PGE Skra Bełchatów „rozprawia” się z rodziną Piechockich. Najpierw z funkcji prezesa klubu został odwołany Konrad Piechocki. Teraz, po dziewięciu latach, ze Skrą żegna się jego syn i libero klubowy, Kacper Piechocki. Oczywiście nie było to dżentelmeńskie rozstanie.
Czarne chmury nad rodziną Piechockich zbierały się od dłuższego czasu. Najpierw, w marcu, ze stanowiskiem prezesa PGE Skry Bełchatów pożegnał się Konrad Piechocki. W Bełchatowie pracę rozpoczął w 1999 r. od stanowiska managera. W latach 2004-2008 był wiceprezesem, a przez blisko 15 lat prezesem. Jeśli Skra, to Konrad Piechocki. Wydawało się, że jest w tym klubie zawsze. Mariusz Wlazły był długowieczny na parkiecie, a on na stanowisku prezesa. W tym czasie razem z drużyną cieszył się: dziewięciokrotnie z mistrzostwa Polski, siedmiokrotnie z Pucharu Polski oraz czterokrotnie z Superpucharu Polski. Nie wspominając już o srebrnych i brązowych medalach, które Skra zdobyła nie tylko na ligowych parkietach, ale także i tych europejskich… Ostatni medal mistrzostw Polski (złoto) bełchatowianie wywalczyli w 2018 r. Od tamtej pory nie znaleźli się nawet na podium. Era dominacji minęła. Ubiegły sezon już od początku wyglądał fatalnie w wykonaniu bełchatowian. Był to najgorszy rok (12. miejsce), odkąd Skra awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej. Do takiego czegoś nikt nie był przyzwyczajony. Rozpoczęły się problemy finansowe i konflikt w zarządzie. W efekcie Rada Nadzorcza odwołała Piechockiego z pełnionej funkcji.
Można było zakładać w ciemno, że po tak fatalnym sezonie nastąpią duże rotacje w składzie. Na razie nie przedstawiono nazwisk nowych zawodników, ale poinformowano, że ze Skrą w sumie żegna się… 13 siatkarzy. Rewolucja kadrowa, jakby nie patrzeć. Wśród pożegnanych jest właśnie Kacper Piechocki, który w grudniu ubiegłego roku przeszedł operację po kontuzji łokcia. Do końca sezonu libero nie pojawił się już na boisku. To wychowanek bełchatowskiego klubu i tam rozpoczął profesjonalną karierę. Po dwóch sezonach spędzonych w drużynie AZS-u Częstochowa, wrócił do PGE Skry Bełchatów i od tamtej pory regularnie występował w pierwszym zespole. Spędził tu dziewięć sezonów, w trakcie których rozegrał w lidze 235 meczów. Wywalczył trzy medale mistrzostw Polski (złoto, srebro i brąz), Puchar Polski, trzy Superpuchary Polski i brązowy medal Ligi Mistrzów. Kacper Piechocki jest jednak, tak delikatnie mówiąc, kontrowersyjnym siatkarzem. Miał na sobie naklejkę z napisem „nepotyzm”, bo wielu kibiców twierdziło, że nie zasługuje na grę w tak utytułowanym klubie. Po prostu jego umiejętności nie były wystarczające. Uważano, że gra tylko dlatego, że prezesem jest jego ojciec. Nie ma co ukrywać, że Kacper statystycznie nie jest w czołówce polskich libero, dlatego ciekawe w jakim klubie zagra w przyszłym sezonie.
To, że Skra pożegnała się z Piechockim, nie jest niczym zaskakującym, jednak forma tego rozstania budzi niesmak. „Po sezonie 2022/2023 PGE Skra zakończyła współpracę z Kacprem Piechockim. Kacprze, dziękujemy za dziewięć sezonów spędzonych w PGE Skrze i życzymy powodzenia w dalszej karierze!” – napisał w czwartkowej, oficjalnej wiadomości klub PGE Skra Bełchatów. Niedługo później na Instagramie Kacpra Piechockiego pojawił się komentarz w formie InstaStory, który sugerował, że zawodnik… nie wiedział nic o zakończeniu współpracy. „Informacja jaką umieściła PGE Skra Bełchatów o moim odejściu jest dość zaskakująca w świetle tego, że mam obowiązujący kontrakt. Może najpierw warto byłoby dojść do porozumienia przed tym jak informujecie kibiców?” Klub nie pozostawił tego bez odpowiedzi. Kilka godzin później na oficjalnej stronie internetowej pojawiło się oświadczenie. Skra poinformowała w nim, że „w dniu 31 maja 2023 r. klub wypowiedział Kacprowi Piechockiemu umowę o profesjonalne świadczenie usług sportowych, wskazując przyczyny uniemożliwiające kontynuację współpracy z zawodnikiem w sezonie 2023/2024”. Klub poinformował także, że nie udało się osiągnąć porozumienia z Piechockim, dlatego umowa uległa rozwiązaniu ze skutkiem na 8 czerwca 2023 r. Kacper Piechocki jest zatem „wolnym zawodnikiem”. Niejeden kibic PGE Skry Bełchatów odetchnął z ulgą.