Miło oglądało się komplet polskich drużyn w europejskich pucharach, ale tylko do pewnego momentu. W zeszłą środę Pogoń Szczecin oberwała od Gent aż 0:5 i nadzieja na to, że również w IV rundzie kwalifikacyjnej zobaczymy w akcji wszystkie cztery polskie ekipy, zwyczajnie umarła śmiercią tragiczną. Wciąż jednak liczymy na tercet pucharowiczów. Raków swoje już zrobił – pora na Legię i Lecha.
Jako pierwsi swój mecz zagrają dziś piłkarze Pogoni Szczecin, ale jako się rzekło, ich awans byłby czymś więcej niż sensacją. W Gandawie Pogoń była bezradna, popełniała fatalne błędy w defensywie, a brylował w nich młody bramkarz, Bartosz Klebaniuk. Belgowie brutalnie obnażyli słabości Portowców i załatwili sprawę awansu do IV rundy przed własną publicznością. Dziś w Szczecinie wynik rewanżu jest sprawą otwartą, bo pewnie zobaczymy sporo rotacji w składach obu zespołów. Warto więc trzymać kciuki za Pogoń, bo każdy ułamek punktu do rankingu UEFA może mieć znaczenie.
Prawdziwe emocje dla polskich kibiców rozpoczną się jednak o 19:00, gdy swój mecz w Wiedniu rozpocznie Legia. Wicemistrzowie Polski są w trudnym położeniu po porażce 1:2 przed własną publicznością. Porażka ta była tyleż zaskakująca, co niezasłużona. Legia przeważała, tworzyła mnóstwo sytuacji, ale własnej nieskuteczności i niefrasobliwości w defensywie zawdzięcza niekorzystny wynik. O awans do IV rundy będzie bardzo ciężko, ale bramka Ernesta Muciego przedłużyła nadzieję, bo przy rezultacie 0:2 na półmetku dwumeczu byłoby już bardzo ciężko.
Oba zespoły w weekend nie potrafiły wygrać swoich meczów w lidze. Legia tylko zremisowała z Puszczą Niepołomice 1:1, a Austria przegrała 0:2 z Red Bull Salzburg. Po trzech seriach gier „Fiołki” mają trzy punkty. Na odrabianie strat w lidze mają jednak dużo czasu, a dziś najważniejszą kwestią – podobnie jak dla Legii – jest walka o fazę grupową europejskich pucharów. Zwycięzca tego dwumeczu zagra z lepszym z pary Omonia – FC Midtjylland. Na Cyprze gospodarze wygrali 1:0.
Gdy Legia będzie rozpoczynać drugą połowę meczu w Wiedniu, w Trnawie rozpocznie się rewanżowa potyczka miejscowego Spartaka z Lechem Poznań. W stolicy Wielkopolski Kolejorz wygrał 2:1. To wynik rozczarowujący, bo poznaniacy prowadzili 2:0 i całkowicie kontrolowali przebieg gry. Wypada mieć nadzieję, że w tym przypadku powtórzy się scenariusz z dwumeczu Rakowa – częstochowianie również nie zamknęli sprawy w pierwszym meczu i w końcówce nadziali się na bramkę kontaktową. Na szczęście w rewanżu znów wygrali i przeszli Aris. Liczymy, że podopieczni Johna van den Broma zrobią to samo, bo Słowacy to zespół o klasę gorszy i szkoda byłoby tracić punktów rankingowych, nie mówiąc już o ewentualnym braku awansu do IV rundy.
Jedni i drudzy w weekend odpoczywali w swoich ligach, co pokazuje, jak bardzo poważnie podchodzą do dzisiejszego spotkania. Spartak po dwóch spotkaniach Nike ligi ma zaledwie 1 punkt. Lech zmagania w Ekstraklasie zaczął lepiej – po trzech konfrontacjach brązowi medaliści poprzednich rozgrywek mają 7 oczek.
Na zwycięzcę tej pary czeka już przegrany z dwumeczu Ligi Europy pomiędzy Dnipro a Slavią Pragą, a więc na 99% będzie to ukraińskie Dnipro. To korzystne losowanie, bo ekipa zza naszej wschodniej granicy jest pozbawiona atutu własnego stadionu i prawdopodobnie nie będzie faworytem dwumeczu o Ligę Konferencji. Lech musi jednak przede wszystkim dziś postawić ważny krok w kierunku fazy grupowej, a potem może próbować po raz kolejny napisać swoją piękną historię, tak jak w poprzednim sezonie.
Podsumowując – Pogoń o 18:00, Legia o 19:00, Lech o 20:00. Awans dwóch drużyn jest celem na dzisiejszy wieczór. Awans jednej uznajemy za minimum przyzwoitości.