Skip to main content

Kibic Premier League tę sobotę powinien zarezerwować tylko dla siebie i swojej ukochanej… ligi. Emocje rozpoczynają się o 13:30 czasu polskiego derbami Merceyside, a o kończą się około 23:00, gdy dobiegnie końca mecz Sheffield Utd – Manchester Utd. Po drodze między innymi starcie Manchesteru City z Brighton oraz derby Londynu pomiędzy Chelsea i Arsenalem.

DERBY DZIELNICY
Starcia Liverpoolu z Evertonem należą do klasyki Premier League. I naprawdę nie trzeba być wielkim znawcą realiów angielskiej piłki, by wiedzieć, że przewodnią rolę w mieście mają The Reds. Ich dominacja pod względem historycznym, przejawiająca się w liczbie trofeów, jest bezdyskusyjna. A i w ostatnich latach The Toffees to wyłącznie ubogi krewny dla Liverpoolu. W 28 ostatnich meczach Everton wygrał z Liverpoolem zaledwie raz! W zeszłym sezonie ekipa z Goodison Park ledwo utrzymała się w lidze, a w tym sezonie należy do głównych kandydatów do spadku. Liverpool wprawdzie również miał problemy w kampanii 22/23, ale brak awansu do Ligi Mistrzów trudno porównać z widmem spadku. Zresztą, w bieżącym sezonie zespół Jurgena Kloppa wygląda bardzo dobrze, choć akurat dwa ostatnie spotkania nie wywołują fali entuzjazmu u kibiców z Anfield. Liverpool przegrał 1:2 na Tottenham Hotspur Stadium, a tydzień później tylko zremisował 2:2 na Amex Stadium z Brighton. Nie zmienia to jednak faktu, że The Reds są na 4. pozycji i mają 17 punktów, podczas gdy ich dzisiejszy rywal i sąsiad zza miedzy zarazem, jest 16. i ma 7 oczek. Z drugiej strony kibice The Toffees mogą się łudzić – sześć z siedmiu punktów ich ekipa zdobyła w trzech ostatnich meczach.

WRACA RODRI, POWINNO BYĆ LEPIEJ
Manchester City sezon rozpoczął jak na zdobywcę potrójnej korony przystało – od sześciu kolejnych zwycięstw w Premier League. Gdy grupa pościgowa z Arsenalem na czele powoli traciła już nadzieję, że z Citizens można w ogóle rywalizować, niespodziewanie podopieczni Pepa Guardioli przegrali dwa kolejne spotkania – z Wolves i Arsenalem właśnie. W obu zabrakło zawieszonego za czerwoną kartkę Rodriego i to właśnie w tym fani Obywateli doszukują się przyczyny tych porażek. Hiszpan już wraca, a zadanie, które stoi przed mistrzami Anglii nie jest proste – mecz z Brighton. Mewy mają tylko dwa oczka mniej i w razie wygranej na Etihad Stadium, przeskoczą w tabeli nad swojego dzisiejszego rywala. Smaczek meczu? Media zaczęły spekulować, że po odejściu Guardioli z Man City, jego następcą mógłby zostać obecnym menadżer Brighton, czyli Roberto De Zerbi, który niewątpliwie robi świetną robotę na The Amex. Guardiola pochwalił włoskiego i trenera, a może wręcz namaścił go na swojego następcę. Jednak póki co sentymenty idą na bok, bo z boiska są do podniesienia naprawdę cenne punkty.

INNE MECZE O 16:00
O 15:00 czasu lokalnego i 16:00 w Polsce rozegranych zostanie jeszcze kilka meczów. Nie tylko starcie Man City z Brighton, ale również potyczki Bournemouth z Wolves, Brentford z Burnley, Newcastle z Crystal Palace i Nottingham z Luton. W większości są to spotkania dla koneserów Premier League, ale jeśli ktoś ma w swoim składzie FPL graczy z tych ekip, to musi czujnie śledzić wydarzenia z równolegle rozgrywanych meczów.

DANIE GŁÓWNE NA STAMFORD BRIDGE
Mimo wszystko najciekawiej zapowiadający się dziś mecz to ten o 18:30. Arsenal, który tylko liczbą strzelonych goli ustępuje Tottenhamowi, jedzie na stadion innego londyńskiego potentata – Chelsea. W tym wypadku słowo potentat może brzmieć jednak nieco dziwnie, bo mówimy o 11. drużynie ligowej tabeli obecnie i 12. ekipie zeszłego sezonu. Chelsea pogrążona jest w kryzysie, wydaje miliony na transfery, miota się, zmienia trenerów, a efektów nie ma żadnych. I w sumie trudno się dziwić, bo chyba tylko ktoś nieznający się na piłce i mocno naiwny może wierzyć, że przewrócenie kadry do góry nogami i zmiana trenera może przynieść efekty na cito. Nie ma dwóch zdań, że The Blues ściągnęli sobie sporo jakości, ale póki co na ich koncie jest 11 punktów, a to i tak efekt dwóch zwycięstw w dwóch ostatnich meczach przed przerwą reprezentacyjną. Arsenal na razie bez porażki w lidze i z bilansem 6-2-0 pokazuje, że to naprawdę może być TEN sezon. Oczywiście, droga do gwiazd jest jeszcze bardzo daleka i wiedzie przez liczne ciernie, ale Mikel Arteta wygląda na gościa, który wie co robi. I w gościnę do Chelsea przyjedzie jak do siebie – grać swoje, dominować i wygrać.

W Chelsea wciąż dużo urazów, ale i tak Mauricio Pochettino ma już większy komfort. W Arsenalu najważniejszy znak zapytania dotyczy Bukayo Saki. Anglik podobno rwie się już, by powrócić na boisko, ale decyzja odnośnie jego występu zapadnie dopiero dziś. Jednocześnie Arteta zapewnił, że drobne problemy zdrowotne Williama Saliby nie powinny przeszkodzić mu w występie na Stamford Bridge. A mówimy o piłkarzu absolutnie kluczowym w układance Kanonierów. Start meczu Chelsea – Arsenal o 18:30.

NA DESER
Manchester United to na razie pośmiewisko. Trudno powiedzieć inaczej, skoro za walkę o mistrzostwo Anglii Czerwone Diabły zabrały się tak „sprytnie”, że mają już cztery porażki na koncie. W dodatku po dwóch kolejkach Ligi Mistrzów drużyna Erika ten Haga nie ma nawet punktu! Przed przerwą na kadry Man Utd bardzo szczęśliwie odwrócili losy meczu z Brentford i wygrali 2:1 po dublecie… Scotta McTominay’a. Obie bramki 26-latek zdobył w doliczonym czasie gry i niech to będzie najlepszy komentarz. Dziś Czerwone Diabły jadą do Sheffield, by zmierzyć się z zamykającym tabelę zespołem Paula Heckingbottoma. Jeśli i tu się potkną, to będzie to istna katastrofa, bowiem zespół beniaminka ma jak do tej pory w swoim dorobku zaledwie punkt! Początek tego meczu o 21:00.

Related Articles