Polska pokonała Serbię 3:1 w rozegranym w Bari ćwierćfinale mistrzostw Europy. Oba zespoły stoczyły zaciętą walkę o strefę medalową. Momentami była to walka na noże, szczególnie w trzecim secie, który zakończył się wynikiem 36:34 dla nas! W półfinale Polacy zagrają ze swoim wielkim przekleństwem na EURO, czyli reprezentacją… Słowenii.
Reprezentacja Serbii to trzykrotny mistrz Europy. Ostatni tytuł zdobyła w 2019 r. Serbowie zawsze są groźnymi rywalami. Nawet, gdy są bez formy, to potrafią sprawić kłopoty wyżej notowanym drużynom. W tym sezonie już pokonali Polskę 3:0 w Lidze Narodów. Co prawda Biało-Czerwoni nie grali podstawowym składem, ale Serbowie również. Można powiedzieć, że było to starcie Polski B z Serbią B. We wtorkowym ćwierćfinale oczywiście było inaczej. Każda z reprezentacji naszpikowana była gwiazdami. Kovacević, Atanasijević, Ivović oraz Podrascanin kontra Leon, Kaczmarek i Śliwka. Jak wyglądało to starcie? Zapraszamy na podsumowanie.
Serbia – Polska 1:3 (28:26, 15:25, 34:36, 17:25)
W mecz lepiej weszli podopieczni Igora Kolakovicia. Biało-czerwoni byli bardzo pogubieni i długo nie łapali swojego rytmu. Szybko o czas poprosił trener Nikola Grbić, ponieważ Polacy przegrywali 1:5. Nasi reprezentanci powoli się rozkręcali, ale w końcu im się to udało. Po ataku Norberta Hubera był remis 9:9. Za chwilę jednak serię znowu zaliczyli rywale. Biało-Czerwoni nie kończyli ataków ze skrzydeł i po kontrze Luburicia Serbowie odskoczyli na cztery „oczka” (13:9). Za chwilę to Polacy zdobyli cztery punkty z rzędu i znowu mieliśmy remis (13:13). Przez większość czasu to ekipa z Półwyspu Bałkańskiego miała przewagę, a Polska goniła wynik. W decydujący moment Serbowie wchodzili prowadząc dwoma „oczkami” (21:19). Biało-Czerwoni walczyli do końca. Wilfredo Leon blokiem dał remis 23:23. Norbert Huber asem serwisowym odzyskał prowadzenie (24:25), ale Serbowie wytrzymali presję. A raczej… nie wytrzymał jej Leon, który dwukrotnie pomylił się w ataku (28:26). Podrażnieni Polacy w drugim secie zagrali fenomenalnie. Nawet nie ma co komentować, trzeba wyłącznie klaskać. Tę odsłonę ukończyli ze skutecznością w ataku na poziomie 75%. To był siatkarski nokaut. Serbowie nie potrafili wyjść z trudnej sytuacji, nie pomogły im też zmiany. Na boisko wszedł m.in. zmagający się z urazem Uros Kovacević, ale nie zmieniło to losów seta. Biało-Czerwoni zmiażdżyli Serbię do 15, a w całym spotkaniu był remis 1:1.
Serbowie szybko otrząsnęli się po fatalnym drugim secie. W początkowych fragmentach trzeciej partii obie ekipy punktowały zagrywką. Na dwa asy Leona (7:4), odpowiedzieli Drazen Luburić (7:7) i Pavle Perić (8:9). Od tego momentu żadna z drużyn nie potrafiła zbudować trwałej i znaczącej przewagi (wyższej niż jedno „oczko”). W końcu, po kolejnym bloku, Polska wyszła na dwupunktowe prowadzenie (17:19), długo jednak to nie trwało. Prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. W samej końcówce chłodną głowę zachował Śliwka, a także Kochanowski, który asem serwisowym dał Biało-Czerwonym piłkę setową (23:24). Serbowie jednak ją obronili i rozpoczęła się prawdziwa „nawalanka”. Raz jedna, raz druga ekipa miała szansę rozstrzygnąć seta na swoją korzyść. Mogło się to skończyć różnie. Polacy mieli w sumie dziewięć piłek setowych, a Serbowie cztery. Ostatecznie wyszarpali tego seta Polacy, zatrzymując rywali blokiem (34:36). Podopiecznym Grbicia brakowało już „tylko” jednego seta, by zameldować się w półfinale. W czwartej partii Polacy fantastycznie zagrali blokiem. Aż siedmiokrotnie zdobyli tym elementem punkty. Po wyrównanym początku (7:7), Polacy zaczęli odjeżdżać rywalom (10:13, 11:15). Tych strat nie byli już w stanie odrobić. Biało-Czerwoni przejęli inicjatywę i kontrolowali sytuację do końca. Wszelkie nadzieje Serbom odebrał Kamil Semeniuk, asem serwisowym dając swojej drużynie piłkę meczową (24:17). Pierwszą z nich wykorzystał Śliwka. Po jego kontrze Polska cieszyła się z awansu do półfinału.
Po raz kolejny na tych mistrzostwach Polacy zagrali lepiej blokiem niż ich przeciwnicy (P:15, S:10). W polu zagrywki różnica była minimalna. Obydwie drużyny popełniły po 18 błędów, ale Biało-Czerwoni posłali o dwa asy więcej (P:8, S:6). W naszej ekipie najwięcej punktów zdobyli Łukasz Kaczmarek (55% – 21 pkt.) oraz Wilfredo Leon (52% – 19 pkt.). Z bardzo dobrej strony pokazali się także nasi środkowi: Norbert Huber i Jakub Kochanowski, którzy łącznie wywalczyli 23 „oczka”. To, co może martwić, to niewymuszone błędy Polaków, których popełnili aż 25. Na szczęście Serbowie mylili się jeszcze częściej, bo 29 razy.
Polska zagra półfinał z drużyną, która wyjątkowo nam nie leży, szczególnie na mistrzostwach Europy. Słowenia to nasz koszmar. Dlaczego? 2015 r. – 2:3 w ćwierćfinale, 2017 r. – 0:3 w 1/8, 2019 r. i 2021 r. – 1:3 w półfinałach. Jak będzie tym razem? Przekonamy się 14 września. Początek półfinałowego starcia o 18:00. W tym sezonie obydwie drużyny zmierzyły się ze sobą dwukrotnie. W Lidze Narodów Polacy wygrali 3:2, a w Memoriale Huberta Wagnera Słowenia 3:0. Obydwie ekipy na tych mistrzostwach są niepokonane. Na pewno, jak zwykle, będzie to emocjonujące starcie. To już nasz osobisty klasyk mistrzostw Europy.