Skip to main content

W niedzielę Biało-Czerwoni pokonali w finale Ligi Narodów Amerykanów, dzięki czemu zdobyli pierwszy w historii złoty medal tych rozgrywek. Dla Pawła Zatorskiego był to czternasty krążek na międzynarodowej imprezie. Dodatkowo został wybrany MVP turnieju, co wzbudziło niemałe kontrowersje.

Paweł Zatorski w reprezentacji Polski zadebiutował w 2009 r. W tym czasie libero razem z kolegami z kadry zdobył: złoto (2014, 2018) i srebro (2022) mistrzostw świata, złoto (2012) i brąz (2011) Ligi Światowej, brąz (2011, 2019, 2021) mistrzostw Europy, srebro (2011, 2019) i brąz (2015) Pucharu Świata, a także złoto (2023), srebro (2021) i brąz (2022) Ligi Narodów. Ostatnie złoto wywalczone w gdańskim finale Ligi Narodów jest czternastym medalem w dorobku Zatorskiego. Pod względem zdobytych krążków stał się… najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii polskiej siatkówki! Na drugim miejscu jest Bartosz Kurek, który cieszył się z trzynastu medali wywalczonych z reprezentacją.

W gablocie Zatorskiego nie brakuje także indywidualnych nagród. Głównie są to wyróżnienia klubowe. Jako reprezentant Polski otrzymał trzy nagrody. W 2015 r. został wybrany najlepszym libero Ligi Światowej. Podobnie było w tegorocznej edycji Ligi Narodów. Zatorski znalazł się w „dream teamie” jako najlepszy libero. Oprócz tego, został wybrany także najbardziej wartościowym zawodnikiem całych tych rozgrywek (MVP). Decyzja ta wywołała spore kontrowersje. Dopiero po raz pierwszy w Lidze Narodów tytuł ten powędrował w ręce libero. W o wiele dłuższej historii Ligi Światowej taki przypadek zdarzył się tylko raz. W 2009 roku MVP wybrany został Brazylijczyk, legendarny Sergio. Nie tylko dziennikarze i kibice byli zaskoczeni wyborem Zatorskiego. Większość spodziewała się, że statuetka trafi w ręce Aleksandra Śliwki lub Łukasza Kaczmarka, którzy zanotowali fantastyczny występ w Gdańsku. – Nie chcę ujmować Pawłowi, ale moim cichym MVP jest Łukasz – przyznał Tomasz Fornal. W podobnym tonie wypowiedział się trener Nikola Grbić: – Bardziej spodziewałem się Śliwki lub Kaczmarka, ale nie mówię, że Zatorski nie zasłużył.

Patrząc przez pryzmat statystyk, to Paweł Zatorski nie był nawet… najlepszym libero. W fazie zasadniczej pod względem obron uplasował się dziesiątej pozycji (78 obron). Na pierwszym miejscu znalazł się Japończyk Tomohiro Yamamoto, który zanotował ich aż 131. Polak zajął też odległe miejsce w rankingu przyjęcia zagrywki. Spośród zawodników, którzy odebrali co najmniej 100 serwisów, najlepszy był Słoweniec Jani Kovacić (36,86% skuteczności). Z kolei Zatorski zanotował wynik na poziomie 19,75%. Jednak statystyki z rundy zasadniczej nie do końca są wiarygodne, bo jak dobrze wiemy, Zatorski nie grał w każdym turnieju, więc automatycznie będzie miał mniej tych obron. Spójrzmy zatem na sam finał. Ponownie lepszy pod kątem obron był Yamamoto (35). Zatorski miał 27. Z kolei pod względem przyjęcia Polak uplasował się na piątym miejscu (22,64%) m.in. za Włochem Fabio Balaso i Yamamoto, którzy zanotowali po 28,30% skuteczności. Co zatem kierowało federacją, że podjęła taką decyzję? Być może chcieli docenić Zatorskiego za całokształt.

Szansę na zgarnięcie piętnastego medalu w narodowych barwach Paweł Zatorski będzie miał już na przełomie sierpnia i września. Biało-Czerwoni zagrają na mistrzostwach Europy, które w tym roku zorganizują Włochy, Bułgaria, Macedonia Północna oraz Izrael.

Related Articles