Eliminacje Euro 2024 w fazie grupowej już się dla nas zakończyły. Biało-czerwoni przegrali je z kretesem, nie zdobywając nawet połowy możliwych punktów, w grupie, w której za rywali mieli Czechów, Albańczyków, Mołdawian i Farerów. Dramat. Jednak szansa na awans wciąż się tli – pozostaje ścieżka barażowa na podstawie wyników Ligi Narodów. Te mecze dopiero w marcu, a dzisiejszy sparing z Łotyszami jest początkiem nowego etapu.
Michał Probierz został zatrudniony, by gasić pożar i ratować, co się da. Nie udało się. Pożar strawił tę reprezentację i nasze marzenia o 2. miejscu w grupie. Wystarczyło wygrać dwa mecze u siebie – z Mołdawią i Czechami. W obu zakończyło się marnym remisem 1:1. Teraz były trener Jagiellonii Białystok czy Cracovii musi przejść w tryb budowania drużyny na marzec, a docelowo na finały Euro w Niemczech. Czy mu się to uda? Za wiele optymizmu w narodzie nie ma, ale trudno się dziwić. Właściwie od końcówki mundialu i tzw. afery premiowej, wokół kadry i wewnątrz niej mamy jeden wielki smród. Afery i aferki, którym winny jest PZPN tylko podsycają stęchłą atmosferę, a związek nie uczy się na błędach i ostatnio postanowił straszyć pozwem sądem dziennikarza Piotra Żelaznego za jego wpis na Twitterze sprzed kilku miesięcy, w którym odnosił się do alkoholowym „wyczynów” działaczy PZPN.
Warunki nie są więc wymarzone. Tajemnicą poliszynela są konflikty wewnątrz drużyny, na zewnątrz jest coraz gorsza atmosfera i coraz mniej kibiców chce w ogóle ściskać kciuki za ten zespół. Po beznadziejnych eliminacjach pojawiają się nawet populistyczne głosy, że po co mamy jechać na to Euro, skoro i tak wiadomo, że się tam skompromitujemy? W reprezentacji ostatnio nie zgadza się prawie nic. Prawie, bo np. taki Wojciech Szczęsny stał się wreszcie takim filarem drużyny narodowej, jakim powinien być zawsze, biorąc pod uwagę skalę jego talentu. Szkoda tylko, że gdy bramkarz rozgrywa kapitalne mecze, jego koledzy z pola nie dodają nic od siebie. Krytyka spada choćby na kapitana, Roberta Lewandowskiego. I trudno się dziwić, patrząc choćby na kompilację jego nieudolnych zagrań z piątkowego meczu z Czechami.
Lewy dziś po raz kolejny wyprowadzi drużynę narodową, bowiem postanowił pozostać na zgrupowaniu do samego końca, mimo że ostatnio miał problemy zdrowotne. Zagra więc dziś z Łotyszami od pierwszej minuty. Spekuluje się, że jego partnerem w pierwszej linii będzie Adam Buksa. Zabraknie na pewno Piotra Zielińskiego, który jest chory. Nie zagrał z Czechami i opuścił już zgrupowanie. W składzie wyjściowym dojdzie rzecz jasna do kilku roszad w stosunku do rywalizacji z Czechami, a media przewidują następującą jedenastkę: Skorupski – Bednarek, Kiwior, Wieteska – Frankowski, S. Szymański, D. Szymański, Piotrowski, Zalewski – Lewandowski, Buksa.
Łotysze to piłkarski kopciuszek Europy i wygranie takie meczu powinno być dla Polaków bułką z masłem. Powinno, ale to samo można powiedzieć o meczach z Mołdawią (1 punkt w dwóch spotkaniach) czy Wyspami Owczymi (dwa wymęczone zwycięstwa). O możliwościach Łotwy niech świadczy ich bilans ostatnich dziewięciu meczów – 8 porażek i 1 zwycięstwo (z Armenią). W poprzedniej edycji Ligi Narodów nasz dzisiejszy przeciwnik grał w najsłabszej dywizji D. Łotyszom udało się jednak wygrać grupę z Mołdawią, Andorą i Lichtensteinem, dzięki czemu uzyskali awans o szczebelek wyżej.
Mecz towarzyski Polska – Łotwa rozpocznie się dziś o 20:45, a jego areną będzie Stadion Narodowy w Warszawie. Probierz musi potraktować ten sparing bardzo poważnie, bo choć do marca jeszcze sporo czasu, to jednak okazji na popracowanie z reprezentacją już nie będzie.