Skip to main content

Po emocjonującej walce BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała sięgnął po Puchar Polski. W finale pokonał ŁKS Commercecon Łódź, a do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był tie-break. MVP spotkania została wybrana Julia Nowicka.

To już się stało tradycją, że Final Four TAURON Pucharu Polski siatkarek odbywa się w Nysie. Miasto to było gospodarzem imprezy już po raz siódmy. W sobotę odbyły się półfinały, w których triumfowali ŁKS Commercecon Łódź oraz BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała, chociaż każdy z nich miał inny przebieg. Mistrzynie Polski z Łodzi w pięciosetowym boju pokonały PGE Rysice Rzeszów. Pokazały wielki charakter i klasę sportową, odrabiając w półfinale dwusetową stratę. Z kolei bielszczanki “na lajcie” pokonały 3:0 UNI Opole. Mogły więc bardziej wypocząć przed finałem. Rywalki w żadnym secie nie przekroczyły nawet granicy 20 punktów.

ŁKS Commercecon Łódź zagrał w finale po raz drugi z rzędu. W całej historii grał w takim meczu wcześniej pięciokrotnie. Ten niedzielny z BKS-em był szósty. Do tej pory wygrał tylko trzy razy i to bardzo dawno temu. Miało to miejsce w latach: 1976, 1982, 1986. Nic więc dziwnego, że łodzianki chciały napisać nowy rozdział historii pucharowej. Bielszczanki pod tym względem są bardziej utytułowane. W swojej gablocie mają aż siedem takich trofeów (1979, 1988, 1989, 1990, 2004, 2006, 2009), tegoroczny jest już ósmy. Łącznie w finale Pucharu Polski BKS grał aż 19 razy. Według bukmacherów to aktualne mistrzynie Polski były faworytkami tego starcia, ale czy zasłużenie? W rundzie zasadniczej Tauron Ligi to drużyna z Bielska-Białej triumfowała dwukrotnie. I to nie byle jakim fartem, lecz dwa razy po 3:0. Dobrą passę z ligi bielszczanki przeniosły do Pucharu Polski.

ŁKS Commercecon Łódź – BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała 2:3 (25:20, 24:26, 23:25, 25:22, 12:15)
W mecz zdecydowanie lepiej weszły mistrzynie Polski z Łodzi. Szybko odjechały rywalkom aż na sześciopunktowe prowadzenie (10:4). Ekipa trenera Alessandro Chiappiniego utrzymywała przewagę, grając skuteczniej w ataku i lepiej prezentując się w bloku. Jeszcze w końcówce bielszczanki zbliżyły się na dwa “oczka” (20:18), jednak kluczowe akcje tego seta padły łupem ŁKS-u. Roberta Ratzke zamknęła seta asem po taśmie (25:20). To była najmniej wyrównana partia. Potem zaczęły się emocje. Drugiego seta z wysokiego “c” otworzyły bielszczanki (0:4). Tym razem to siatkarki ŁKS-u musiały gonić. Gra obu ekip trochę falowała. Raz jedna drużyna wychodziła na prowadzenie (16:13), a raz druga (16:17). Najwięcej emocji było w końcówce. Po asie Martyny Borowczak siatkarki BKS-u odskoczyły na trzy “oczka” (18:21), ale łodzianki złapały kontakt po punktowej zagrywce Ratzke (20:21). Po ataku Pauliny Damaske bielszczanki miały piłkę setową (23:24), ale kiwka Valentiny Diouf rozpoczęła grę na przewagi. Rozstrzygnęła ją skutecznym atakiem Borowczak (24:26).

Podobnie jak w inauguracyjnej partii, w trzeciej także lepiej rozpoczęły łodzianki (7:4). Bielszczanki jednak szybko odrobiły straty (8:8). Co z tego, jak przy zagrywkach Zuzanny Góreckiej znowu dużo straciły (14:8). Był to fragment spotkania, w którym BKS bardzo się pogubił. Tak bardzo, że przegrywał siedmioma “oczkami” (19:12). Wydawało się, że losy tej partii są już przesądzone. Bielszczanki jednak ruszyły w niesamowitą pogoń. Odrobiły straty w jednym ustawieniu! Poszły za ciosem i wygrały seta do 23. ŁKS absolutnie przegrał wygranego seta. Szybko się jednak otrząsnął i kolejną partię rozpoczął od prowadzenia 5:1. Ta odsłona w większości wyglądała tak, że ŁKS prowadził, BKS odrabiał straty, ale zaraz znowu ŁKS wracał na prowadzenie. Końcówka tego seta w porównaniu do poprzednich była spokojna. Diouf wywalczyła piłkę setową (24:20), a brakujący punkt dał atak Góreckiej (25:22). ŁKS doprowadził do remisu 2:2, przez co o zwycięstwie musiał zadecydować tie-break.

Udanie rozpoczęły go bielszczanki (0:3). Łodzianki szybko jednak odrobiły straty (6:6). Po bloku Julii Nowickiej znowu BKS miał trzy “oczka” przewagi (6:9). Oczywiście mistrzynie Polski nie wywiesiły białej flagi i wyrównały (9:9). Po trzypunktowej serii ŁKS-u przyszła pora na taką samą BKS-u (9:12). Jak to bywa w żeńskiej siatkówce – punkty zdobywane są seriami. Bielszczanki już tego prowadzenia nie oddały. Bidias przedarła się przez blok rywalek i zakończyła spotkanie (12:15). Jak widzimy po opisie, emocji nie brakowało, a mecz był bardzo dynamiczny i sytuacja co rusz się zmieniała.

Najlepszą zawodniczką spotkania została wybrana Julia Nowicka. W finale była wiodącą zawodniczką BKS-u. Jej gra pozwoliła odrabiać straty w trudnych momentach. Nie tylko świetnie rozgrywała, ale dała też swojej drużynie aż dziewięć punktów. Zanotowała pięć asów serwisowych i to bez żadnego błędu w zagrywce! Po dwa punkty dołożyła blokiem i atakiem. W polu serwisowym obydwie ekipy nie popełniły aż tak dużo błędów, jak na to, że obejrzeliśmy pięciosetówkę. Po stronie BKS-u było to sześć, a ŁKS-u siedem. Trzy razy psuła Kamila Witkowska i trzy razy Martyna Borowczak, podbijając tę statystykę. Obie ekipy posłały po siedem asów. Łodzianki zagrały fenomenalnie blokiem, bo zapunktowały tym elementem aż 24 razy. Kama Witkowska robiła co mogła, blokując aż 11-krotnie. Z kolei bielszczanki zablokowały rywalki tylko 10 razy, czyli mniej niż tylko jedna Witkowska z ŁKS-u. To jednak nie przeważyło.

Hala w Nysie wypełniła się niemal po brzegi, a 2386 kibiców oglądało na żywo jak Puchar wznosi drużyna z Bielska-Białej. Do popularności męskiej siatkówki jednak dużo jeszcze brakuje. Do Chemika Police należy rekord zdobytych trofeów. Na swoim koncie ma już dziesięć Pucharów Polski (1993, 1994, 1995, 2014, 2016, 2017, 2019, 2020, 2021, 2023). BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała ma tylko o dwa mniej. Podium z sześcioma pucharami uzupełnia Start Łódź.

Related Articles