Skip to main content

Jastrzębski Węgiel miażdży na razie w PlusLidze. Po 10. kolejkach pozostaje jedyną niepokonaną drużyną w najwyższej klasie rozgrywkowej. Co więcej, stracił zaledwie trzy sety! Obrona mistrzostwa Polski na chwilę obecną to najbardziej realny scenariusz.

W poprzednim sezonie po roku przerwy Jastrzębski Węgiel wrócił na najwyższy stopień podium mistrzostw Polski. W finale do trzech zwycięstw gładko pokonał Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle (3:0). Zatem Jastrzębski walczy o obronę tytułu. Wydawało się, że zadanie nie będzie łatwe. Ze składu mistrzów Polski odeszło aż dziewięciu (!) zawodników, z czego czterech naprawdę ważnych. Wśród nich jest duet Francuzów: Stephen Boyer i Trevor Clevenot, a także Jan Hadrava oraz Eemi Tervaportti. Na następny sezon nie zostali również: Łukasz Wiśniewski, Jakub Macyra, Dawid Dryja, Kamil Dębski oraz Maksymilian Granieczny. Z trzonu drużyny pozostali: Benjamin Toniutti, Tomasz Fornal, Jurij Gladyr, Jakub Popiwczak, Rafał Szymura oraz Moustapha M’Baye. Mistrzowie Polski stracili dwóch Francuzów, ale zyskali jednego. I to nie byle kogo, bo mistrza olimpijskiego z 2020 r. i najlepszego atakującego ubiegłorocznej edycji Ligi Narodów – Jeana Patry’ego. 27-letni atakujący zastąpił na tej pozycji rodaka Stephena Boyera.

Wydaje się, że pozyskanie „nowego” Francuza może być strzałem w „10”. Chociaż… na razie jeszcze tego nie potwierdza swoją grą. Być może jednak jest to tylko kwestia czasu, aż wskoczy na swój poziom. Oprócz niego nowymi zawodnikami Jastrzębskiego zostali: Marko Sedlacek, Ryan Sclater, Edvins Skruders, Bartosz Makoś, Mateusz Jóźwik, Adrian Markiewicz oraz Norbert Huber. Najciekawszy wydaje się transfer środkowego reprezentacji Polski. Jeśli Huber zachowa poziom reprezentacyjny, a na razie właśnie to robi, to Jastrzębski może spać spokojnie i nie martwić się o środek. Jak na razie to wszystko wygląda obiecująco. Bilans setowy 30:3 nie wziął się znikąd. Ostatnio mistrz Polski nie patrzy i leje wszystkich do zera.

Sezon 2023/2024 jastrzębianie rozpoczęli znakomicie. Na inaugurację pewnie pokonali 3:0 Stal Nysa. Indykpol AZS Olsztyn postawił trochę wyżej poprzeczkę, ale jedynie stać go było na urwanie jednego seta. W trzeciej rundzie mistrzowie Polski zlali beniaminka z Częstochowy 3:0. W międzyczasie ponieśli klęskę w Superpucharze Polski. Chociaż prowadzili 2:0 i 19:13 w trzecim secie, to ZAKSA zrobiła niesamowity come back i wygrała w tie-breaku. Nie wybiło to jednak jastrzębian z ligowego rytmu i w kolejnym starciu pokonali 3:1 brązowych medalistów mistrzostw Polski z Rzeszowa. Dodajmy, że przeciwnika marzącego o mistrzostwie, mającego ogromne aspiracje i wysokie jak ja tę ligę finanse. Takim samym wynikiem zakończyło się spotkanie jastrzębian z GKS-em Katowice. I to była ostatnia drużyna, która urwała seta. Od tamtej pory wygrywa on po 3:0 (Czarni Radom, Barkom Każany Lwów, Cuprum Lubin, Bogdanka Luk Lublin, Trefl Gdańsk).

Po 10. kolejkach PlusLigi Jastrzębski Węgiel pozostaje jedynym niepokonanym zespołem na ligowych parkietach. Dodatkowo podopieczni Marcelo Mendeza nie stracili jeszcze ani jednego punktu w tabeli. – Jakby ktoś mnie zapytał przed sezonem, to bym wziął w ciemno 30 punktów po 10 kolejkach. Jeden przegrany mecz w tym sezonie, w sumie najważniejszy, ale ogólnie wyglądamy bardzo dobrze. Tabela pokazuje, że jesteśmy najlepiej grającą drużyną w PlusLidze, natomiast ta 11. kolejka będzie bardzo ciekawa – powiedział po meczu z Treflem Gdańsk Jakub Popiwczak. W niedzielę wielki hit, patrząc na tabelę, bo lider zmierzy się z wiceliderem. Projekt Warszawa przegrał tylko jedno spotkanie i jedno wygrał po tie-breaku. Traci zatem do Jastrzębskiego cztery „oczka”. Czy to będzie ta kolejka, w której jastrzębianie stracą miano niepokonanych?

Related Articles