Skip to main content

Miał zbawić polską prawą stronę obrony, a okazuje się dzisiaj całkowicie niepotrzebny, ponieważ Przemysław Frankowski jest od niego dużo lepszy. W międzyczasie miał kłopoty w Aston Villi i ciągle dokucza mu kruche zdrowie. Matty Cash w reprezentacji Polski to na razie rozczarowanie.

Ile czasu minęło już od debiutu Matty’ego Casha w reprezentacji Polski? Otóż dwa i pół roku, Pierwszy raz wystąpił w sparingu z Andorą 12 listopada 2021 roku. To miało miejsce jeszcze za kadencji Paulo Sousy. Towarzyszył temu ogromny hype. Wszystko potoczyło się szybko i sprawnie. Polacy radowali się, że wreszcie nie będą musieli oglądać Tomasza Kędziory czy innego Bartosza Bereszyńskiego, a ich oko ucieszy wyróżniający się prawy obrońca w Premier League. Trzeba przyznać, że na papierze wyglądało to ekscytująco. Tym bardziej, że Matty Cash w sezonie 2021/22 doskonale grał w lidze angielskiej, zwłaszcza pod wodzą Stevena Gerrarda. Ta współpraca wyglądała owocnie. Wiele rzeczy w tamtej Aston Villi nie grało, ale akurat nie prawa obrona. Cash skończył sezon z czterema bramkami i trzema asystami. Prawie sensacyjnie pozbawił Manchester City mistrzostwa, gdyż zdobył bramkę na Etihad Stadium. Rozegrał prawie 3400 minut. Był absolutnym pewniakiem.

Pod koniec kadencji angielskiego menedżera, czyli jesienią 2022 roku wyglądało to już dużo, dużo gorzej. Pamiętny był mecz z Fulham, gdzie Steven Gerrard w przerwie próbował się ratować wpuszczeniem Casha, a ten… zawalił mu dwie bramki. “The Villans” przegrali 0:3. Stevie G poleciał ze stołka dokładnie po tym meczu i beznadziejnym początku, w którym wygrał zaledwie dwa spotkania na 12. Za kadencji Unaia Emery’ego niestety, ale Matty Cash bardziej rozczarowuje. Załapał w pewnym momencie świetny moment, lecz brakuje mu pełnej stabilizacji. Wypada z powodu urazów, a jego forma to wachlarz. Do tego stoper Ezri Konsa niespodziewanie świetnie wpasował się na prawą obronę w Aston Villi. Cash potrzebuje czasu, by wskoczyć na poprawne obroty. Była nawet chwila, że prezentował tak kiepską formę, że przegrywał rywalizację z weteranem Ashleyem Youngiem.

To odbija się także na jego formie w reprezentacji Polski. Podczas mistrzostw świata w Katarze był naszym podstawowym prawym obrońcą w systemie z czwórką defensorów. Czesław Michniewicz porzucił taktykę wahadeł, bo kompletnie nie miała ona wtedy racji bytu. Na palcach jednej ręki policzymy występy Casha, w których prezentował się, jak na gracza solidnej europejskiej marki przystało i przecież najwyżej wycenianego zawodnika spośród Polaków na portalu “Transfermarkt”. Tak, to nie żart. Niedługo pewnie przebije go Jakub Kiwior, obok którego widnieje 25 milionów euro, ale na ten moment Matty i jego 28 milionów to numer jeden w reprezentacji Polski. Niestety, jeżeli jednak ustawilibyśmy go w hierarchii najważniejszych zawodników w tym momencie, to byłby może w TOP15.

Skoro na palcach jednej ręki można policzyć świetne występy Matty’ego Casha, to policzmy. Połowicznie ten w Lidze Narodów, gdzie strzelił gola reprezentacji Holandii. Takiego prawego obrońcę z ciągiem na bramkę chcielibyśmy oglądać. Nieźle poradził sobie także z Francją na MŚ w Katarze, gdzie zawzięcie walczył z Kylianem Mbappe na stronie, a zdecydowanie najlepszy mecz Matty’ego to baraż ze Szwecją w 2022 roku. Tam zasłużył na wielkie uznanie. Spotkania z Holandią, gdzie zdobył bramkę nie można mu zaliczyć jako w 100% udanego. Sprokurował tam przecież karnego. Falstart zaliczył w kadrze błyskawicznie, bo już w drugim meczu. Przegraliśmy wtedy z Węgrami, a Cash zostawiał wielką dziurę na swojej stronie i w ogóle nie mógł się odnaleźć. Paulo Sousa zmienił go w przerwie, a obrońca został bardzo nisko oceniony. Poprawił się jednak we wspomnianym barażu ze Szwedami.

W Katarze przeplatał bardzo dobre występy ze słabiutkimi. Z Arabią Saudyjską powinien po 20 minutach wylecieć z boiska i wprowadzał dużą nerwowość na stronie. Od roku kadra nie może na niego liczyć. Latem w ogóle go nie było na zgrupowaniu, a jesienią nie miał do niego przekonania ani Fernando Santos, który wolał z Wyspami Owczymi postawić na Bereszyńskiego, ani Michał Probierz, który jak tlenu potrzebował punktów z Mołdawią i wystawił na wahadle Pawła Wszołka. Cash zasłynął tym, że zaliczył żółtą kartkę z Wyspami Owczymi. Wiosenny mecz z Czechami w Pradze opuścił z kontuzją już w dziewiątej minucie, a wcześniej zawalił przy jednej z bramek. W półfinałowym barażu z Estonią ta sytuacja się powtórzyła – znów wytrzymał na boisku ledwie 10 minut, choć wszyscy liczyli, że zastąpi kontuzjowanego Przemysława Frankowskiego. Za chwilę sam potrzebował zmiany. Dziś wiemy, że czeka go około miesiąc pauzy i kolejna destabilizacja formy.

2023 rok Matty’ego Casha w reprezentacji to jedna wielka tragedia, a 2024 też nie zaczął się dobrze. W tej chwili nie ma szans z Przemkiem Frankowskim. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że EURO 2024 zawodnik Aston Villi przesiedzi na ławie i nikogo to ani trochę nie zdziwi. W sumie już zdążyliśmy trochę o Cashu w reprezentacji przez ostatni rok zapomnieć.

Related Articles