Orlen Wisła Płock długo goniła, goniła i przegrywała na ostatniej prostej. Po 12 latach nieprzerwanej dominacji wreszcie została mistrzem Polski. Pomógł słabszy sezon Industrii Kielce okraszony naprawdę mnóstwem kontuzji ważnych zawodników. Piłkarze ręczni Xaviera Sabate bardzo dobrze to wykorzystali.
To o tyle ważna wygrana, że przytrafiła się w play-offach. W sezonie 2023/24 nastąpił powrót do wcześniejszych zasad, czyli wyłaniamy TOP8 sezonu zasadniczego, potem są ćwierćfinały, półfinały i finał – wszystko do dwóch zwycięstw. Drużyny te mierzą się – najlepsza z najgorszą. COVID-19 wymusił zmiany na typową ligową nawalankę bez play-offów. Było zatem jak w piłce nożnej – 26 kolejek i koniec. Orlen Wisła Płock oczywiście mierzyła się z Industrią Kielce na sam koniec, bo i tak każdy wiedział, że z nikim po drodze punktów nie zgubią. De facto zatem o tytule decydowały bezpośrednie pojedynki między tymi ekipami. W takiej sytuacji Industria byłaby mistrzem, ale jednak zasady zmieniły się na stare i trzeba było się mierzyć do dwóch zwycięstw w finale. Tam lepsza okazała się Orlen Wisła Płock, zwyciężając 2:0.
Czekali na tę chwilę 13 lat. Potrafili co prawda kąsać przeciwników w Pucharze Polski, ale w lidze za każdym razem czegoś brakowało. Przegrywali o włos. W sezonie 2021/22 arbiter wyrzucił pięciu zawodników, Orlen Wisła seryjnie marnowała rzuty karne, w sumie aż sześć (!) a bohaterem został Andreas Wolff. Wisła była wtedy naładowana. Jej podstawowy obrońca – Mirsad Terzić – wyleciał z boiska po 30 sekundach za uderzenie rywala łokciem. Przemysław Krajewski także dostał czerwoną kartkę za… rzut piłką w głowę podczas wykonywania karnego. W takich sytuacjach trzeba uważać. Nie udało się wygrać. Lovro Mihić miał nawet sytuację na +5 (Orlen Wisła musiała wygrać różnicą +2, by zdobyć mistrza). Całe plany pokrzyżowała kontuzja środkowego rozgrywającego Niko Mindegii. Nie miał kto rozdzielać piłek i ataki zaczęły wyglądać żałośnie. Tylko jedna bramka rzucona z ataku pozycyjnego w 15 minut sprawiła, że Industria (wówczas jeszcze Vive) wzięła tytuł za darmo.
No to sezon 2022/23 miał być wreszcie tym, w którym uda się poskromić mistrzów. Orlen Wisła Płock pokazała, że jest w stanie rywalizować na podobnym poziomie. Mieliśmy jeszcze do czynienia z zasadami ligowymi, czyli bez play-offów. W Płocku było 29:27 dla gospodarzy. Wszystkie mecze późniejsze wygrane, a więc każdy czekał na finisz. Tym razem to kielczanie spokojnie prowadzili, ale w końcówce… zamurowało ich. Ignacio Biosca bronił jak natchniony, Kosorotow i koledzy zaczęli trafiać do siatki, a nie w słupki i poprzeczki. Znów tytuł rozgrywał się na żyletki. Płocczanie nie wytrzymali. Fazekas podał do pustej bramki rywalom i Arek Moryto nie mógł nie trafić. Znów było gorąco, znów były czerwone kartki i znów to Kielce zdobyły tytuł – 12. z rzędu. Piłkarze ręczni i fani z Płocka błyskawicznie się zmyli, a Dylan Nahi i Igor Karacić pokazywali, że szukają ich gdzieś na trybunach. Tałant Dujszebajew określił tę ucieczkę i brak gratulacji bez klasy. Porażka znów bolała “Nafciarzy”.
Ile bowiem można przegrywać? Otóż w polskiej piłce ręcznej 12 lat. W tamtej ekipie z 2011 grali między innymi: Adam Wiśniewski, Marcin Wichary, młody Kamil Syprzak, Paweł Paczkowski. Pod różnymi szyldami to drużyna z Kielc cieszyła się z końcowego zwycięstwa – Vive Targi Kielce, Vive Tauron Kielce, PGE Vive Kielce, Łomża Vive Kielce, Łomża Industria Kielce, Industria Kielce, Barlinek Industria Kielce… w mieście takie zmiany co rusz denerwują kibiców, dlatego często nazywają sobie klub… Iskierką. Od tego się wywodzi i tak została nazwana w 1965 roku – właśnie Iskra Kielce. Pod wieloma szyldami sponsorskimi zgarniała tytuł w Polsce, ale tylko raz wygrała Ligę Mistrzów – w czymś podobnym, co zrobił Liverpool z Milanem w 2005 roku. To tak szukając analogii. To prawdopodobnie najlepszy finał w historii. Przecież na jakieś 15 minut przed końcem strata wynosiła aż -9. Rozpoczął się udany pościg. To pozostaje ich jedyny tryumf w Europie.
To wreszcie musiało się stać. “Nafciarze” pokazywali się coraz lepiej w Champions League, potrafili nawiązać walkę z potęgami – np. z PSG w rewanżu ćwierćfinałowym, gonili poziomem swoich największych rywali. Właśnie wykorzystali kryzys przeciwników, czyli poważne kontuzje Szymona Sićki czy też Michała Olejniczaka. Trener Krzysztof Lijewski nie potrafił pogodzić się z porażką. Zrzucał winę na… zmianę sponsora tytularnego. Od sezonu 2023/24 jest to bowiem ORLEN Superliga, a wcześniej była PGNiG Superliga. Skoro zatem liga i klub rywali nazywają się podobnie, to reprezentują te same interesy. W ten sposób były piłkarz ręczny reprezentacji, a obecnie asystent Tałanta Dujszebajewa szukał teorii spiskowej. Michał Daszek za to czuje się spełniony. Przez lata nie chciał odejść z Wisły i patrzył jak jego koledzy z kadry zdobywają puchary. Teraz sam się doczekał. Cierpliwość popłaciła.
Orlen Wisła Płock wygrała oba mecze po rzutach karnych. Losy mistrzostwa rozstrzygały się w dramatycznych okolicznościach. I to nie tylko w drugim meczu, ale i w pierwszym, gdy zrobiło się gorąco po bramce Orlenu na wagę remisu. Kirył Samoiła zdobył bramkę na 22:22, wykorzystując rzut wolny z podłoża już po podstawowym czasie gry. Było to dziwne. Duet arbitrów Michał Orzech i Robert Orzech postanowił skorzystać z powtórek, które od razu pokazały, że rozgrywający Wisły naruszył przepisy, czyli ewidentnie oderwał lewą stopę, a mimo to… może pod wpływem euforii to trafienie uznali. To kolejna sytuacja, w której Industria została wyrolowana. W Lidze Mistrzów arbiter przerwał mecz na trzy sekundy przed końcem, gdy Arciom Karalek posiadał w dłoniach piłkę na wagę awansu dalej i już miał rzucać. Dwa duże skandale. Krzysztofowi Lijewskiemu chodziło właśnie o tę akcję z Płocka, mówiąc o spisku. “Nafciarze” zdobyli nawet dublet, bo i okazali się lepsi w Pucharze Polski. Tam jednak ich dominacja była niepodważalna – zwycięzyli 29:20.