Skip to main content

Teraz, gdy w Realu Madryt nie wyobrażali sobie jedenastki bez Daniego Carvajala, doszło do bardzo pechowej, wręcz dramatycznej sytuacji. Hiszpan zaczął  łapać się za kolano, zwijać się z bólu, przeraźliwie krzyczeć. Diagnoza mogła być tylko jedna – zerwane więzadła i koniec z grą w tym sezonie.

Po pierwsze trzeba docenić Real Madryt za to, co zrobił dla wychowanka. Straszna kontuzja nie przeszkodziła w tym, żeby przedłużyć z nim kontrakt do 2026 roku. Rozmowy trwały już wcześniej, ale wiadomo było, że teraz Real straci zawodnika na te 8-10 miesięcy. Mimo to zachował się elegancko i nagrodził go za świetne występy w sezonie 2023/24. Carvajal stał się niespodziewanie jednym z liderów. Carlo Ancelotti nie wyobrażał sobie jedenastki bez niego, choć wcześniej było blisko pogonienia go z zespołu, gdy nie dojeżdżał poziomem i popełniał proste błędy. Zacisnął jednak zęby i spektakularnie wrócił do formy. I to takiej, że jego nazwisko pojawiało się nawet w kontekście rozdania Złotej Piłki. W końcu przecież zdobył mistrzostwo Europy, Ligę Mistrzów i wygrał ligę hiszpańską.

Nie chodzi jednak o same zwycięstwa drużynowe, ale także o to, co prezentował indywidualnie. Carvajal stał się dla kibiców “Królewskich” nieoczywistym bohaterem, symbolem walki o swoje. Z nerwowego i elektrycznego defensora zamienił się w pewniaka. Zagrał 3350 minut we wszystkich rozgrywkach, co dało mu 5. miejsce spośród graczy Realu. To on strzelił przede wszystkim ważnego gola w finale Champions League z Borussią Dortmund, a w sumie strzelił ich sześć w całym sezonie. Dołożył do tego pięć asyst. To bardzo dobre liczby. Śmiało można rzec, że przeżywał swoją drugą młodość. 25 razy wyszedł w podstawowej jedenastce w La Liga, często jako kapitan.

W tym sezonie także pod nieobecność Luki Modricia wyprowadzał na murawę kolegów jako kapitan. Tylko przeciwko Alaves znalazł się poza kadrą z powodu kontuzji mięśnia czworogłowego. W Lidze Mistrzów rozegrał po 90 z VfB Stuttgart i LOSC Lille i w obu był kapitanem. Jego dramat rozegrał się w ligowym starciu z Villarrealem. “Królewscy” wygrali 2:0, ale stracili ważne ogniwo. To była jedna z ostatnich akcji w rozstrzygniętym już meczu. Hiszpan chciał po prostu wybić piłkę. Wykopał mu ją sprzed nosa Yeremy Pino, a Carvajal machnął w powietrze. Kopnął tak niefortunnie, zderzając się z nogą rywala, że padł i zwijał się z bólu. Stwierdzono u niego zerwanie więzadła krzyżowego przedniego, więzadła bocznego strzałkowego i ścięgna podkolanowego prawej nogi. Pino zna ten ból. Doznał urazu ACL w zeszłym roku i wie, jaki to problem. Podobno nie mógł przestać płakać po meczu.

Carvajal nie zagra więc przez osiem, dziewięć bądź dziesięć miesięcy. Czeka go długa i żmudna rehabilitacja. To jeden z nieoczywistych bohaterów wśród kibiców. Dlatego, że był już w Realu Madryt skreślony po sezonie 2021/22, kiedy nie łapał się do podstawowego składu. Wtedy wprost mówiono, że jego czas się skoćzył i to już nie ten poziom. W 2022/23 grał, ale nadal panowała pilna potrzeba wzmocnienia prawej obrony w Realu Madryt, bo Carvajal zdawał się być najsłabszym punktem. Takich opinii już nie ma. Pozostawia wielką wyrwę na pozycji, którą ostatnimi czasy zabetonował. W Realu występuje od 2013 roku i zdążył już mieć swoje wzloty i upadki. Wygrał sześć razy Ligę Mistrzów z “Królewskimi”.

Ostatnio więzadła krzyżowe wśród zawodników najlepszych klubów lub tych grających notorycznie co trzy dni stają się plagą. Jeszcze przed EURO 2024 więzadła zerwał Giorgio Scalvini, utalentowany stoper Atalanty. “La Dea” na początku tego sezonu straciła też Gianlucę Scamaccę. Manchester City musi sobie radzić bez Rodriego przez ładnych kilka miesięcy, natomiast Real Madryt już w zeszłym sezonie miał ogromne kłopoty z więzadłami. Przecież do teraz niedostępny pozostaje David Alaba, natomiast Thibaut Courtois oraz Eder Militao stracili cały poprzedni sezon. Uraz więzadeł ter Stegena spowodował powrót z emerytury Wojciecha Szczęsnego. Barcelona straciła też w ten sposó młodziutkiego Marca Bernala – nowego Busquetsa. Wielkim pechowcem po polskiej stronie jest za to 22-letni Bartosz Białek. Napastnik Wolfsburga w lipcu trzeci raz w karierze zerwał więzadła.

Related Articles