Miało być łatwo, szybko i przyjemnie, a Duńczycy wszystkich zaskoczyli, szczególnie w pierwszym secie, którego przegrali w końcówce przez dziecinne błędy. Poniedziałkowe mecze grupy C ułożyły się po myśli Biało-Czerwonych, dzięki czemu już przed starciem z Duńczykami mieli zapewniony awans do 1/8 finału.
Dania w rankingu FIVB zajmuje dopiero 47. miejsce. Jak dobrze wiemy, Polska w tej klasyfikacji jest liderem. Zatem różnica klas jest widoczna gołym okiem. Siatkówka w Danii jak na razie nie jest popularnym sportem, chociaż władze stawiają na rozwój tej dyscypliny. Reprezentacja do tej pory wystąpiła tylko raz na mistrzostwach świata (1966 r.) i cztery razy na mistrzostwach Europy (1958, 1963, 1971, 2013). Ostatni występ na mistrzostwach Europy był najlepszym występem w ich historii, bowiem zajęli 12. miejsce. Oprócz czempionatu Starego Kontynentu, Duńczycy występują regularnie w Złotej albo Srebrnej Lidze Europejskiej. Największy ich sukces to zwycięstwo w Srebrnej w 2021 roku. W obecnym sezonie reprezentacyjnym podopieczni Kristiana Knudsena uplasowali się w Złotej na 10. miejscu, zajmując ostatnie miejsce w grupie. Na tegorocznych mistrzostwach także nie radzą sobie najlepiej. Przegrali wszystkie spotkania. Urwali zaledwie cztery sety. Z zerowym dorobkiem punktowym zajmują ostatnie miejsce. Wydawało się, że taka drużyna nie powinna zagrozić Biało-Czerwonym. A jak było? Trochę zaskakująco.
Polska – Dania 3:0 (25:23, 25:9, 25:20)
Tym razem Nikola Grbić do pierwszego składu wybrał: Grzegorza Łomacza, Bartosza Kurka, Wilfredo Leona, Aleksandra Śliwkę, Karola Kłosa, Jakuba Kochanowskiego oraz Jakuba Popiwczaka. Ten mecz rozpoczął się niespodziewanie. Czyżby Polska zlekceważyła rywala? Po skutecznej akcji Rasmusa Nielsena jego zespół prowadził trzema „oczkami” (2:5). Asy serwisowe Bartosza Kurka i Jakuba Kochanowskiego pozwoliły Polakom zmniejszyć dystans (8:9). Gdy na blok nadział się Wilfredo Leon, a błąd popełnił Grzegorz Łomacz, to różnica wynosiła już cztery punkty (11:15). Autowe uderzenie Bartosza Kurka sprawiło, że dystans wzrósł do pięciu „oczek” (12:17). Doprawdy zdumiewające. Polacy musieli gonić. Leon, Leon i jeszcze raz Leon – tak można podsumować ten pościg. Popisał się choćby zagrywką o prędkości 138km/h, co jest wyrównaniem jego rekordu świata. Duńczycy też pomagali. Raz ich zawodnik wziął ewidentną autową piłkę odbitą od głowy Śliwki (a byłoby 16:19!). Innym razem środkowy w niezrozumiały sposób nie zaatakował z przechodzącej piłki, tylko udał, że to robi, a ona wpadła mu za plecy na parkiet. Polacy mieli więcej szczęścia niż rozumu. Dania powinna wygrać tego seta, ale zabrakło jej zimnej krwi. Reprezentacja z wyższej półki na pewno by tej partii nie przegrała.
Drugi set po prostu był. Polacy zdemolowali rywali wygrywając do dziewięciu. Skończyli partię ze skutecznością w ataku na poziomie 74%. W każdym elemencie byli lepsi. Nie ma co się nawet rozpisywać, bo była to istna demolka i pokaz siły na tle słabiutkiego rywala, który początkowo zadziwił. Początek trzeciego seta był za to najbardziej wyrównany ze wszystkich, jednak dwa asy serwisowe Tomasza Fornala dały przewagę Biało-Czerwonym (11:8). Duńczycy zdecydowanie poprawili grę w porównaniu z poprzednim setem. Tym razem walczyli. Podopieczni Nikoli Grbicia utrzymywali bezpieczną przewagę, aż do stanu 19:16. Po ataku Rasmusa Mikelsonsa Duńczycy złapali kontakt (19:18), jednak w końcówce popełnili dwa kosztowne błędy w ataku (23:20). Ostatnie dwa punkty w tym meczu wywalczył Karol Kłos, który popisał się punktowymi blokami (25:20).
Najskuteczniejszymi zawodnikami w naszym zespole byli: Bartosz Kurek (12 punktów – 60% skuteczności w ataku) oraz Jakub Kochanowski (11 punktów – 88% skuteczności w ataku). Drużyna Grbica po raz kolejny bardzo dobrze spisała się w bloku. Zatrzymała rywali 10 razy, a sama została zablokowana tylko czterokrotnie. Również zagrywką rozbiła przeciwnika. Polacy posłali siedem asów serwisowych, a pomylili się tylko sześciokrotnie. Z kolei Duńczycy ani razu nie zapunktowali zagrywką, a zepsuli aż dziewięć. Ogólnie Biało-Czerwoni popełnili bardzo mało błędów, bo tylko osiem. Duńczycy mylili się dużo częściej (18 błędów). Pomimo takiej różnicy poziomów, to Dania napsuła krwi Polsce. Wydawało się, że będzie to pewne zwycięstwo, a w dwóch setach trzeba było się napocić.
Z kompletem zwycięstw Polacy oczywiście są liderem w grupie C. Ostatni mecz pierwszej rundy już dzisiaj. Przeciwnikiem Biało-Czerwonych będzie reprezentacja Czarnogóry. Początek spotkania o godzinie 17:00. Czarnogóra na tych mistrzostwach wygrała tylko jeden z czterech meczów. Pokonała reprezentację Danii. Nie ma więc innej opcji niż zwycięstwo Polski za trzy punkty.