Trener żeńskiej reprezentacji Belgii, Gert Vande Broek, został zawieszony na 12 miesięcy przez Radę Dyscyplinarną. Stało się to na skutek oskarżeń byłych zawodniczek o psychiczne znęcanie się nad nimi. Szkoleniowiec stanowczo zaprzecza i ma prawo odwołać się od decyzji organu.
56-letni Gert Vande Broek to jedna z największych legend belgijskiej siatkówki. Trenerem żeńskiej reprezentacji jest właściwie od zawsze, bo od 2008 roku. W 2013 roku zdobył brąz mistrzostw Europy, co do tej pory jest największym osiągnięciem w historii kobiecej siatkówki w tym kraju. Jak się potem okazało, siatkarki wiele wycierpiały, żeby zdobyć ten medal.
Pod koniec 2021 r. w Belgii wybuch wielki siatkarski skandal. Wówczas miała miejsce premiera serialu dokumentalnego zatytułowanego „Nagroda zwycięzcy”. W jednym z odcinków Freya Aelbrecht, Helene Rousseaux oraz Valerie Courtois zdradziły, że szkoleniowiec znęcał się nad nimi emocjonalnie. Do pierwszych nagannych zachowań Vande Broeka miało dojść w 2013 roku, po przegranym półfinale mistrzostw Europy, kiedy maltretował je przez dwie godziny. – Nie znęcanie się fizyczne, ale emocjonalne. Ten pokaz mocy, ta kontrola, ta manipulacja… To nasza historia. Zwłaszcza ten strach jakim kierowałyśmy się od najmłodszych lat – powiedziała Aelbrecht. Jak donosiły belgijskie media, trener miał wyzywać zawodniczki od “bandy c***”, “tłustych krów” czy też “tańczących s** z nocnego klubu”.
– Przemoc emocjonalna to coś, co przydarzyło się naszej grupie. Bardzo boję się o tym mówić. Nadal się boję. Trener naprawdę mnie zastraszał. Krok po kroku zawsze coś mówiono. To nawet przekonało zespół, że nie jestem wystarczająco dobra. To była dla mnie najtrudniejsza część – stwierdziła Rousseaux. Z kolei Valerie Courtois (nazwisko nieprzypadkowe, bo to siostra znanego piłkarza) potwierdziła, że zawsze była presja ze strony Vande Broeka. Kto próbowałby mieć jakkolwiek odmienne zdanie, nie miałby szans na grę w reprezentacji.
Na początku belgijska federacja nie chciała uwierzyć w słowa siatkarek. Sprawą jednak zainteresował się minister sportu – Ben Weyts, który powołał komisję śledczą, która wysłuchała aż 20 obciążających trenera świadków. Po przeprowadzonym śledztwie, Rada Dyscyplinarna podjęła decyzję o zawieszeniu szkoleniowca na rok (prokurator wnioskował o dwa lata). Vande Broek ma 10 dni na odwołanie się od decyzji organu. Co ciekawe, jeśli się na to zdecyduje, to będzie mógł prowadzić reprezentację do czasu, aż sprawa zostanie wyjaśniona.
W obronie szkoleniowca stanęły aktualne reprezentantki kraju, które wysłały nawet list otwarty. Uważają, że zmiana trenera miałaby zły wpływ na grę drużyny w Złotej Lidze Europejskiej. Belgijki awansowały do półfinału rozgrywek, gdzie zmierzą się ze Szwedkami. Pierwszy mecz odbędzie się 25 czerwca, a rewanż trzy dni później. Z kolei w finale zwyciężczynie starcia trafią na wygrane z pary Ukraina – Czechy. Belgijski związek także chciałby uniknąć zmiany na ławce trenerskiej, tym bardziej, że ich kraj będzie gospodarzem tegorocznych mistrzostw Europy. Przyjęli jednak do wiadomości decyzję Rady Dyscyplinarnej i czekają na kroki Vande Broeka.