Skip to main content

Sobotni finał zakończył piękną, emocjonującą i stojącą na naprawdę fantastycznym poziomie Ligę Mistrzów. Oto, co zapamiętamy z tej edycji najwspanialszych rozgrywek w piłce klubowej.

1. Niezatapialny Real
To, czego dokonywali Królewscy w dwumeczach z PSG, Chelsea i Manchesterem City przejdzie do klasyki Champions League. W każdym z tych dwumeczów Królewscy byli już praktycznie za burtą. Fani Los Blancos mogli zgrzytać zębami i godzić się z porażką, ale piłkarze na boisku nie poddawali się nigdy. Odwracali losy meczów w sposób imponujący, a czasem wręcz wykraczający poza logikę, bo chyba tak trzeba odbierać szaloną końcówkę rewanżu z Citizens. Być kibicem Realu w tym sezonie było niezwykłą przyjemnością, bo drużyna ze stolicy Hiszpanii dostarczyła takiej fury emocji, która pozostanie w pamięci na zawsze. Piękna przygoda i piękne ukoronowanie w Paryżu.

2. Real nie przegrywa finałów
O finale pisał już na naszych łamach Patryk Idasiak. Teraz więc krótko – Real zagrał swój ósmy finał Ligi Mistrzów i po raz ósmy go wygrał. Niesamowita statystyka. Liverpool przekonał się o tym po raz kolejny. W 2018 roku można było zganiać na słabiutkiego Lorisa Kariusa. Teraz chyba trzeba zgonić na innego bramkarza – genialnego Thibaut Courtoisa, który powstrzymywał szarże The Reds raz po raz, zostając bohaterem finału. Tak czy inaczej – 14. Puchar Europy jest własnością Królewskich.

3. Benzema i Złota Piłka? Pewniak!
Bohaterem finału został Courtois, do spółki ze strzelcem jedynego gola – Viniciusem. Jednak cała edycja Ligi Mistrzów miała innego bohatera – to Karim Benzema. Francuz został królem strzelców rozgrywek, a 10 z 15 bramek zdobył w fazie pucharowej! Hat-trickiem „poczęstował” PSG. Potem dwumecz z Chelsea również rozpoczął od hat-tricka, a w rewanżu dorzucił jednego gola. Z Manchesterem City trafiał w obu meczach – na Etihad dwa razy, w rewanżu na Bernabeu raz – w dogrywce z rzutu karnego, oczywiście na wagę awansu do finału. Francuz był w tym sezonie także najlepszym strzelcem La Liga, więc wydaje się, że kwestia Złotej Piłki powinna być rozstrzygnięta bez żadnej dyskusji.

4. Lewandowski wicekrólem
Robert Lewandowski doskonale zna smak korony króla strzelców Champions League, ale w tym sezonie tym smakiem musiał się obejść. Gdy z rozgrywek odpadł Sebastian Haller, wydawało się, że Lewandowski jest na autostradzie do korony. Wtedy jednak niesamowitą formę złapał wspomniany Benzema, a Bayern sensacyjnie odpadł w ćwierćfinale. Gdyby Lewandowski mógł zagrać jeszcze dwa lub trzy mecze, być może to on byłby najlepszym strzelcem Champions League. Z dorobkiem 13 goli musiał uznać wyższość Benzemy (15 trafień).

5. Villarreal – łowcy sensacji
Czarny koń tegorocznej edycji Ligi Mistrzów? Zdecydowanie Villarreal! Hiszpanie już w grupie pokazali się z dobrej strony, choć dwumecz z Man Utd był dla nich bardzo pechowy. O awans musieli walczyć do ostatnich chwil. W przekładanym ze środy na czwartek ze względów atmosferycznych meczu z Atalantą okazali się lepsi i zapewnili sobie 1/8 finału. Tam, jak gdyby nigdy nic, wyeliminowali kolejną ekipę z Serie A – Juventus. Potem to samo zrobili z innym potentatem – Bayernem. Mało brakowało, a i w półfinale dopisaliby kolejny piękny rozdział tej historii. Wprawdzie przegrali na Anfield 0:2, ale w rewanżu do przerwy prowadzili 2:0! Liverpool pozbierał się i wygrał ten mecz 3:2, jednak był moment, kiedy The Reds mogli poczuć nagły atak gorąca. Unai Emery i jego ekipa skradli serca fanów w całej Europie, bo przecież niemal każdy uwielbia takie historie, gdy „maluczki” uciera nosa faworytowi. Gdy Dawid pokonuje Goliata.

