Biało-czerwoni zagrają dziś ostatni mecz eliminacji Euro 2024. Przynajmniej ostatni grupowy, bo wszystko wskazuje na to, że nawet zwycięstwo niewiele nam da i o awans powalczymy w marcowych barażach. Póki co trzeba jednak dać sobie szansę na cud.
Sytuacja w grupie byłaby o niebo łatwiejsza, gdyby nie dwie wpadki z Mołdawią. Szczególnie boli ta ostatnia, z 15 października. Wystarczyło wygrać na Stadionie Narodowym, by dziś grać o pełną pulę – wygrana z Czechami dałaby nam awans na Mistrzostwa Europy. Bez oglądania się na inne wyniki, bez gry w barażach, bez niepotrzebnego stresu. Ale niestety – po wymęczonej wygranej z Wyspami Owczymi, w stylu, o którym najlepiej jak najszybciej zapomnieć, przyszedł zaledwie remis z Mołdawią. Sytuacja jest więc taka, że jeśli wygramy, to i tak nasz ewentualny awans z 2. miejsca będzie uzależniony od wyniku poniedziałkowego meczu. W Pradze Czesi podejmą Mołdawię i trzeba wiele optymizmu w narodzie, by wierzyć, że wypuszczą Euro z rąk. Jeśli jednak nie wygrają, to przy oczywistym założeniu naszej wiktorii dziś wieczorem, jakimś cudem unikniemy baraży. Ale niestety, wszyscy wiemy, że to scenariusz tyleż optymistyczny, co nierealistyczny.
Polacy mogą pluć sobie w brodę, bo zagrali beznadziejne eliminacje. Przegrali w Pradze, gdzie po trzech minutach było już 0:2. Przegrali w Kiszynowie, przegrali w Tiranie, zremisowali u siebie z Mołdawią. Dwie wymęczone wygrane z Farerami i jedna – średnio zasłużona – wygrana z Albanią u siebie. Oto bilans hańby. Wygrana z Czechami nieco poprawiłaby ogólną ocenę, ale wciąż będzie to ocena surowa i krytyczna. A na taki stan rzeczy złożyło się na pewno bardzo wiele czynników – atmosfera w kadrze była gęsta i toksyczna już podczas finałów MŚ, gdy doszło do awantury o podział kasy z obiecanej przez premiera Morawieckiego premii. Ze źródeł zbliżonych do drużyny wynika, że atmosfery nie udało się naprawić do dziś. Nie poprawił jej słynny już wywiad Roberta Lewandowskiego u Mateusza Święcickiego, niczego nie wskórał Fernando Santos, który traktował PZPN i reprezentację bardziej jak dojną krowę niż jako miejsce poważnej pracy. Czy ten cały syf uprzątnie Michał Probierz?
Na pewno ma ku temu predyspozycje mentalne. Z drugiej strony – jego wyniki w roli trenera w ostatnich latach raczej nie predestynowały go do pracy z najważniejszą drużyną w kraju. Remis z Mołdawią w Warszawie tylko pogłębił wątpliwości. Probierz chce wprowadzać nowych piłkarzy do kadry, chce odmłodzić drużynę i wdrożyć swoje pomysły. Czy będzie umiał? Czas pokaże. Na razie czeka go bardzo ważny mecz z Czechami, a potem towarzyskie spotkanie z Łotwą, które będzie jedynie poligonem doświadczalnym. Może się przydać w kontekście niemal pewnych baraży. Do marca okazji na pracę z reprezentacją nie będzie już wcale.
Do kadry po październikowej pauzie spowodowanej kontuzją powraca Robert Lewandowski. Kapitan przełamał się ostatnio w Barcelonie, zdobywając dwie bramki w wygranym 2:1 meczu z Alaves. Dziś z pewnością to on wyprowadzi biało-czerwonych na Stadionie Narodowym. A na jaki skład zdecyduje się Probierz? Media spekulują, że będzie to następująca jedenastka:
Szczęsny – Bochniewicz, Bednarek, Kiwior – Frankowski, D. Szymański, Slisz, Zalewski – Zieliński – Lewandowski, Świderski
Początek meczu o 20:45. Wczoraj na naszym blogu „piórem” Jarosława Szewczuka nakreśliliśmy historyczny rys meczów z Czechami – polecamy ten tekst.