W niedzielne popołudnie na Wembley dojdzie do finału EFL Cup. Chelsea zmierzy się z Liverpoolem. Dla londyńczyków to najważniejszy mecz w sezonie, bo może dać przepustkę do Ligi Europy, czego przez krajowe podwórko The Blues raczej sobie nie wywalczą. Faworytem jest jednak Liverpool, co wydaje się oczywiste.
Spójrzmy na tabelę Premier League. Liverpool jest liderem, mając 60 punktów po 26 kolejkach. Chelsea rozegrała jeden mecz mniej i ma… 25 punktów mniej. Ekipa Mauricio Pochettino zajmuje 10. miejsce w tabeli, nie tylko za plecami ekip z Big Seven, ale też Aston Villi, Brighton i West Hamu. Szansa na awans choćby do Ligi Konferencji Europy jest iluzoryczna.
Dla Chelsea jest więc to mecz o przyszłość. Kolejny sezon bez gry w Europie byłby sporym ciosem dla klubu ze Stamford Bridge. Ale czy oznacza to, że Liverpool będzie mniej zmotywowany do walki o trofeum? Na to na miejscu Chelsea byśmy nie liczyli. The Reds są świadomi, jak ważny to sezon. Jurgen Klopp zapowiedział już, że po zakończeniu rozgrywek odejdzie z klubu, a zapatrzeni w niego piłkarze będą chcieli zakończyć sezon z trofeami. Pierwsze można włożyć do gabloty już w niedzielę. Najważniejszym będzie jednak Premier League – przez ostatnie lata Liverpool walczył jak równy z równym z Manchesterem City, ale na ogół przegrywał tę walkę. Czy na pożegnanie Klopp zdobędzie drugi tytuł mistrzowski?
A’propos Premier League – nie tak dawno Liverpool i Chelsea zmierzyły się w bezpośrednim starciu na Anfield. Gospodarze nie dali szans zespołowi Pochettino – wygrali 4:1. Jednak w sierpniu na Stamford Bridge było 1:1. Można też wrócić do finałów krajowych pucharów sprzed dwóch lat. W sezonie 21/22 Liverpool i Chelsea mierzyły się w finale EFL Cup, ale też w finale FA Cup. W obu meczach padł remis 0:0. W obu wypadkach o zwycięstwie decydowały rzuty karne i w obu wypadkach lepiej te karne egzekwowali liverpoolczycy. Prawdziwy festiwal jedenastek miał miejsce właśnie w finale Pucharu Ligi, gdzie dopiero w 11. serii gier miało miejsce pierwsze i jedyne pudło – Kepa Arrizabalaga, bramkarz Chelsea, przestrzelił, dając The Reds zwycięstwo.
Liverpool wygrał 9 Pucharów Ligi, co czyni go najbardziej utytułowanym klubem w historii tych rozgrywek. Chelsea wygrywała to trofeum 5 razy. Nie jest to bez wątpienia najbardziej prestiżowa zdobycz w Anglii, ale na stałe weszła do kalendarza i świadomości kibiców. Francuzi nie tak dawno zrezygnowali z Pucharu Ligi, a w Anglii póki co takich dyskusji nie ma.
Co ciekawe, Mauricio Pochettino mierzył się z Jurgenem Kloppem na trenerskim szlaku aż 13 razy i wygrał… zaledwie raz. Ta statystyka nie napawa fanów The Blues optymizmem. Obaj panowie mierzyli się już w jednym finale – mowa o finale Ligi Mistrzów w 2019 roku, kiedy to Liverpool ograł Tottenham 2:0.
W obu drużynach aż roi się od kontuzji. Po stronie londyńczyków zabraknie prawdopodobnie Benoit Badiashile, Marca Cucurelli, Wesa Fofany, Reece’a Jamesa, Romeo Lavii, Thiago Silvy i Carney’a Chukwuemeki. Z kolei Klopp nie może skorzystać z usług Trenta Alexandra-Arnolda, Alissona, Diogo Joty, Curtisa Jonesa, Joela Matipa czy Thiago Alcantary. Po jednej i drugiej stronie widać więc sporo osłabień, ale wydaje się, że poważniejsze po stronie Liverpoolu.
Początek niedzielnego finału EFL Cup o 16:00.