Mecz o Tarczę Wspólnoty to angielski odpowiednik tego, co nazywamy Superpucharem. Jest to świetna przygrywka do startującego za moment sezonu. Dziś na Wembley Manchester City Pepa Guardioli może powiększyć kolekcję trofeów o kolejne, a przeszkodzić będzie mu w tym próbował wicemistrz kraju, Arsenal.
Status tych spotkań w większości krajów jest podobny – więcej niż sparing, mniej niż starcie o każde inne trofeum. Zresztą, z czołowych lig Starego Kontynentu, Anglia pozostaje jedną z ostatnich (wraz z Bundesligą), która nie wyeksportowała swojego superpucharu. Francuzi, Hiszpanie i Włosi rozgrywają te mecze w różnych zakątkach świata i to już nie przed sezonem, jak nakazywałaby tradycja, a w środku rozgrywek. My jednak skupmy się na dzisiejszym spotkaniu, które rozegrane zostanie na Wembley.
Manchester City zgarnął w poprzednim sezonie zarówno mistrzostwo, jak i krajowy puchar. Tym samym czysto teoretycznie o Tarczę Wspólnoty powinien zagrać sam ze sobą, ale oczywiście w takich sytuacjach rywalem dla zdobywcy podwójnej korony jest wicemistrz. Dzięki temu obejrzymy kolejną odsłonę pojedynków Guardioli z jego uczniem, Mikelem Artetą. W poprzednim sezonie bardzo długo zanosiło się na to, że uczeń ogra mistrza. Arsenal przewodził ligowej tabeli przez wiele kolejek, jednak na finiszu zabrakło sił, albo umiejętności radzeniem sobie ze stresem. Arsenal pękł. Przegrał kilka spotkań, których przegrać nie powinien. Przegrał również wszystkie trzy spotkania z City – jedno w FA Cup i oba w lidze.
Fani Arsenalu kończyli sezon z ambiwalentnymi odczuciami. Z jednej strony powrót po siedmioletniej przerwie do Champions League, a z drugiej brak trofeów. Z jednej strony przegrać z Manchesterem City to żaden wstyd, ale z drugiej przegrać mistrzostwo tuż przed finiszem, gdy tak długo było się na czele stawki… Obiektywnie sezon 22/23 Kanonierów należy jednak ocenić bardzo pozytywnie. W konkurencyjnej i trudnej Premier League bardzo szybko załatwili sobie TOP 4, a był to cel przez kilka lat całkowicie nieosiągalny dla The Gunners. Za miesiąc hymn Ligi Mistrzów powróci na Emirates Stadium i jest to zasługa Artety.
Hiszpański trener Arsenalu nie zamierza jednak zasypiać gruszek w popiele. Nie udało się zdetronizować The Citizens w zeszłym sezonie, więc można się spodziewać ataku w startującym za moment sezonie 23/24. Arsenal wydał spore pieniądze, sprowadzając Kaia Havertza, Jurriena Timbera i przede wszystkim Declana Rice’a. Gdy inni rozglądali się jeszcze na rynku, Arsenal dopiął trzy duże transfery i spędził okres przygotowawczy już z nowymi zawodnikami. Z poważniejszych ogniw odszedł tylko Granit Xhaka, ale to było dogadane już wiele tygodni temu.
W Manchesterze City również mamy już kilka istotnych transakcji, choć wydaje się, że kilka może być jeszcze w przygotowaniu. Zespół opuścili przede wszystkim Ilkay Gundogan i Riyad Mahrez. Pod skrzydła Guardioli trafiają za to dwaj Chorwaci, Mateo Kovacić i Josko Gvardiol. Być może to nie koniec, bo sporo mówiło się o potencjalnych odejściach Kyle’a Walkera czy Aymerica Laporte’a.
Manchester City przegrał dwa ostatnie mecze o Tarczę Wspólnoty – dwa lata temu z Leicester (0:1), rok temu z Liverpoolem (1:3). Po zeszłorocznej porażce wiele osób wieszczyło znakomity sezon The Reds i Darwina Nuneza oraz trudną kampanię dla Obywateli i Erlinga Haalanda. Jak było potem? Pamiętamy doskonale. To przestroga, by nie wyciągać żadnych poważniejszych wniosków z dzisiejszego spotkania.
Tym bardziej, że Arsenal to specjaliści od wygrywania Community Shield w ostatnich latach. W sezonach 13/14, 14/15, 16/17 i 19/20 Arsenal wygrywał Puchar Anglii, a potem za każdym razem zdobywał też krajowy superpuchar. Za pierwszym razem 3:0 pokonując Manchester City. Wówczas jeszcze trenerem Arsenalu był Arsene Wenger, a opiekunem City Manuel Pellegrini. Łącznie Arsenal wygrał to trofeum 16 razy, a przegrał siedmiokrotnie. Manchester City ma na koncie 6 tarcz i 8 przegranych podejść.
Początek dzisiejszego spotkania na Wembley o 17:00 czasu polskiego.