Skip to main content

Robert Lewandowski udzielił najgłośniejszego i najbardziej mocnego wywiadu w swojej dotychczasowej karierze, dzieląc środowisko piłkarskie. Chciał wstrząsnąć reprezentacją i niewątpliwie mu się udało. Kapitan zabrał głos w dosadny sposób. Część go popiera, część nie rozumie…

Pojawia się pytanie – czy jest to dobry moment na udzielenie takiego wywiadu? Przecież trzeba bić się o awans na EURO po ostatnich wtopach… ale chwila, to kiedy miałby mieć miejsce taki wywiad, jeśli nie teraz? Przecież gorzej już być nie może po tych wszystkich akcjach, gdy aż zbiera się człowiekowi na wymioty. Po wyniku z Mołdawią, aferze “stasiakowej”, zamieszaniu z ochroniarzem “Gruchą”, całej tej niewyjaśnionej afery premiowej, słowach Łukasza Skorupskiego dla “Przeglądu Sportowego”, prezesie FEN, który rzekomo mizdrzył się ze swoją narzeczoną na pokładzie samolotu wracającego z Mołdawii (zawodnicy byli zażenowani), wojny na linii Krychowiak – lekarz Jaroszewski. Reprezentacja ludziom zobojętniałą. Wpadka goniła wpadkę. Kamil Glik i Kamil Grosicki, którzy nie znaleźli się w kręgu zainteresowań Fernando Santosa, wylecieli na wspólne wakacje i po porażce ironizowali w mediach społecznościowych. Ten pierwszy wyraźnie sugeruje, że nie jest mu po drodze z Lewandowskim, często klikając “serduszko” przy twittach uderzających w kapitana reprezentacji Polski.

Lewandowski przez 1,5 h wywiadu poruszył wiele tematów – prywatnych, mniej kontrowersyjnych, jak i tych głośnych, nie do końca wyjaśnionych lub też w ogóle pominiętych. Tłumaczył Mateuszowi Święcickiemu wiele kwestii. Wywiad to efekt kooperacji dwóch redakcji – Eleven Sports oraz Meczyków. Celem kapitana reprezentacji Polski było przede wszystkim wywołanie wstrząsu, zasugerowanie wszystkim pobudki, ale także tego, by piłkarzom dano już spokój po wtopie z Mołdawią i by nie poruszano tego tematu, skupiając się na dwóch nadchodzących spotkaniach – z Wyspami Owczymi i Albanią. No i też, żeby wszyscy się w końcu odczepili z ciągnącą się jak smród aferą premiową. Wywiad miał już swoje konsekwencje, jak nagłe odwołanie Łukasza Skorupskiego, który rzekomo miał w meczu ligowym doznać kontuzji, choć żadne źródła tego nie potwierdzały. Nazwisko bramkarza pada w wywiadzie. Lewandowski zarzuca mu kłamstwo i w ogóle mówi, że jego słowa o kłótniach o premie zdenerwowały nie tylko jego, ale i innych reprezentantów.

Napastnik Barcelony nie zebrał oczywiście 100% poparcia, bo to przecież jasne, że w kontrze do braku charakteru pojawią się zaraz odpowiedzi, że on także nie pokazał go po Mołdawii. Lub, że w ogóle jest kiepskim kapitanem. Zbigniew Boniek, czyli jeden z niewielu piłkarzy w historii naszej reprezentacji, który grał w życiu na podobnym poziomie i był w swoich czasach podobną gwiazdą, skrytykował go w kwestii młodych zawodników. “Lewy” ubolewał, że są zamknięci w swoim świecie, pochowani i nie przyjdą do niego po radę, nie czerpią z doświadczenia i nawet tego nie chcą. Zdaniem Bońka rola kapitana jest taka, by on, jako uprzywilejowany i postawiony w hierarchii dużo wyżej, wyciągał jako pierwszy rękę i pokazał, że jest dla nich dostępny i nie może oczekiwać od nich przebojowości na dzień dobry. Boniek tłumaczył to mądrze na własnym doświadczeniu. Oczywiście nie ma co brać poważnie opinii takich ludzi jak Wojciech Kowalczyk, który najchętniej krytykowałby wszystko i wszystkich i też wbija dla poklasku szpileczki w Lewandowskiego, a nie dorasta mu do pięt.

Polak wiele rzeczy potrafi wybaczyć, ale jednej nie: sukcesu. Polak Polakowi nigdy sukcesu nie wybaczy. A Robert jest człowiekiem sukcesu. Trochę lat zaczyna mu przybywać, zaczyna strzelać z mniejszą częstotliwością. W związku z tym teraz do niego zaczynają wszyscy strzelać – mówił znów bardzo mądrze Zbigniew Boniek w “Prawdzie Futbolu” u Romana Kołtonia. Były prezes PZPN nie rozumie timingu wywiadu i uważa, że to przysporzy Lewandowskiemu tylko więcej wrogów. Zwłaszcza, że nie daje już reprezentacji tyle, co jeszcze kilka lat temu. A Skorupskiemu powinien odpowiedzieć medialnie dzień później, a nie po pół roku. Na poruszenie jednego tematu jednak Boniek mógł się uśmiechnąć. “Lewy” uderza też w Cezarego Kuleszę i to, co dzieje się obecnie w PZPN. Mówi, że był przyzwyczajony do innych standardów i że “na pewnych stanowiskach brakuje klasy”. Jedno jest pewne, Lewandowski jeszcze nigdy nie był tak ludzki. Zamiast krycia się za PR-ową ścianą, wyszedł i powiedział co o tym wszystkim myśli. Nie uważał na każde słowo.

Był to inny Robert, jakiego znamy od wielu lat. A Fernando Santos zrezygnował z całkowitego odmładzania reprezentacji i cofnął swoje plany, gdy pali się grunt. Sięgnął po starych wilków, powołał do kadry Kamila Grosickiego i Grzegorza Krychowiaka. Są to osoby, która trzymają sztamę z “Lewym” i mogą pomóc, niekoniecznie na boisku. Atmosferę wokół reprezentacji można kroić nożem, choć załagodzić próbował ją ostatnio Wojciech Szczęsny, wrzucając zdjęcie z wspólnej kolacji reprezentantów i podpisując je, że… Lewego też zaprosili.

Related Articles