Nie Inter, nie AC Milan, nie Juventus, nie SSC Napoli, a Udinese jest liderem Serie A po czterech kolejkach. Dodajmy, że Udinese prowadzone od tego sezonu przez Kostę Runjaica, gdzie gra także Jesper Kalstroem znany z gry dla Lecha Poznań.
Być liderem po pierwszej czy drugiej kolejce? Zdarza się – może dopasować terminarz, “siąść” akurat jakiś mecz. Rok temu liderem na starcie była Fiorentina, lecz później bardzo szybko do głosu doszli najmocniejsi. Dwa lata temu doskonały start miała Atalanta, która po pięciu kolejkach uzbierała 13 oczek. Tym razem pozytywną ciekawostką na samym początku jest Udinese, które z 10 punktami przewodzi ligowej tabeli. Wiadomo, że taki stan rzeczy na 99% długo nie potrwa i zaraz wszystko wróci do normy, ale zawsze to miło się czymś takim zaznaczyć. Tym bardziej, że nie był to jeden mecz albo dwa, ale już cztery, zatem pewna ciągłość nastąpiła. Tą ciągłością są trzy zwycięstwa z rzędu, a terminarz wcale nie rozpieszczał.
Zespół Kosty Runjaica rozpoczął od totalnie fartownego remisu z Bologną i to na Stadio Renato Dall’Ara. Z tym, że biorąc pod uwagę jakość sytuacji, to rewelacja poprzedniego sezonu powinna tu wygrać spokojnie jakieś 4:1. Bramkarz Maduka Okoye miał jednak dzień konia. Dał się pokonać tylko z rzutu karnego, a oprócz tego zaliczył kilka efektownych parad – odbił strzał w krótki róg Riccardo Orsoliniego, później odważnie wyszedł z bramki i tak ją zasłonił, że Dan Ndoye w sytuacji sam na sam kopnął obok słupka. W drugiej połowie kapitalnie w ostatniej chwili wystawił nogę i odbił piłkę po uderzeniu Orsoliniego. Miał sześć udanych interwencji.
Maduka Okoye jest dużym bohaterem na początku sezonu i jeśli utrzyma taką formę, to powinien mierzyć w silniejszy zespół. W drugiej kolejce z Lazio dał się pokonać raz, a musiał być czujny przez pół godziny gry w osłabieniu. Z Como solidnie popracował na czyste konto, bo rywale oddali aż 21 strzałów i mocno przeważali. Nigeryjczykowi sprzyja jakieś trudne do opisania szczęście, dziwna aura, że ktoś uderza na bramkę, a piłka przechodzi minimalnie koło słupka albo rywal jest w dogodnej sytuacji i kiksuje. Como miało tak przez cały mecz, a apogeum to rzut karny spudłowany przez Patricka Cutrone. Uderzył w zupełnie inny róg, ale nie trafił w bramkę. A gol dla Udinese? Słaby strzał Brennera i rykoszet, który zmylił Pepe Reinę. To się nazywa szczęście.
Przeciwko Parmie trzeba było wziąć sprawę w swoje ręce przy stanie 0:2 w 43. minucie. Podopieczni Kosty Runjaica przegrywali do przerwy, a wyszli na drugą połowę jak nowo narodzeni. Parma nie oddała ani jednego celnego strzału, za to Udine aż pięć. Najważniejsze, że piłka trzykrotnie wylądowała w siatce. Ten wspaniały come back zapewnił im wskoczenie na miejsce lidera po czterech kolejkach. Mają 10 punktów. Każdy z czołówki zaliczył jakąś wtopę, dlatego też taka liczba wystarcza na samodzielne liderowanie. Udinese nawet nie wyprzedza nikogo bramkami, tylko ma po prostu największą liczbę punktów. Napoli przegrało w Weronie, a Inter oraz Juventus mają po dwa remisy. Królem początku sezonu jest zatem Kosta Runjaic!
Nie byłoby tak dobrego wyniku i come backu z Parmą, gdyby nie będący w doskonałej formie Florian Thauvin. To on zdobył bramki numer dwa i trzy, które pozwoliły na odwrócenie losów meczu. Kapitan Udinese, a przeszłości wieloletni zawodnik Olympique Marsylii przyszedł do klubu w zimowym okienku 2022/23. W obecnych rozgrywkach ma już na koncie trzy bramki i asystę. Ta asysta była zresztą kosmiczna – “zewniakiem” w idealne miejsce, gdzie mógł nabiec Lorenzo Lucca. Nie jest przesadą, że Kevin De Bruyne by za coś takiego przyklasnął. Thauvin wymyślił coś niebanalnego. A co zrobił w akcji na 2:0? Przejął piłkę gdzieś w okolicy linii środkowej, nie dał się powalić Guendouzimu, który go szarpał za koszulkę. Kapitan Udinese włączył turbo i był za szybki. Biegł, biegł, biegł przez dobre 40 metrów i wpakował gola nagłym strzałem… z czuba.
Czegoś takiego nikt by się nie spodziewał, że Kosta Runjaic będzie liderem Serie A. I to wszystko w składzie z Jesperem Kalstroemem, który ostatnie trzy mecze rozegrał od deski do deski. Udinese w zeszłym sezonie dopiero w ostatniej k;olejce utrzymało się w lidze, pokonując Frosinone 1:0. Dlatego to tym większa sensacja, że tapcy Jaka Bijol, Thomas Kristensen, Hassane Kamara, Martin Payaro czy Lorenzo Lucca są liderami. Przecież w maju ci sami piłkarze grali w podstawowym składzie o byt w Serie A. Teraz zadziwiają kibiców włoskiej piłki. O ile można było mówić o dużym farcie przeciwko Bolonii czy Monzy, tak teraz udowodnili, że również są w stanie liczyć nie na szczęście, a własny charakter i zdolności.