Jesteśmy w trybie, w którym od piątku do poniedziałku emocjonujemy się meczami Ekstraklasy, a od wtorku do czwartku występami polskich drużyn w europejskich pucharach. I mamy nadzieję, że tak będzie jak najdłużej. A póki co skupiamy się na podsumowaniu 3. kolejki, która może nie obfitowała w negatywnych i pozytywnych bohaterów, ale trochę emocji przyniosła.
BLOTKI
Górnik Zabrze – bezdyskusyjnie najgorsza drużyna Ekstraklasy w pierwszych trzech kolejkach. Zabrzanie nie strzelili jeszcze bramki. W sobotę wprawdzie zdobyli pierwszy punkt, bezbramkowo remisując z Piastem Gliwice, ale był to obustronnie beznadziejny mecz. Górnik musi szukać przełamania, ale nawet nie tyle punktowego, co po prostu w grze. Bo póki co nie da się na to patrzeć bez bólu zębów.
Konrad Kasolik – pewnie Ruch Chorzów i tak przegrałby na Łazienkowskiej, bo przewaga umiejętności Legii nad beniaminkiem była wyraźna. Ale Konrad Kasolik mocno ułatwił zadanie wicemistrzom Polski. Jego naiwne zachowanie i faul w 100% sytuacji skończyły się tak, jak skończyć się musiały – czerwoną kartką w 23. minucie. Legia prowadziła już wtedy 1:0 i w tym momencie w zasadzie było po meczu. 25-letni obrońca Niebieskich długo nie mógł się z tym pogodzić – ale nawet nie z decyzją sędziego, co po prostu ze swoim błędem. I za to szacun, bo wielu obrońców pewnie urządziłoby festiwal idiotycznych protestów względem arbitra, podczas gdy sytuacja była nader oczywista.
Marek Hanousek – Widzew długo prowadził z Jagiellonią 1:0, ale w końcówce meczu kluczową rolę odegrał Marek Hanosek. I była to rola „czarnego charakteru”. To po jego zagraniach Jaga egzekwowała rzut karny (bramka Afimico Pululu) i rzut wolny (piękna bramka Bartłomieja Wdowika). Punkty zostały w Białymstoku.
ASY
Stadion Radomiaka – inauguracja dla nowego-starego obiektu przy Struga nie okazała się pomyślna dla gospodarzy, ale porażka z Cracovią to tylko jeden z wielu meczów, a piękny obiekt zostanie z Radomiakiem na dłużej. Trwało to latami, kibice w Radomiu czekali na ten moment z utęsknieniem i w końcu się doczekali. Radomiak ma obiekt na miarę Ekstraklasy i drużynę, która raczej nie musi martwić się o ligowy byt. Porażka z Pasami – mocno pechowa zresztą – niczego tu nie zmienia.
Dawid Szulczek – nowy sezon, stara Warta. Stara dobra Warta, która mimo skromnego budżetu, a co za tym idzie skromnej kadry, po prostu sumiennie punktuje. W sobotę Warciarze urwali punkty Rakowowi Częstochowa. Trochę pomogły nie za dobre interwencje Kacpra Bieszczada w bramce mistrzów Polski, ale trzeba doceniać Wartę. Po trzech kolejkach drużyna trenera Szulczka ma 4 punkty i coś nam mówi, że znów nie będzie zaangażowana w grę o utrzymanie. Głównie dzięki znakomitemu fachowcowi na ławce trenerskiej.
Tomasz Tułacz – pochwalmy też trenera Tułacza, skoro w poniedziałkowy wieczór Puszcza Niepołomice zdobyła pierwszy komplet punktów w Ekstraklasie. Tułacz hołduje bardzo pragmatycznemu stylowi gry, co biorąc pod uwagę wykonawców, jakich ma do dyspozycji, nie jest specjalnie dziwne. Puszcza gra piłkę prostą, by nie powiedzieć prostacką i jedyną bramkę meczu ze Stalą Mielec również zdobyła po bardzo prostej akcji. Bohaterem Niepołomic został Michał Walski, choć wszyscy doskonale wiedzą, że od wielu lat bohaterem tej podkrakowskiej miejscowości jest przede wszystkim Tomasz Tułacz.