Biało-czerwoni eliminacje do Euro 2024 zaczęli najgorzej jak tylko mogli, przegrywając w Pradze 1:3. Awans na turniej w Niemczech wciąż jest jednak nie tylko w zasięgu naszych, co wręcz jest obowiązkiem, skoro pozostali rywale w grupie to Albania, Mołdawia i Wyspy Owcze. Dziś drużyna Fernando Santosa zagra na wyjeździe z Mołdawią. Oczywiście trudno sobie wyobrazić inny scenariusz niż wygrana w Kiszyniowie.
Ale już na początek Polakom powinna zaświecić się czerwona lampka. Trzy miesiące temu na tym stadionie Czesi ledwie zremisowali 0:0 z reprezentacją Mołdawii. To pokazuje, że ekipa Sergheia Cleșcenco potrafi spłatać figla znacznie silniejszym rywalom. I z całą pewnością stadion w Kiszyniowie nie należy do najprzyjemniejszych miejsc do grania w piłkę. Obiekt jest kameralny, niezbyt ładny, a co najgorsze – murawa pozostawia wiele do życzenia. Właśnie dlatego trener Santos odszedł od swojej zasady i dzień przed meczem zorganizował oficjalny trening na płycie głównej. Zwykle tego nie robi.
Niezależnie od niespodziewanych sukcesików Mołdawii i trudności, jakie może sprawiać murawa w Kiszynowie, biało-czerwoni po prostu muszą wyjść na boisko i zrobić swoje. Wygrana ze 150. drużyną rankingu Elo jest obowiązkiem dla sklasyfikowanej 125 miejsc wyżej ekipy, w składzie której znaleźć można Roberta Lewandowskiego, Piotra Zielińskiego czy Wojciecha Szczęsnego.
Ten ostatni był bohaterem piątkowego towarzyskiego meczu Polaków z Niemcami. Biało-czerwoni wygrali na Stadionie Narodowym 1:0. Wynik jednak jest mocno nieodzwierciedlającym w stosunku do przebiegu spotkania. Niemcy może nie zachwycili, ale jednak wyraźnie przeważali i stworzyli sporo bramkowych szans. Żadnej nie wykorzystali, głównie właśnie przez to, że kapitalnie bronił Szczęsny. Można mieć zatem mocno ambiwalentne odczucia po piątkowym sprawdzianie. Z jednej strony udało się godnie pożegnać Kubę Błaszczykowskiego, a ogranie Niemców to zawsze przyjemna sprawa, ale z drugiej nie obejrzeliśmy w wykonaniu biało-czerwonych niczego nowego i niczego, czym można się zachwycać. Klasę Szczęsnego znamy przecież doskonale, choćby z ostatniego mundialu.
Mołdawia oczywiście nigdy nie grała na wielkiej imprezie, a ostatni mecz eliminacyjny wygrała już ponad 4 lata temu, pokonując Andorę 1:0. Od tamtej pory nasz dzisiejszy przeciwnik wygrał tylko towarzyski mecz z Azerbejdżanem oraz mecze w Lidze Narodów z takimi „potęgami” jak Liechtenstein, Andora i Łotwa. Mimo bilansu 4-1-1 Mołdawianie nie wygrali swojej grupy i pozostali w dywizji D.
Do tej pory reprezentacja Polski grała z Mołdawią 6 razy. Pięć z tych meczów nasi wygrali, jeden zremisowali. Ten remis to mecz eliminacji MŚ 2014 za kadencji Waldemara Fornalika. W Kiszyniowie padł wtedy rezultat 1:1. Na bramkę Błaszczykowskiego odpowiedział Eugeniu Sidorenco. Kilka miesięcy później zagraliśmy z Mołdawią po raz ostatni – w towarzyskim meczu w Abu Zabi Polska wygrała 1:0 po bramce Pawła Brożka.
Podopieczni Cleșcenco w bieżących eliminacjach mają jak na razie na koncie remisy z Czechami i Wyspami Owczymi oraz porażkę z Albanią, poniesioną trzy dni temu. W Tiranie Mołdawia poległa 0:2. Team Santosa po porażce z Czechami, w kiepskim stylu pokonał Albanię 1:0. Dziś chcielibyśmy zobaczyć dobry wynik i lepszy styl, ale ciężko spodziewać się fajerwerków na murawie w Kiszyniowie. Wynik będzie najważniejszy.
Jakim składem wyjdą dziś biało-czerwoni? Media spekulują, że będzie to najprawdopodobniej następująca jedenastka:
Szczęsny – Kędziora, Bednarek, Kiwior – Bereszyński, D. Szymański, Bielik, J. Kamiński – Skóraś, Zieliński – Lewandowski.
Początek meczu oczywiście o 20:45.