Puchar Ligi Angielskiej to może nie są najbardziej prestiżowe rozgrywki piłkarskie na świecie, ale Anglicy wciąż nie rezygnują z tego tworu. Bieżąca edycja tych rozgrywek wkracza właśnie w etap ćwierćfinałów. Dziś trzy mecze, a jutro zakończenie tej fazy i mecz nr 4. Co nas czeka?
Everton – Fulham (wtorek 20:45)
Nieco zaskakujący skład ćwierćfinalistów, choć i tak nie najbardziej sensacyjny. Everton w poprzednich rundach eliminował Doncaster, Aston Villę i Burnley, podczas gdy londyńczycy ograli Tottenham, Norwich i Ipswich. Patrząc na ostatnią formę, można obstawiać triumf Evertonu, który wygrał cztery ostatnie mecze w lidze i wygrzebał się z dołu tabeli. Gdyby nie kara 10 punktów, The Toffees byliby w górnej połówce ligi, nad Chelsea! Fulham zajmuje obecnie 11. pozycję i nie musi się raczej martwić o ligowy byt. Drużyna Marco Silvy punktuje solidnie, a rozgrywki EFL Cup mogą być dla niej szansą na coś dodatkowego. Trzeba jednak wygrać na Goodison Park, bo jak wiemy, w Pucharze Ligi nie ma spotkań rewanżowych, w tym sezonie również na etapie półfinałowych, który dotychczas był jedynym etapem dwumeczów.
Port Vale – Middlesbrough (wtorek 20:45)
To prawdziwie sensacyjny zestaw ćwierćfinalistów. Port Vale to ekipa z League One, czyli zaledwie trzeciego poziomu rozgrywkowego w Anglii. Na rozkładzie mają już Fleetwood, Crewe, Sutton i Mansfield. Trzeba przyznać, że szczęścia w losowaniach nie brakowało. Teraz ekipa The Valiants zmierzy się z grającym ligę wyżej Middlesbrough – średniakiem Championship. Nawiasem mówiąc, Port Vale w swojej lidze spisuje się jeszcze gorzej i zajmuje dopiero 15. miejsce, praktycznie bez szans na awans do Championship. Jedni i drudzy mogą więc skupić się na dzisiejszym meczu i próbować spełnić swoje marzenie o Wembley. Któraś z tych drużyn dziś wieczorem będzie już tylko o krok od finału.
Chelsea – Newcastle (wtorek 21:00)
Najciekawiej zapowiadającym się meczem wtorku jest na pewno rywalizacja na Stamford Bridge. Chelsea znów zawodzi i prawdopodobnie max co może wyciągnąć z tego sezonu to po prostu awans do europejskich pucharów. Przez ligę może być ciężko, bo dziś The Blues są na 10. miejscu. Może więc kuchenne drzwi w postaci zwycięstwa w EFL Cup? Oczywiście, łatwo powiedzieć, a ciężej zrobić. Już na etapie ćwierćfinału lekko nie będzie, bo Newcastle jest w podobnej sytuacji. Wprawdzie Sroki uzbierały 7 punktów więcej i są na 6. miejscu, ale konkurencja jest silna. W dodatku zespół z St James’ Park narobił sobie apetytu na sukces w Pucharze Ligi, bowiem sezon temu dotarł do finału. Tam lepszy okazał się Manchester United. Nie udało się w 2023 roku, być może uda się już 25 lutego. Byłby to na pewno miły akcent dla kibiców z nad rzeki Tyne, po tym jak w zeszłą środę Newcastle odpadło z europejskich pucharów. Z kolei Chelsea wygrała Puchar Ligi w sezonie 2014/15, a od tamtej pory dwukrotnie dochodziła do finałów i dwukrotnie przegrywała je po karnych – raz z Man City, raz z Liverpoolem. Londyńczycy w drodze do ćwierćfinału wyeliminowali Wimbledon, Brighton i Blackburn. Sroki mają na rozkładzie Man City i Man Utd. Farta w losowaniach nie ma – trzeci mecz i trzeci raz rywal z tzw. Big Six.
Liverpool – West Ham (środa 21:00)
W ostatniej parze zobaczymy bardzo ciekawy pojedynek Liverpoolu z West Hamem. The Reds to chyba jedyna ekipa w stawce ćwierćfinalistów, dla której EFL Cup ma marginalne znaczenie. Podopieczni Jurgena Kloppa są w grze o tytuł mistrzowski, a do tego są jeszcze na pokładzie Ligi Europy. Jednak można zakładać, że skoro znaleźli się już w ćwierćfinale, to dziś powalczą z całych sił o półfinał. Pytanie tylko, na jaki skład zdecyduje się niemiecki trener, mając na uwadze fakt, że już w sobotę arcyważny mecz ligowy z Arsenalem. West Ham w lidze jest na 8. miejscu, z szansami na puchary, zaledwie punkt za Man Utd i dwa za Newcastle. W meczu z Liverpoolem w bramce Młotów spodziewać się możemy Łukasza Fabiańskiego, który jako opcja nr 2 u Davida Moyesa gra w krajowych i europejskich pucharach, a w lidze głównie przesiaduje na ławce. West Ham w poprzednich rundach wyrzucił za burtę EFL Cup Lincoln i Arsenal. Z kolei The Reds okazali się lepsi od Leicester i Bournemouth.