandemii COVID-19. Mniej więcej od września toczyły się rozmowy pomiędzy organizacją Supporters Trust zarządzającą od niemal 9 lat klubem Wrexham A.F.C. z północno-wschodniej Walii i RR McReynolds Company, będącą spółką dwóch hollywódzkich aktorów – znanego z filmu „Wieczny Student’ czy serii „Deadpool” Ryana Reynoldsa oraz gwiazdy serialu „U nas w FIladelfii” Roba McElhenneya. Kibice „Red Dragons” długo nie mogli przekonać się do pomysłu Amerykanów, którzy finalnie podczas biznesowego spotkania na Zoomie uderzyli w czułe struny. Mocno populistyczne hasła o zachowaniu historii klubu i nie zmienianiu go w korporację, inwestycjach w bazę treningową na poziomie profesjonalnych klubów, renowacji stadionu Racecourse Ground, stworzeniu klubu na miarę XXI wieku, konsekwentnym pięciu się w górę po ligowych szczeblach, natychmiastowym wyłożeniu 2 milionów dolarów oraz regularnym łojeniu skóry lokalnemu rywalowi z Chester przekonały aż 98,6% z 2000 członków Wrexham Supporters Trust. Transakcja stała się faktem.

Z perspektywy przeciętnego kibica pozyskanie klubu przez amerykańskich aktorów wydawało się zwykłą, hollywódzką fanaberią. Tymczasem wbrew pozorom sam Reynolds, poza byciem świetnym aktorem, jest także całkiem rzutkim biznesmenem, który wciąż pomnaża swój majątek. Jeszcze w 2020 roku dzięki udanej sprzedaży Aviation Gin, firmy zajmującej się produkcji alkoholu, w której miał 10% udziałów, zarobił ponad 60 milionów dolarów. Dosłownie kilkanaście tygodni temu Mint Mobile, którego Reynolds był w ¼ właścicielem, zostało wchłonięte przez T-Mobile za kwotę 1,35 miliarda dolarów. Profit. Jednak prowadzenie klubu to nie taki lekki kawałek chleba. W jaki sposób aktorzy planują zarabiać na piłce? Odpowiedź jest banalnie prosta – platformy streamingowe. Jeszcze podczas rozmowy z kibicami Reynolds i McElhenney mówili o chęci powstania serialu dokumentalnego o Wrexham analogicznie do Netflixowego „Till I Die” o Sunderlandzie czy serii „All or Nothing” o Tottenhamie i Manchesterze City opublikowanych na Amazon Prime. W przypadku klubów Premier League był to czysto PR-owy zabieg, natomiast „Czarne Koty” uzyskały na tej współpracy sowity zarobek.

Słowa przeszły w czyny w ubiegłym roku. Pod koniec sierpnia na platformie Disneya pojawiły się pierwsze dwa odcinki, jak mniemamy pierwszego sezonu, serialu pt. „Welcome to Wrexham”, dokumentującego wydarzenia z walijskiego klubu. Reynolds i McElhenney osiągnęli zatem cel poboczny, stricte biznesowy, budując jednocześnie ogromną reklamę dla trzeciej najstarszej profesjonalnej drużyny świata. Założony w październiku 1864 roku Wrexham Association Football Club (lub jak kto woli po walijsku: Clwb Pêl-droed Wrecsam) nigdy nie był hegemonem na Wyspach Brytyjskich. Jasne, jest rekordzistą w ilości zdobytych Pucharów Walii – aż 23 tryumfy – ale szanujmy się, poza lokalnym prestiżem i możliwością gry w ówczesnym Pucharze Zdobywców Pucharów, na szczeblu ligowym walijczycy zdołali dotrzeć na zaplecze angielskiej ekstraklasy. Przeciętny polski kibic o istnieniu Wrexham mógł dowiedzieć się jeśli pochodzi z Podkarpacia i sympatyzuje ze Stalą Rzeszów. To właśnie ten klub, sensacyjny zdobywca Pucharu Polski z 1975 roku był w sezonie 1975/1976 przeciwnikiem zespołu z Walii w drugiej rundzie PZP. Wcześniej walijska drużyna odprawiła z kwitkiem w dwumeczu szwedzki Djurgården. Rzeszowianie przegrali na Wyspach 0:2, by w rewanżu zremisować 1:1. W tamtej kampanii Wrexham dotarł aż do ćwierćfinału, gdzie musiał uznać wyższość Anderlechtu Bruksela (1:2 w dwumeczu). Jak dotychczas jest to najbardziej spektakularny sukces w historii klubu.

