Mistrz i wicemistrz znani, ale to nie znaczy, że Serie A jest podobna do La Ligi. W Hiszpanii przed ostatnią kolejką rozstrzygnięte zostało absolutnie wszystko. Calcio daje nam jakąś namiastkę emocji i rywalizacji o podium, puchary czy utrzymanie. Co nas czeka w 10. z 11 ostatnich meczów Serie A? Czas sprawdzić przed ostatnią kolejką, która wcale… nie zakończy sezonu.
Wielokrotnie pisałem o tym przy zapowiedziach meczów Atalanty. La Dea kilka tygodni temu miała grać mecz ligowy na Gewiss Stadium z Fiorentiną. Spotkanie zostało odwołane i niby formalnością wydawało się wyznaczyć wolny termin dla obu drużyn. Tymczasem na przeszkodzie stanęły europejskie puchary, bowiem jedni i drudzy dotarli do finałowych meczów. Ponadto bergamczycy zameldowali się także w finale Pucharu Włoch. To wszystko sprawiło, że mecz 29. kolejki odbędzie się… tydzień po ostatniej rundzie meczów. Jak na złość piłkarze nie mogli zagrać w środku tygodnia, bowiem właśnie wtedy Viola wystąpi w finale Ligi Konferencji w Atenach. Trudno będzie się zmotywować na taką potyczkę po sezonie, ale może się okazać, że dla drużyny z Florencji to będzie “być albo nie być” w europejskich pucharach na kolejny sezon. Z kolei Atalanta może zagrać o Ligę Mistrzów dla… Romy. Po triumfie nad Bayerem w środę ten scenariusz jest możliwy, o ile Atalanta… pozostanie na piątej pozycji w lidze.
Setki nie będzie
Fani rekordów wszelakich musieli się zadowolić “tylko” ligowym sezonem Bayeru Leverkusen bez porażki. Inter w końcówce stracił trochę rozpędu i zremisował mecze z Cagliari, Lazio, a także sensacyjnie przegrał z Sassuolo. W związku z tym nie przekroczy magicznej bariery 100 punktów. Przebił jednak swój wynik z 2021 roku, gdy został mistrzem z dorobkiem 91 “oczek”. Jest także szansa na przedzielenie dwóch świetnych wyników Juventusu z 2014 i 2018. Dekadę temu Stara Dama zakończyła sezon ze 102 punktami, a cztery lata później miała 95. Teraz wygrana w Weronie pozwoliłaby ekipie Simone Inzaghiego przypieczętować scudetto z dorobkiem 96 pkt. Wynik kosmiczny, chociaż w czarno-niebieskiej części Mediolanu zapewne jest niedosyt po słabszej postawie w Coppa Italia czy dość wczesnym odpadnięciu z Ligi Mistrzów z Atletico.
Walka o podium
Dwa pierwsze miejsca ponownie wędrują do Mediolanu, a kto zamknie podium? Może się okazać, że całość zgarnie Lombardia, jeśli Atalanta wygra dwa ostatnie mecze. Wtedy nie będzie ich interesować dorobek ani Bologny, ani Juventusu. Właśnie te dwie ostatnie drużyny w poniedziałkowy wieczór rozegrały pasjonujące widowisko na Renato Dall’Ara, które skończyło się remisem 3:3. To z pewnością sukces Juventusu, tym bardziej że kwadrans przed końcem przegrywał różnicą trzech goli, a już 10 minut później był… remis. Swój udział w tym miał Arkadiusz Milik po niesamowitym golu z rzutu wolnego. Cieszyć może fakt, że czterech Polaków wzięło udział w meczu o brązowy medal, a najlepsze noty zebrał najmłodszy Kacper Urbański. Były piłkarz Lechii Gdańsk zanotował bezpośrednią asystę przy golu Santiago Castro na 2:0, a później także miał spory udział przy trafieniu Ricardo Calafioriego na 3:0. 20-latek udowadnia z każdym meczem, że jest gotowy do gry na najwyższym poziomie. Martwić mogłoby, gdyby Michał Probierz wybrał jakiegoś ligowego “asa” z Ekstraklasy, zamiast podstawowego(!) zawodnika przyszłego uczestnika Ligi Mistrzów z Serie A…
Wróćmy jednak do Italii. Bologna, gdyby wygrała, pozbyłaby się Juventusu z rywalizacji o podium i tylko katastrofa sprawiłaby, że nie zameldowaliby się na trzecim miejscu. A tak trzeba nadal drżeć. Potrzebna jest wygrana w Genui, a także liczenie na przynajmniej jedno potknięcie Atalanty. To także możliwe, bowiem ligowo dla La Dei sezon tak naprawdę się zakończył – awansem do Ligi Mistrzów. Dodatkowo drużyna Gian Piero Gasperiniego gra z Torino i Fiorentiną, które walczą o europejskie puchary przez ligę. W najgorszej sytuacji Juve, bowiem potrzebuje aż trzech warunków. Wygranej, potknięcia Bologny oraz Atalanty. Ale w Turynie raczej nie mogą narzekać na końcówkę sezonu, bowiem po fatalnej wiośnie zgarnęli Coppa Italia, a wcześniej doczołgali się do Ligi Mistrzów.
