Skip to main content

“Parodysta” – powiedział Roman Kołtoń o Jacku Góralskim na kanale Meczyków w programie “International Level”. Jacek Góralski odpowiedział mu, by ten zajął się swoją Prawdą Futbolu. Nie da się ukryć, że Kołtoń ma trochę racji, oceniając ruch transferowy Jacka Góralskiego.

Nie nam oczywiście oceniać tego, że piłkarz idzie do Wieczystej Kraków. Tylko i wyłącznie jego sprawa, bo przecież w piłce nożnej chodzi o to, żeby zarabiać pieniądze. I tyle. Problem w tym, gdy mówi się co innego i robi co innego. 30-letni Jacek Góralski jeszcze niedawno grał w reprezentacji Polski i śmiało mógłby do niej aspirować. Przypomnijmy, że wyszedł w pierwszym składzie na mecz barażowy ze Szwecją. Grał też od pierwszej minuty w Lidze Narodów z Walią we Wrocławiu i z Holandią na De Kuip w Rotterdamie. Przecież nie było to tak dawno temu, bo minął trochę ponad rok. Czesław Michniewicz nie mógł go powołać na mecze jesienne, bo Góralski był kontuzjowany, a pewnie miejsce by się dla niego znalazło. Na mundial nie pojechał, bo nie miał szansy o niego rywalizować. Nie przegrał sportowo.

Po trzech rozegranych spotkaniach w Bundeslidze złapał kontuzję mięśniową, ale w głowie miał myśl: mistrzostwa świata. Za szybko chciał wrócić i… jak przyznał w rozmowie z portalem “Sportowe Fakty”, za mocno docisnął z obciążeniami i znów nie był zdolny do gry, tym razem na dłużej. Jeszcze jakoś próbował ustalić, czy zdąży do mundialu, dzwonił do doktora Jaroszewskiego, ale nie było na to szans. Musiał oglądać mistrzostwa w telewizji. Transfer do Vfl Bochum okazał się dla “Górala” jedną wielką klapą. Trener całkowicie z niego zrezygnował. Potem wszedł tylko na trzy minuty z Werderem i tyle było z jego występów w Bundeslidze. Skończyło się na ledwie ponad 100 minutach. Nawet nie łapał się do kadry meczowej, został skreślony. To piłkarz z jednym słabszym sezonem, który śmiało mógłby zapukać jeszcze do reprezentacji Polski.

Podobno interesowało się nim kilka klubów z Ekstraklasy. Góralski niedawno krytycznie wypowiedział się na temat Fernando Santosa. W programie “Przegląd Ligowy” stwierdził, że Portugalczykowi brakuje znajomości polskich zawodników i lepszy byłby selekcjoner krajowy. Chyba sobie odpuścił atak na reprezentację albo… przyjął inny atak, słowny. Bo tak zapowiadał jeszcze w maju w “WP Sportowych Faktach”: – Na pewno chciałbym jeszcze zaatakować reprezentację. Mam już 31 lat, tego grania na najwyższym poziomie nie zostało aż tak dużo, dlatego Euro w Niemczech w przyszłym roku może być dla mnie ostatnią szansą występu na dużym turnieju. We wspomnianym już powyżej “Przeglądzie Ligowym” (zaledwie 10 dni temu!) mówił z kolei, że jeszcze czuje się na siłach, by występować gdzieś za granicą. Mógł na przykład wrócić do Kajratu Ałmaty, gdzie miał wypracowaną mocną pozycję.

Z jednej strony zapowiedzi o powrocie do reprezentacji Polski i chęci wyjazdu na EURO 2024, opowiadanie o ambicjach grania za granicą, a z drugiej pójście na łatwiznę do III-ligowej Wieczystej Kraków. To czwarty ligowy poziom w Polsce. No to kogo okłamuje Jacek Góralski? Samego siebie? Nie dziwi opinia Kołtonia, być może za bardzo dosadna, ale trafiona. “Góral” wykazał się niebywałą hipokryzją zapowiadając takie rzeczy, a później uciekając do trzeciej ligi i to do drużyny, której wcale za specjalnie nie idzie i nie jest powiedziane, że zaraz będzie awans do II ligi. Stracił szacunek wielu kibiców. Jeśli Wieczysta kogoś ściąga, to raczej piłkarzy, którzy zaliczyli spory zjazd i nie ma specjalnego widoku na jego poprawę. Peszko, Majewski, Augustyn, Pazdan… Góralski taki widok miał. Zarobi ponoć więcej niż w Ekstraklasie, ale kosztem zjedzenia swojego języka, hipokryzji i wypisania się z poważnego grania w piłkę nożną. Jest na to takie ciekawe słowo: absmak. Można wygooglować. No więc mamy tu klasyczny absmak.

Related Articles