Skip to main content

Polskie drużyny dziś przystępują do rywalizacji o Ligę Konferencji Europy. Droga jeszcze daleka – nie tyle do trofeum, co choćby do fazy grupowej rozgrywek. Ale przed czwartkowymi spotkaniami mamy prawo nie tylko być optymistami, co wręcz oczekiwać kompletu trzech zwycięstw. I oby tak było.

Raków jak na razie w eliminacjach Ligi Mistrzów rozegrał trzy mecze – wszystkie trzy wygrał. Nie wiadomo, jak zakończy się dwumecz z Karabachem, ale z punktu widzenia rankingu UEFA, częstochowianie zrobili dobrą robotę dla Polski. Pora by „produkcję” punktów do tego rankingu rozpoczęły też pozostałe drużyny – Legia Warszawa, Lech Poznań i Pogoń Szczecin.

O rywalach polskich drużyn w tej fazie rozgrywek przeczytacie w naszym osobnym tekście.

Jako pierwsi na plac gry wyjdą dziś piłkarze Legii Warszawa – mecz wicemistrzów Polski w Kazachstanie rozpocznie się już o godzinie 17:00. Dużym błędem byłoby lekceważenie rywala, bo Ordabasy to aktualny lider kazachskiej ligi, a Legia ma w niedalekiej przeszłości niemiłe wspomnienia z pojedynków z innym zespołem z tej ligi – Astaną. Trzeba więc nastawić się na ciężki bój, ale team Kosty Runjaicia wygrał przekonująco na inaugurację ligi (3:0 z ŁKS-em), a tydzień wcześniej zdobył Superpuchar Polski, zwyciężając konkurs rzutów karnych z Rakowem. Optymizmem napawały też wyniki sparingów Legii. Stołeczny zespół może w pełni skupić się na rywalizacji z ekipą z Szymkentu, bowiem najbliższy ligowy mecz z Cracovią został przełożony, rzecz jasna na wniosek wicemistrzów Polski.

Teoretycznie znacznie łatwiejsze zadanie czeka dziś poznańskiego Lecha. Kolejorz gra u siebie z Żalgirisem Kowno, czyli klubem, który ma w herbie… piłkę do koszykówki. Gdyby to było spotkanie Euroligi, moglibyśmy mieć obawy, ale na trawiastym boisku Lech powinien załatwić sprawę awansu już dziś. Żalgiris zajmuje aktualnie 5. miejsce w dość słabej lidze litewskiej, mając bilans 7-9-7. Z kolei Lech sezon 23/24 rozpoczął od wymęczonego zwycięstwa z Piastem Gliwice po dublecie Filipa Marchwińskiego. Młody pomocnik Lecha w minionym tygodniu nie tylko zapewnił swojej drużynie wygraną w Gliwicach, ale też przedłużył kontrakt z klubem. A poznaniacy myślą już pewnie o powtórzeniu wspaniałej europejskiej przygody, która w sezonie 22/23 przywiodła ich aż do ćwierćfinału Conference League. Póki co jednak trzeba bez perypetii po drodze ograć Litwinów. Początek spotkania na Enea Stadionie przy ul. Bułgarskiej w Poznaniu dziś o 20:30.

Kwadrans później swoje boje w Europie w tym sezonie rozpocznie Pogoń Szczecin. Czwarta drużyna Ekstraklasy w sezonie 23/24 na dzień dobry jedzie do Irlandii Północnej, by zagrać z Linfield. Jest to w zasadzie jedyna w miarę znana drużyna z tego kraju, co nie znaczy wcale, że Portowcy mają się czego obawiać. Futbol ligowy w Irlandii Północnej stoi na niskim poziomie, a co zdolniejsi gracze liczą na angaż w Premier League, Championship czy nawet League One. Zeszły sezon Linfield zakończyło na 2. pozycji, stąd występy w kwalifikacjach Ligi Konferencji, a nie Ligi Mistrzów. Pogoń w miniony piątek wygrała na inaugurację Ekstraklasy z Wartą Poznań. Nie był to wybitny mecz podopiecznych Jensa Gustafssona, ale koniec końców liczył się przecież wynik. Tak samo będzie dziś na Windsor Park, gdzie swoje domowe mecze rozgrywa stołeczne Linfield.

Z rzadko którymi rywalami polskie kluby mogą czuć się pewniakami, ale w starciach z drużynami z Litwy czy Irlandii Północnej wątpliwości być nie powinno, a Legia to wciąż co najmniej półka wyżej niż Ordabasy. Dlaczego liczymy na hat-trick, a za tydzień na kolejny. To nie runda na perypetie, emocje i wahania nastrojów.

Related Articles