Skip to main content

W doprawdy idealnym momencie sezonu przychodzi pierwsze El Clasico. Na Santiago Bernabeu przyjeżdża bowiem rozpędzona Barcelona, która kilka dni temu nie dała żadnych szans Bayernowi, gromiąc Bawarczyków 3:1. Lider tabeli broni trzypunktowej przewagi, a Real ostrzy sobie zęby na zrównanie się z Katalończykami.

Nie można przemilczeć aktualnej formy Barcelony, która po przerwie reprezentacyjnej zgnoiła Sevillę (5:1) i Bayern (4:1). Podczas gdy w Polsce wszyscy czekali na debiut Wojciecha Szczęsnego w bramce, Hansi Flick pracował przede wszystkim nad formą graczy z pola. A ta od startu rozgrywek jest bardzo wysoka, co widać po wynikach. Barcelona nie tylko nie przewodzi tabeli La Liga z okazałym bilansem 9-0-1, ale też ma najwięcej strzelonych bramek (33). Tak efektownej piłki Duma Katalonii nie grała pewnie od dekady. A wszystko niemal jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Barca w schyłkowym okresie Xaviego była po prostu słaba, a niemal przez całą jego kadencję grała mało atrakcyjną piłkę i raczej przepychała zwycięstwa, aniżeli wygrywała efektownie. Dziś Blaugrana zachwyca, a przejechanie się walcem po Bayernie to najlepsza możliwa cenzurka. Nawet jeśli obecny Bayern nie jest topową wersję giganta z Bawarii.

Przy Flicku odżył też Robert Lewandowski. W debiutanckim sezonie w Barcelonie zdobył tytuł króla strzelców, ale poprzednia kampania nie była tak udana – zarówno dla całej drużyny, jak i jego samego. Wciąż był najlepszym strzelcem zespołu, ale gole nie wpadały już tak często. Skończyło się na 19 bramkach i trzecim miejscu, za Artemem Dovbykiem i Alexandrem Sorlothem. Dziś przed sobotnim klasykiem Lewy ma 12 trafień i drugiego w tej klasyfikacji Kyliana Mbappe wyprzedza o sześć sztuk. Z Bayernem również trafił do siatki i po trzech kolejkach Ligi Mistrzów ma trzy gole.

Ale nawet nie na przykładzie kapitana reprezentacji Polski widać największy progres, jaki zrobiła Barcelona pod wodzą Flicka. Najbardziej jaskrawy przykład to Raphinha. Brazylijczyk u Xaviego cieniował. Wielu kibiców uznało jego transfer za klapę. Zastanawiano się, jak go sprzedać, żeby odzyskać część władowanych pieniędzy. Przyszedł Flick, a Raphinha jest maszyną. W lidze ma 5 goli i 5 asyst, a w Champions League 4 gole i 1 asystę. Bayern „poczęstował” hat-trickiem.

Ale to nie jedyny Brazylijczyk, który w tygodniu popisał się hat-trickiem w Lidze Mistrzów. Tego samego dokonał Vinicius Jr., który zresztą na dniach ma odebrać swoją pierwszą w karierze Złotą Piłkę. Vini wraz z kolegami zdemolował Borussię Dortmund po przerwie. Na przerwę Królewscy schodzili na sporym debecie, przegrywając 0:2. Nie miało to jednak absolutnie żadnego znaczenia, bo w drugiej połowie włączony został tryb turbo. Ekipa Nuriego Sahina próbowała desperackiej obrony, ale Real sunął po kolejne gole, a na czele tej ofensywnej szarży obrońców trofeum był właśnie ciemnoskóry Brazylijczyk. W Champions League jedni i drudzy mają po 6 punktów i dość spokojną sytuację – to tak naprawdę dopiero rozruch rozgrywek. Dużo ważniejsza jest w tym momencie La Liga, bo ewentualna wygrana Barcy w klasyku da jej nie tylko sporą przewagę psychologiczną, ale również, bardziej wymiernie, spory zapas punktowy nad najgroźniejszym rywalem. Trzy punkty mogą urosnąć do sześciu.

Zeszłoroczne klasyki padały górą Realu. Królewscy wygrali 2:1 na wyjeździe i 3:2 u siebie. W obydwu spotkaniach bohaterem był Jude Bellingham. Młody Anglik w obu meczach zdobywał w doliczonym czasie gry zwycięskie bramki dla Los Blancos. Zresztą, na Stadionie Olimpijskim w Barcelonie zanotował dublet. Obie drużyny zmierzyły się też w finale Superpucharu Hiszpanii – tam z kolei Real rozgromił Barcelonę 4:1, a przywołany już Vinicius zanotował hat-tricka. Honorowe trafienie dla Barcy było zaś dziełem Lewandowskiego.

Dla wielu fanów futbolu hiszpańskie El Clasico straciło smak po tym, jak z Realu odszedł Cristiano Ronaldo, a z Barcelony Leo Messi. Faktycznie – nastała nowa epoka w tej rywalizacji i wiele z tych meczów po prostu rozczarowywało. Jednak w sobotni wieczór na Santiago Bernabeu emocji nie powinno zabraknąć. Barcelona Flicka wygląda potężnie, a Real, choć w lidze nie zachwyca, ma mnóstwo jakości i raptem trzy punkty mniej w tabeli. Zdziwimy się, jeśli to nie będzie partidazo przez wielkie „P”. Start o 21:00.

Related Articles