Ani śladu po dominacji
Rok temu w Neapolu trwało święto po zdobyciu scudetto, a teraz nikt już o tym nie pamięta. Trzech trenerów oraz sezon, którego trzeba się po prostu wstydzić. Przed ostatnim meczem rozgrywek Napoli ma 52 punkty, czyli o “oczko” mniej, niż w ubiegłym sezonie po wygranej nad Romą 29 stycznia 2023 w ramach 20. kolejki! To najlepiej pokazuje zjazd, jaki zaliczył klub z Kampanii. Tyle że neapolitańczycy nadal mogą zakwalifikować się do europejskich pucharów. Będzie to bardzo trudne. Trzeba byłoby wyprzedzić na mecie Fiorentinę oraz Torino. Mogli to zrobić w miniony weekend, gdyby wygrali we Florencji z tymi pierwszymi, a teraz to już bardziej sfera marzeń. Fiorentina ma dwa mecze, zaś Torino jeden, ale w Bergamo. Napoli musi “tylko” pokonać Lecce i liczyć na trzy potknięcia rywali(w tym porażki Violi). Szkopuł w tym, że sami mają kłopoty z wygrywaniem. Sześć ostatnich gier to bilans 0-4-2, a wcześniej 7 kwietnia pokonali Monzę, co było jedynym zwycięstwem w dziesięciu grach ligowych!
Tłoczno na dole
Już teraz Sassuolo i Salernitana zasilili szeregi Serie B. Szkoda zwłaszcza tych pierwszych, bowiem Neroverdi przez wiele lat dostarczali wielu świetnych piłkarzy do ligowej czołówki, a Europie także “dali” Roberto De Zerbiego, który tam wypłynął na szerokie wody. Do tego duetu musi dołączyć ktoś trzeci. Na ten moment jest to Empoli z kilkoma Polakami w składzie. Drużyna Bartosza Bereszyńskiego, Szymona Żurkowskiego oraz Sebastiana Walukiewicza w miniony weekend być może straciła idealną szansę na utrzymanie. Remis w Udine z bezpośrednim rywalem – 33 do 34 punktów – musiał być bolesny. Tym bardziej że gola na 1:1 stracili w… 104. minucie z rzutu karnego, którego wykorzystał Lazar Samardzić. Gdyby udało się dowieźć zwycięstwo, wówczas sytuacja byłaby dla nich niezwykle komfortowa, nawet wobec meczu z Romą w ostatniej kolejce. Na mecze bezpośrednie z Udine nie ma co liczyć(remis), a na bilans bramkowy także, bowiem w tej materii mają dziewięć goli straty. Krótko mówiąc, tylko wygrana zadowala Empoli. Jedyny plus tej sytuacji jest taki, że zwycięstwo daje im 100% pewności utrzymania się w Serie A. Wszystko przez kolejny ważny mecz na dole: Frosinone – Udinese. Jeśli Empoli wygra, wyprzedzi kogoś z tej pary: remis lub wygrana gospodarzy, pozwoli być przed Udine. Jeśli wygrają Zebrette, wówczas do Serie B leci Frosionone.