Skip to main content

Dziś kibice piłkarscy na nudę naczekać nie mają prawa. W Anglii szlagier, w Polsce szlagier, a we Włoszech… dwa szlagiery! Piłkarski maraton można zacząć już o 12:30, kiedy Lazio zagra z Juventusem. Poprawić zaś można o 15:00, gdy Atalanta skonfrontuje się z Interem.

Lazio będzie bardzo ciężko powtórzyć zeszłoroczną kampanię, zakończoną miejscem w TOP 4. Widać to po początkowych kolejkach, gdzie w dodatku zespołu Simone Inzaghiego nie oszczędzają kontuzje i zakażenia koronawirusem. Z bilansem 3-1-2 Biancocelesti zajmują 9. miejsce. W trzech meczach Champions League zgromadzili 5 punktów i są na dobrej drodze do awansu. Not great, not terrible, przywołując klasyka.

Jednak gdy na twój stadion przyjeżdża Juve, nie wystarczy być niezłym. Trzeba być niemal bezbłędnym i wznieść się na wyżyny. Tak było w zeszłym roku, gdy Lazio w ciągu 15 dni dwa razy pokonało Starą Damę 3:1 – najpierw w lidze, potem w Superpucharze. W lipcu, już po restarcie ligi, Bianconeri zwyciężyli 2:1. Lazio po pandemicznej przerwie nie było w stanie nawiązać walki z czołówką. Najpierw straciło szanse na Scudetto, a potem osunęło się nawet za ligowe podium. Gdyby sezon potrwał jeszcze parę kolejek, to i o utrzymanie miejsca w Lidze Mistrzów byłoby ciężko.

W kontekście dzisiejszego meczu na Stadio Olimpico warto podkreślić, że do Lazio wracają już najważniejsi zawodnicy, w tym całkowicie nieodzowni Luis Alberto i Ciro Immobile. Juve odzyskało zaś swoją pierwszą strzelbę, czyli Cristiano Ronaldo. Portugalczyk przez ponad dwa tygodnie zmagał się z koronawirusem. Stracił przez to kilka spotkań ligowych i w Lidze Mistrzów. Tydzień temu wrócił, wszedł z ławki, a następnie strzelił dwa gole. Umiejętności strzeleckich wirus nie niszczy – widać to na przykładzie Zlatana, widać też na przykładzie CR7.

A Juventus w tym sezonie ligowym jeszcze bez porażki, ale trzy remisy – z Romą, Crotone i Veroną – mogą martwić trenera Andreę Pirlo. W Lidze Mistrzów na Juventus Stadium dość łatwo wygrała Barcelona. Wynik 2:1 o tym nie świadczy, ale Duma Katalonii miała zdecydowanie więcej sytuacji strzeleckich. Mistrzowie Włoch nie są więc w początkowych tygodniach rozgrywek 20/21 walcem, który przejeżdżałby się po wszystkich rywalach.

Jeśli chodzi o derby Lombardii, które rozpoczną się o 15:00, to ciężko jednoznacznie wskazać faworyta. Atalanta z bilansem 4-0-2 jest ciut wyżej w tabeli, ale porażka 0:5 w środku tygodnia z Liverpoolem musiała zaboleć i zostawić ślad w psychice zawodników. Inter w Champions League także przegrał. Niby przegrać z Realem Madryt na wyjeździe to nie wstyd, ale problem polega na tym, że Nerazzurri po trzech kolejkach mają zaledwie dwa punkty i nie są w kolejce do awansu na uprzywilejowanej pozycji. Atalanta jest w ciut lepszym położeniu i ma świadomość, że o wszystkim zdecydować powinien mecz z Ajaksem.

Antonio Conte wciąż musi radzić sobie bez Romelu Lukaku, a że jest to znaczące utrącenie siły ognia Interu, wiedzą wszyscy. Przed tygodniem w lidze Inter przegrywał z Parmą 0:2 po dublecie zapomnianego już nieco Gervinho, ale chorwacki zaciąg uratował mediolańczykom punkt – gola kontaktowego strzelił bowiem Brozović, a na wagę punktu w doliczonym czasie gry Perisić.

O żadnej z dziś grających ze sobą drużyn nie można powiedzieć, że jest w topowej formie. Każdy ma swoje zmartwienia, gorsze mecze i wpadki. Sytuacja dopiero się klaruje, a trudno uwierzyć, że liderujący Milan będzie w stanie utrzymać narzucone przez siebie wysokie tempo do końca. Dlatego z tym większym zainteresowaniem śledzić będziemy dzisiejszy szlagierowy dwumecz Serie A.

Related Articles