Wisła Kraków pokonała na wyjeździe kosowskie KF Llapi 2:1 i zameldowała się w II rundzie eliminacji do Ligi Europy. Tam jednak czeka już bardzo trudne zadanie – Rapid Wiedeń. Gra “Białej Gwiazdy” nie powalała, ale najważniejsze było odhaczenie tego awansu. No i do tego zwycięstwo, by móc dopisać sobie rankingowe punkty (w sumie już 0,5).
Warto docenić spokojny awans do II rundy, ponieważ przez wiele lat nie było to taką regułą, a i słabsze zespoły w pucharach pokazują ostatnio, że można polecieć utartym klasykiem – w Europie nie ma już słabych drużyn. Sznytu temu spotkaniu w Kosowie dodawało zdjęcie, na którym jeden i drugi klub ćwiczy w rozgrzewce przedmeczowej, a w tle widać kobietę, która po prostu rozwiesza sobie pranie. Cudowny urok europejskich pucharów w pierwszych rundach. Wisła mogła mieć jeszcze lepiej ustawiony dwumecz już na samym początku rewanżu. Olivier Sukiennicki okazał się lepszym środkowym pomocnikiem niż był tydzień temu skrzydłowym. Zrobił miejsce na lewej flance Mateuszowi Młyńskiemu i to była jedyna zmiana wprowadzona przez Kazimierza Moskala przed rewanżem.
“Nowy” środkowy Sukiennicki miał świetną szansę na otworzenie wyniku już w 8. minucie, ale zawalił. Dostał świetne podanie od Baeny i kopnął prosto w bramkarza. Gospodarze cały czas byli w posiadaniu piłki, to oni próbowali narzucić swój styl gry, bo nie mieli nic do stracenia, chcieli odrobić dwie bramki. Finalnie procent posiadania wyniósł u nich aż 71%. Wisła czekała na swoje szanse i takie jej się przydarzyły. Przede wszystkim jednak mądrze broniła. Co z tego, że gospodarze podawali sobie piłkę, skoro na palcach jednej ręki można policzyć jakieś groźne akcje. Dzięki temu było też sporo miejsca dla polskiej drużyny na wyprowadzenie kontrataku. To się od czasu do czasu udawało.
No i Wisła powinna grać w 11 na 10, lecz arbiter oszczędził drugą kartkę młodziutkiemu (2006) Gashijanowi. A to był akurat zawodnik, który sprawiał dużo kłopotów. Nikt by się nie zdziwił, gdyby zaraz po tym meczu odezwał się do niego jakiś polski ligowiec. Przecież warunki dostałby nieporównywalnie lepsze, a ma dopiero 18 lat. Dwumecz w zasadzie zakończył się w 58. minucie. Jaroch dośrodkował z prawej strony, a obrońca gospodarzy patrzył na piłkę, nie na Rodado i ten w dziecinny sposób go uprzedził. Gospodarze cisnęli, walczyli, bo chcieli się godnie pożegnać z pucharami i w 74. minucie doprowadzili do wyrównania. Ostatnie słowo w tym dwumeczu i tak należało do “Wiślaków”. O zwycięstwie przesądził nowy nabytek – Giannis Kiakos, który zwodem na zamach zmylił dwóch defensorów, a potem uderzył lekko i technicznie po ziemi.
Dla pierwszoligowca wpływy z awansów to bardzo ważna rzecz. Za awans do II rundy Ligi Europy już przysługuje Wiśle 350 tysięcy euro, co na polskie daje około 1,5 mln zł. To skutek dwóch zwycięstw z KF Llapi – za każde jest po 175 tysięcy. Nawet jeżeli “Biała Gwiazda” odpadnie z Rapidem Wiedeń, to i tak wyląduje jeszcze w III rundzie Ligi Konferencji. Już za sam udział w tej fazie UEFA płaci ponad 500 tysięcy euro (2,4 mln zł). Jarosław Królewski obliczył, że klub zarobi już w tej chwili minimum milion euro (4,6 mln zł). Kolejną pozytywną sprawą jest awans w rankingu. Na koniec sezonu 2023/24 Polska zajmowała 21. miejsce w klubowym rankingu UEFA z wynikiem 25.375 pkt. Po wygranej Wisły punktów jest 23.750, lecz i tak udało się zaliczyć awans. Dlaczego? Bo na nasze szczęście punkty z fatalnego dla nas sezonu 2019/20 odpadły, a akurat przeciwnicy mieli ten okres bardzo dobrze punktowany.