Jeszcze nie zagrali z czołówką, a już pogubili pierwsze punkty. Niebiesko-czarne ekipy z Lombardii, a więc Inter oraz Atalanta mają już wpadki za sobą, a w piątkowy wieczór dojdzie do prestiżowego starcia na San Siro pomiędzy nimi. Faworytem potyczki oczywiście gospodarze, ale przecież La Dea to nie chłopcy do bicia, zatem szykuje się piłkarska uczta.
Atalanta ma za sobą już trzy oficjalne mecze w tym sezonie. Zaczęła od… Warszawy, gdzie przegrała Superpuchar Europy z Realem Madryt 0:2. W pierwszej połowie La Dea pokazała się z naprawdę dobrej strony, będąc długimi momentami zespołem lepszym. Tyle że z Los Blancos nie wystarczy być lepszym z gry, ale trzeba strzelać gole. Jeśli tego nie robisz, wystarczy kilka minut i pociąg odjeżdża. Tak było w drugiej połowie, gdy ekipa Carlo Ancelottiego przyspieszyła, strzelając dwa gole na wagę trofeum. Trudno jednak mieć pretensje do drużyny Gian Piero Gasperiniego, dla której sam udział w takim meczu był niesamowitym wydarzeniem. W przeciwieństwie do Realu, dla których to po prostu kolejny dzień w biurze do odhaczenia. Spotkanie na Narodowym odkryło jednak spory problem, a mianowicie krótką i mało jakościową ławkę. Od początku sezonu szansę dostali młodzi piłkarze z Zingonii, gdzie mieści się siedziba akademii klubowej. Federico Cassa, Alberto Manzoni czy Marco Palestra to melodia przyszłości, ale dzisiaj trudno mówić, by ich wejście w miejsce Edersona, De Ketelaere czy Hiena nie oznaczało spadku jakości. Ci zawodnicy dostają kolejne szansę od Gasperiniego, ale kadra zespołu cały czas się zmienia.
Zmiana w bramce i kolejne transfery
O większości transferów pisałem przy okazji zapowiedzi Superpucharu, ale od tamtego czasu – dwa tygodnie – doszło do kolejnych roszad. Przede wszystkim Atalanta wygrała wyścig o Lazara Samardzicia, którego pozyskała z Udinese. Póki co wypożyczenie, ale po spełnieniu wielu warunków obowiązkowym stanie się wykup reprezentanta Serbii. Nikt nie ma wątpliwości, że ten piłkarz ma być lekiem na brak Teuna Koopmeinersa w bieżących rozgrywkach. Za nim już debiut przeciwko Torino, ale w najbliższych dniach raczej pozycja Serba będzie tylko wyższa w drużynie. Ponadto prawą stronę wzmocni… były gracz Atalanty Raoul Bellanova. 24-latek kilka lat temu widniał w kadrze pierwszego zespołu, ale w zasadzie na tym jego “udział” w drużynie Gasperiniego się skończył. Zagrał w jednym oficjalnym meczu – 17 minut w wygranych 6:2 derbach z Brescią w 2020 roku. Z tamtej drużyny może pamiętać już niewielu piłkarzy. W kadrze zespołu są nadal Rafael Toloi, Berat Djimsiti, Marten De Roon czy Mario Pasalić. Niezmiennie jest ten sam trener, ale zdecydowanie Bellanova wraca jako inny piłkarz. Ma za sobą świetny sezon w barwach Torino, a także jest już po debiucie w reprezentacji Włoch! W międzyczasie upadł inny transfer na prawe wahadło. W Bergamo na testach medycznych był już Marc Pubill. Gracz Almerii przed chwilą został mistrzem olimpijskim z kadrą Hiszpanii, ale “oblał” testy, przez kłopoty z kolanem.
Zmianie uległa także hierarchia w bramce. Juan Musso ruszył na wypożyczenie do Atletico Madryt, zatem można się spodziewać, że na ten moment jedynką zostanie Marco Carnesecchi, ale chęć na grę będzie miał także jego nowy, wiekowy konkurent. Do klubu trafiło bowiem dwóch 36-latków, a jeden do bramki. Mowa o Ruiu Patricio, który zamienia słoneczny Rzym na północną część Włoch. Oprócz niego, innym weteranem, który ma uzupełnić kadrę La Dei jest Juan Cuadrado. Co ciekawe Kolumbijczyk trafia na Gewiss Stadium właśnie z Interu, gdzie grał w ostatnim sezonie.
Tuż przed meczem w Mediolanie drużyna z Bergamo pozyskała kolejnego piłkarza. Mowa o środkowym obrońcy z Bayeru Leverkusen – Odilon Kossounou.
