Po pierwszych meczach jesteśmy pewni awansu Lecha Poznań i Pogoni Szczecin. Jedyny znak zapytania stawiamy przy Legii Warszawa, która męczyła się w Kazachstanie, skąd przywiozła remis 2:2. Mamy jednak nadzieję, że nasi przedstawiciele w komplecie zameldują się w III rundzie eliminacyjnej Ligi Konferencji.
O 18:00 na boisko w Kownie wyjdą piłkarze Lecha Poznań. Lechici kwestię awansu rozstrzygnęli na dobrą sprawę już w pierwszej połowie meczu w Poznaniu, prowadząc 3:0. Po zmianie stron Litwini odgryźli się pięknym trafieniem, a Lech grając w trybie ekonomicznym nie potrafił dorzucić kolejnych bramek. Mimo wszystko 3:1 to, patrząc na umiejętności rywala, raczej zupełnie wystarczająca zaliczka. Lech udanie rozpoczął sezon 23/24 – również na krajowym podwórku. Dziś oczekujemy przyklepania awansu i kolejnych punktów rankingowych za zwycięstwo. Niewykluczone, że ekipa Johna van den Broma w kolejnej rundzie znów zagra z rywalem z krajów bałtyckich – przeciwnikiem będzie bowiem lepszy z pary Auda Kekava (Łotwa) vs Spartak Trnava (Słowacja). W pierwszym meczu było 1:1.
Większych emocji nie powinno być również w Szczecinie. Pogoń urządziła sobie niezłe strzelanie w Belfaście, pokonując Linfield 5:2. Dziś Portowcy grają u siebie i niewykluczone, że trener Jens Gustafsson pozwoli sobie na drobne roszady personalne, by podłączyć pod rywalizację większą liczbę graczy. Inna sprawa, że Szwed nie musi się martwić weekendem. Jeśli Pogoń wygra dwumecz, jej mecz ze Śląskiem zostanie przełożony. Czyli zostanie przełożony prawie na pewno. W Szczecinie mogą więc już myśleć o przyszłym czwartku i początku batalii o IV rundę. Rywalem będzie na 99,9% belgijski Gent, który rozbił słowacką Żilinę w pierwszym meczu aż 5:1.
Najwięcej emocji siłą rzeczy zapewni nam dziś Legia Warszawa, która w zeszły czwartek przegrywała w Szymkencie już 0:2! Na szczęście wicemistrzowie Polski wzięli się w garść i wyciągnęli remis 2:2. Trochę przy współudziale arbitra, który popełnił błąd i uznał bramkę ze spalonego, ale koniec końców najważniejszy jest wynik. Ten nie jest może satysfakcjonujący, ale na pewno nie przekreśla szans Legii, która piłkarsko przeważała nad zespołem Ordabasy, ale nie ustrzegła się prostych błędów. Najbardziej rażący był błąd Kacpra Tobiasza. Bramkarz Legii przy bramce na 0:1 dał się przelobować, bo źle ocenił lot piłki.
Mamy jednak nadzieję, że na swoim terenie Legia będzie mocna, tak jak wiele razy w Ekstraklasie. Ekipa Kosty Runjaicia wydaje się silniejsza względem zeszłego sezonu, o czym świadczyć mogą transfery Marca Guala, Juergena Elitima czy Patryka Kuna. Runjaić dostał komfort pracy, a w klubie pozostał jego najlepszy zawodnik, czyli Josue. Odpadnięcie na tym etapie rozgrywek byłoby blamażem i problemem dla klubu, który na pewno liczy na fazę grupową Ligi Konferencji. W kolejnej rundzie zwycięzca tej pary zagra z lepszym z dwumeczu Austria Wiedeń – FK Borak Banja Luka. Austriacy wygrali pierwszy mecz 1:0, zdobywając gola w samej końcówce.
Legia ma w niedalekiej przeszłości dość przykrą kartę historii, jaką było odpadnięcie w dwumeczu eliminacji Ligi Mistrzów z kazachską Astaną. Było to niemal równo sześć lat temu. Ale na otuchę fanom warszawskiej drużyny – w zeszłym sezonie Raków rozbił Astanę 6:0 w dwumeczu, a u siebie zwyciężył 5:0. Dziś trzeba to samo zrobić z przyjezdnymi z Szymkentu. Początek tego meczu o 21:00.