Grzegorz Krychowiak oficjalnie zakończył karierę w reprezentacji Polski. Jego licznik zatrzymał się na równej setce występów w biało-czerwonych barwach.
Tak napisał w mediach społecznościowych: Rozegranie 100 meczów z orłem na piersi do końca życia będzie dla mnie największym zaszczytem, zarówno dla człowieka, jak i dla sportowca. Sportowo nie ma piękniejszej chwili niż śpiewanie hymnu przed meczem kadry na Stadionie Narodowym. Jednak przyszedł czas, żeby powiedzieć ‘dziękuję’. W dniu dzisiejszym rezygnuję z występów w Reprezentacji Polski. Dziękuję kibicom, którzy byli z nami na dobre i na złe, w każdym meczu dawałem z siebie tyle, ile mogłem, żebyście byli z nas dumni. Dziękuję mojej Żonie, rodzinie, trenerom, członkom sztabu i każdemu, kogo spotkałem na mojej reprezentacyjnej drodze. Trzymam kciuki za każdy kolejny mecz i do zobaczenia na trybunach!
Brał udział w EURO 2016, EURO 2020 oraz MŚ w Rosji i MŚ w Katarze. Od wielu lat był podstawowym zawodnikiem reprezentacji Polski. Grzegorz Krychowiak ma swoje zasługi dla, jednak ostatnio rozmienił się na drobne. Z utęsknieniem wspominaliśmy “Krychę” z czasów EURO 2016, gdy miał swój najlepszy okres w karierze. To wtedy wyróżniał się w lidze hiszpańskiej, stał się ulubieńcem fanów Sevilli, gdy w środku pola niszczył kolejnych przeciwników. Zwłaszcza słynna była akcja, gdy goni Leo Messiego, dogania Argentyńczyka i w fantastyczny sposób odbiera mu piłkę wślizgiem. Spędził w Hiszpanii zaledwie dwa sezony, a wyrobił sobie niesamowitą markę. Dołożył do tego świetny występ na EURO 2016 i za 30 milionów euro trafił do PSG, gdzie okazał się kompletnym niewypałem. Od tamtego momentu jego kariera staczała się w dół. W Lokomotowie Moskwa wyglądał nieźle, ale od dwóch lat gra w Arabii Saudyjskiej. Od tego czasu nasiliły się komentarze, czy aby na pewno powinien być powoływany.
Krychowiak nie skupił się na tym, co potrafił robić najlepiej. W Sevilli był pitbullem, który pragnął odebrać przeciwnikowi piłkę i czynił to doskonale. Później jednak zawodnikowi ubzdurało się, że jest w stanie być rozgrywającym pokroju Juana Romana Riquelme. Wymowne zresztą, że i w reprezentacji przez wiele lat grał z numerem 10. Wokół jego osoby z każdym powołaniem było mnóśtwo szumu, a to z uwagi na pewną pychę i arogancję oraz zupełnie nieodpowiadający temu poziom sportowy. Krychowiak z osoby bardzo lubianej stał się najbardziej wyszydzanym, wytykanym palcami. Fernando Santos próbował odmłodzić naszą drużynę, ale po kiepskich wynikach się ugiął i na kolejne zgrupowanie powołał Krychowiaka i Grosickiego. Ten pierwszy zaznaczył się tym, że nabił się sam w rękę i omal nie wyleciał z boiska z Wyspami Owczymi. Miał szczęście, że sędzia go oszczędził.
Cóż, dość średni powrót. Ba, nie był on nawet przeciętny. Krychowiak był cały czas tym samym Krychowiakiem, który nie pokazuje się do piłki, nie chce w nią grać, człapie po boisku i cechuje się pewną nonszalancją w grze – zastaw się zadem i daj się sfaulować. Zero jakiegoś przyspieszenia akcji, czy tego typu rzeczy. Pomocnik był hamulcowym, a jednocześnie nie potrafił powiedzieć: stop. Cały czas miał wrażenie, że daje dużo i nie ma lepszych od niego. W wypowiedziach wykazywał się pychą i arogancją, kiedy na przykład mówił, że atmosfera w przerwie spotkania z Wyspami Owczymi była doskonała. Nie potrafił spojrzeć na to, co się dzieje w sposób obiektywny. Stał się w Polsce jednym wielkim pośmiewiskiem, uosobieniem bardzo nielubianej publicznie reprezentacji. Sam zapędził się w tę pułapkę, że ludzie nie pamiętali już starego Krychowiaka i jego dobrych występów.
Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki poinformował, że Krychowiaka nie było w planach Michała Probierza. W przeciwieństwie do Santosa, nowy selekcjoner zadzwonił jednak do 33-latka i go o tym poinformował. I właśnie po tym Krychowiak zakończył karierę w reprezentacji. Przynajmniej będzie miał spokój, bo od dłuższego czasu kibice po prostu nie mogli patrzeć na jego żenującą postawę na boisku. Temat został wreszcie zamknięty i bardzo dobrze. Czas dać szansę innym na tej pozycji, a “Krycha” też powinien odpocząć od wszystkich negatywnych komentarzy.