***
Jednocześnie do końca dobiegła saga związana z transferem Teuna Koopmeinersa. Holender jakiś czas temu postanowił zastrajkować i przestać trenować z zespołem, by wywrzeć jeszcze większą presję na transfer do Juventusu. Oczywistym było, że to droga w jedną stronę i w przypadku niepowodzenia, jego kariera w drużynie Gasperiniego nie będzie miała prawa kontynuacji. Na kilka dni przed końcem okienka transferowego, w końcu dopiął swego. Ofensywny pomocnik zasilił szeregi Starej Damy za grube pieniądze. Kwota transferu to około 50 milionów euro plus zmienne, które mogą podwyższyć finalną zapłatę do niemal 60 milionów europejskiej waluty!
Nieoczywisty bohater
W niedzielę Atalanta po raz kolejny przegrała z Torino na wyjeździe. Tym razem 1:2, co musiało być bolesne z dwóch powodów. La Dea prowadziła 1:0 po golu Mateo Reteguiego, dla którego było to już trzecie trafienie w sezonie! Ponadto w ostatnich sekundach meczu Mario Pasalić przegrał pojedynek z Vanją Milinkoviciem-Saviciem wykonując rzut karny na wagę remisu. Tego zabrakło, a przecież tydzień wcześniej ekipa Gasperiniego zmiotła z planszy Lecce. W ubiegłym sezonie Via del Mare było stadionem, na którym dużo mocnych ekip gubiło punkty, a tymczasem Atalanta wygrała na otwarcie sezonu 4:0. Wtedy dublety zanotowali Retegui oraz Marco Brescianini. Zwłaszcza w przypadku tego drugiego pojawiło się zaskoczenie, bowiem chwilę wcześniej trafił do klubu z Frosinone, gdzie był jedną z najjaśniejszych postaci ubiegłego sezonu.
Niepełny start i strach o kapitana
Na pewno nie mogą być zadowoleni w mistrzowskiej części Mediolanu. W ostatni weekend Inter pokonał Lecce 2:0 na własnym obiekcie, ale punkty stracił już w pierwszej kolejce. Mowa o remisie 2:2 na Marassi z Genoą. Tam mistrz kraju prowadził po dwóch trafieniach Marcusa Thurama, ale dał sobie zabrać prowadzenie. Bolesny musiał być fakt, że bramkę na 2:2 stracili w 95. minucie po rzucie karnym, który na raty wykonał były piłkarz Milanu – Junior Messias. Strzał z jedenastu metrów obronił Yann Sommer, ale dobitki nie dał już rady. Gdyby to się udało, wówczas Szwajcar śmiało mógłby powiedzieć, że odrobił z nawiązką to, co zrobił przy pierwszym straconym golu.
Jednak nie sama strata punktów była najbardziej bolesna. Kluczową kwestią dla Interu jest zdrowie Lautaro Martineza. Kapitan i największa gwiazda drużyny przedwcześnie zakończył mecz w Ligurii, co jak się później okazało miało względy zdrowotne. Kłopot mięśniowy był na tyle poważny, że Argentyńczyka zabrakło w kadrze meczowej na spotkanie z Lecce. Tam dobrze poradził sobie duet Thuram oraz Mehdi Taremi, ale jednak na znacznie trudniejszego przeciwnika potrzebny będzie Lautaro. Szkopuł w tym, że dopiero we wtorek ukończył pełną, ale indywidualną sesję treningową. Według włoskich mediów Martinez wróci do kadry meczowej, tyle że prawdopodobnie rozpocznie spotkanie na ławce, mimo że bardzo mocno domaga się gry od pierwszych minut. Wsparcie kapitana z ławki miałoby mieć także aspekt mentalny, a prawdopodobnie jego występ byłby uzależniony od sytuacji na boisku. Gdyby Simone Inzaghi nie musiał ryzykować, to zapewne dałby mu odpocząć. Warto pamiętać przecież, że Lautaro do treningów wrócił po wakacjach dopiero na początku sierpnia.
Dobrą informacją dla fanów Neroazzurich jest także powrót do pełnego treningu Stefana de Vrija, co wzmocni linię defensywną.
Czekamy na debiut
Piotr Zieliński latem zasilił zespół mistrza Włoch, ale wciąż czeka na pierwsze minuty w drużynie Simone Inzaghiego. Na pierwszą kolejkę nie był jeszcze gotowy zdrowotnie i znalazł się poza kadrą meczową. Natomiast potyczkę z Lecce przesiedział już w całości na ławce rezerwowych. Swoje minuty zaliczyli natomiast jego konkurenci do gry w składzie, a zatem Davide Frattesi oraz Kristjan Asllani, którzy zmienili Nicolo Barellę oraz Hakana Calhanoglu. Co ciekawe w kontekście Frattesiego pojawiła się oferta wykupu, którą przedstawiła Roma. Giallorossi chcieliby pozyskać pomocnika za 35 milionów euro, ale póki co Inter nie jest zainteresowany. Stołeczny klub chciałby także włączyć w transfer Bryana Cristante, czyli wychowanka Atalanty. Jednak na ten moment wiele wskazuje, że Frattesi pozostanie na San Siro.
***
Początek piątkowego meczu na San Siro o godzinie 20:45.