6. Piękni tylko w grupie
Villarreal błyszczał w fazie pucharowej Champions League, a cichym bohaterem fazy grupowej został Ajax Amsterdam. Holendrzy wygrali wszystkie sześć meczów w grupie C, z naprawdę okazałym bilansem bramkowym 20:5. Połowa z tych 20 goli należała do Sebastiana Hallera. To on został królem strzelców tej części Champions League, dystansując nawet Lewandowskiego. Iworyjczyk odbił się od Premier League i Ajax był dla niego trochę jak krok w tył w piłkarskiej karierze. Tymczasem po tym sezonie znów pytają o niego największe firmy. Nic dziwnego – poza 11 bramkami w Lidze Mistrzów, Haller strzelił 21 goli w Eredivisie i dorzucił 7 asyst. Ajax imponował w grupie, ale w 1/8 finału szybko odpadł z Benficą. Marzenia o kolejnej wspaniałej kampanii, jak ta z sezonu 18/19, trzeba było odłożyć.

7. Barcelona poza 1/8 finału!
To jedna z większych niespodzianek tej edycji Champions League. Po raz pierwszy od 20 lat FC Barcelona nie wyszła z grupy w tych elitarnych rozgrywkach. Ostatnio raz Blaugrany w 1/8 finału Ligi Mistrzów zabrakło z kolei w sezonie 2003/04, kiedy to Katalończycy… w ogóle w tej Lidze Mistrzów nie grali. W epoce Leo Messiego takie wpadki Barcelonie się nie zdarzały. W tym sezonie w grupie lepsze okazały się drużyny Bayernu i Benfiki. Ronald Koeman sprowadził zespół na mieliznę, Xavi nie zdołał uratować sytuacji.

8. Zmierzch bogów
Ale ta edycja to także kolejny etap schodzenia ze sceny dwóch największych gigantów światowej piłki. Messi i Cristiano wprawdzie w 1/8 finału Ligi Mistrzów się zameldowali, ale obaj na tym etapie z rozgrywkami się pożegnali. Messi już w barwach PSG poległ w dwumeczu z Realem, a CR7 i jego Man Utd odpadli w rywalizacji z Atletico. Portugalczyk strzelił w tej edycji 6 bramek, Argentyńczyk 5. Niby wyniki jeszcze całkiem przyzwoite, ale dalekie od dawnych osiągnięć obu panów. W dodatku Messi nie byłby sobą, gdyby nie zmarnował ważnego karnego – tak wydarzyło się na Parc des Princes w starciu z Realem. Zresztą – siedmiokrotny zdobywca Złotej Piłki był w PSG cieniem samego siebie. Ronaldo próbował dźwigać Man Utd swoimi przebłyskami, ale często zdarzały mu się także kompletnie bezbarwne mecze. Czy to już zmierzch bogów?

9. Szymon Marciniak coraz bliżej szczytu
Dwóch Polaków dostarcza nam regularnie wielkich powodów do dumy w Lidze Mistrzów. Jeden to oczywiście Robert Lewandowski, a drugi to Szymon Marciniak. Nasz najlepszy arbiter jest coraz bliżej piłkarskiego szczytu, czyli poprowadzenia finału Champions League. W tym sezonie prowadził 8 meczów tych rozgrywek – 4 w grupie, 4 w fazie pucharowej. Kto grał? Liverpool – Milan, Man Utd – Atalanta, Bayern – Benfica, Sheriff – Real; Inter – Liverpool; Juventus – Villarreal; Real – Chelsea; Liverpool – Villarreal. Praktycznie wyłącznie spotkania wielkich firm, czasem największe szlagiery w kolejce. Skończyło się na półfinale, ale może za rok, może za dwa…

10. Do zobaczenia 6 września
Kolejna edycja UEFA Champions League startuje 6 września. Czy z Lechem Poznań na pokładzie? O tym przekonamy się wcześniej. Eliminacje ruszają już na początku lipca, a mistrz Polski do przebrnięcia ma naprawdę długą drogę. Nawet jeśli tradycyjnie nie będziemy mieli w elicie swojego klubowego przedstawiciela, to i tak z niecierpliwością czekamy na początek września.

Related Articles