Skip to main content

Erling Haaland miał ogromnego pecha, że akurat w poprzednim sezonie Leo Messi wreszcie zapewnił Argentynie upragnione mistrzostwo świata. Norweg zrobił w klubie wszystko, co tylko się dało, a i tak nie był w stanie wyprzedzić w plebiscycie Messiego.

Haaland wszedł do Manchesteru City wszystkimi drzwiami i wszystkimi oknami jednocześnie. Został królem strzelców Premier League, królem strzelców Ligi Mistrzów i w ogromnym stopniu przyczynił się do potrójnej korony zdobytej przez “Citizens”. Strzelił 52 gole. Kilka piłek zabrał do domu na pamiątkę po hat-trickach z Manchesterem United, Crystal Palace, Nottingham Forest, Wolverhampton w Premier League, z Burnley w Pucharze Ligi i w Lidze Mistrzów z RB Lipsk, gdzie nawet aż pięć razy trafił do siatki. Guardiola zdjął go z boiska po 60 minutach, choć wynik ten mógł poprawić i zapisać się w historii Ligi Mistrzów, strzelając jeszcze więcej goli w jednym meczu. Tak tylko wyrównał osiągnięcie Messiego. Jeśli coś mu zarzucano, to brak goli w półfinałach z Realem Madryt i finałach z Interem czy Manchesterem United. Czasami  znikał akurat w tych spotkaniach ligowych, które City przegrało. Norweg zdobył jednak tyle, że trudno się czepiać pojedynczych nieudanych spotkań. Jest tylko człowiekiem. Finalnie i tak jego zespół sięgnął po trzy najważniejsze puchary.

Miał jednak jeden gigantyczny problem, który nazywa się Lionel Messi i mundial w Katarze. Haaland mógł zrobić wszystko, łącznie z pięcioma golami przeciwko Interowi i 50 golami w Premier League, a zdaje się, że i tak Złota Piłka była po mundialu zarezerwowana dla Messiego. Stanowiła ona symbol, podsumowanie kariery Argentyńczyka. Piątkę z Haalandem może zbić sobie Robert Lewandowski, który czuje rozczarowanie, że nie do końca zasłużenie zgarnął mu ją w 2021 roku sprzed nosa Messi. A przecież “Lewy” też strzelał jak na zawołanie, bijąc rekord Gerda Mullera. Haaland zrobił jeszcze więcej, ale nie zagrał na mundialu z reprezentacją Norwegii, bo ta jest po prostu za cienka. Może gdyby zagrał i dociągnął ją przynajmniej do ćwierćfinału, strzelił ze trzy-cztery gole, to miałby w ogóle szansę? Złota Piłka numer osiem jest bardziej symbolem, zwieńczeniem, ukoronowaniem kariery Messiego. Takim, jakim był wygrany mundial. I tak należy to interpretować.

To nudne, żeby spierać się… czemu ten zajął siódme miejsce, a inny dopiero dwudzieste? Bo przecież ten miał lepsze liczby, więcej znaczył dla drużyny. No i czy naprawdę kilka meczów na mundialu da się porównać z kilkudziesięcioma w sezonie ligowym? Tych aspektów jest tak wiele, że szkoda o nich gadać i tracić nerwy. Złota Piłka to plebiscyt, w którym zawsze komuś coś nie pasuje, bo jego faworyt został wyprzedzony przez tego, który na to nie zasłużył. Trzeba się przyzwyczaić, że to konkurs popularności, sympatii. Nie ma jakiegoś algorytmu, który rzetelnie oceniałby tych wszystkich kandydatów. Jak porównać ze sobą bramkarza i napastnika? Przecież do dziś jedynym golkiperem, który zdobył Ballon D’Or jest Lew Jaszyn i długo tak pozostanie, skoro nawet rewelacyjny rok temu Courtois nie był w stanie wygrać. Wybierają dziennikarze TOP100 krajów z rankingu FIFA. Często kierują się sympatią klubową, znajomościami i nie oglądają wszystkich spotkań. Natomiast mundial ogląda już każdy i dlatego tak wiele on dla rankingu znaczy.

Dodajmy, że Robert Lewandowski zajął 12. miejsce, a tak wyglądało TOP10:
1. Leo Messi (PSG /Inter Miami)
2. Erling Haaland (Manchester City)
3. Kylian Mbappe (PSG)
4. Kevin de Bruyne (Manchester City)
5. Rodri (Manchester City)
6. Vinicius Junior (Rea Madryt)
7. Julian Alvarez (Manchester City)
8. Victor Osimhen (Napoli)
9. Bernardo Silva (Manchester City)
10. Luka Modrić (Real Madryt)

Related Articles