Po wejściu Reynoldsa i McElhenneya pierwszy sezon był tak naprawdę przetarciem. Wrexham zakończył rozgrywki na 8 miejscu, tracąc 1 punkt do Bromley i Chesterfield, które zajęły miejsca premiowane grą w play-off o awans do League Two. Czas działał jednak na korzyść amerykanów, którzy spokojnie mogli budować zespół walczący o promocję do wyższej ligi. W kolejnym sezonie drużyna była blisko sukcesu. Filmowa historia na miarę Hollywood byłaby zbyt piękna, gdyby od razu zakończyła się sukcesem, dlatego Wrexham zajął dopiero 2. miejsce w lidze, tracąc do mistrza, Stockport County aż 6 punktów. Pozwalało to jednak grać o awans od razu w półfinale play-offów. Mając atut własnego boiska i niemal 10-tysięczną publiczność „Czerwone Smoki” nie podołały wyzwaniu, przegrywając z Grimsby Town. W regulaminowym czasie gry było 4:4, a gdy wydawało sie, że dogrywka nie przyniesie rozstrzygnięcia, minutę przed jej końcem kapitan gości, środkowy obrońca Luke Waterfall (z ang. wodospad), wykorzystał daleki wrzut z autu od Jordana Coopera i celną główką przy dalszym słupku zrzucił marzenia Wrexham o awansie w otchłań wodospadu rozpaczy. Jakby tego było mało w finale FA Trophy (to taki Puchar Anglii dla klubów spoza profesjonalnego szczebla 1-4) walijczycy, w obecności ponad 46 tysięcy widzów, przegrali na Wembley z Bromley 0:1. Dramaturgii dodał nieuznany gol dla Wrexham w doliczonym czasie gry – Jake Hyde był na spalonym.

Obecna kampania już przyniosła historyczny sukces klubu. Po raz pierwszy w niemal 160-letniej historii Wrexham awansował do 4. rundy Pucharu Anglii, dzięki sensacyjnej wygranej 4:3 z drugoligowym Coventry, w dodatku na boisku rywala. Piątoligowiec z Walii także w kolejnej rundzie był blisko sensacji, bowiem w pierwszym meczu z Sheffield United padł remis 3:3. Jednak powtórka spotkania na stadionie „Blades” padła łupem gospodarzy. Świetnie poszło w lidze, w której korespondencyjny bój o awans „Czerwone Smoki” toczyły z Notts County. W zasadzie od początku rozgrywek oba kluby odjechały rywalom i stało się jasne, że to one powalczą o bezpośrednią promocję z pierwszego miejsca. Kluczowym zwycięstwem Wrexham okazało się właśnie starcie z Notts County w ramach 42. kolejki National League (sezon trwa 46 kolejek). Na Racecourse Ground walijczycy wygrali 3:2 budując 3-punktową przewagę nad rywalami, mającymi rozegrane jedno spotkanie więcej. Bohaterem spotkania był wracający z piłkarskiej emerytury 40-letni bramkarz Ben Foster, który pod koniec marca podpisał z Wrexham krótkoterminowy kontrakt po kontuzji pierwszego bramkarza „Smoków” Roba Laintona. Foster w siódmej minucie doliczonego czasu gry w spektakularnym stylu obronił rzut karny wykonywany przez Cedwyna Scotta.

Wczorajsze zwycięstwo 3:1 nad Boreham Wood zapewniło awans Wrexham do League Two na kolejkę przed końcem rozgrywek, mając 4 punkty przewagi nad Notts County. Ogromnym udziałem w tym sukcesie było nie tylko pozyskanie do bramki Fostera, ale także wysoka forma snajpera walijczyków, Paula Mullina, który w 84 ligowych meczach dla Wrexham strzelił aż 66 goli (z czego 38 w tym sezonie)! Drużyna Phila Parkingsona wraca na profesjonalny poziom po 15 latach przerwy. Nowy sezon „Welcome to Wrexham” na platformie Disneya zobaczymy już z czwartoligowych przygód. Przekonamy się czy rozbudzony apetyt amerykańskich właścicieli przetrwa próbę czasu i weryfikację możliwości w League Two.

Related Articles