Skip to main content

Chorwacja pokonała po dogrywce Holendrów 4:2, a Hiszpanie ograli 2:1 Włochów. Tak prezentują się wyniki półfinałów Ligi Narodów. Kluczowymi zawodnikami półfinałów okazali się: mający skończyć jesienią 38 lat Luka Modrić oraz przyjeżdżający na kadrę prosto po świętowaniu potrójnej korony Rodri.

Holandia – Chorwacja 2:4

Chorwaci mają już opuszczać scenę, to już ma być koniec tej wielkiej reprezentacji, mówi się o tym, że złote pokolenie odchodzi, a okazuje się, że są jeszcze w stanie zdobyć brąz mistrzostw świata w Katarze i to nie wszystko. Jeszcze przed mundialem, w swojej grupie Ligi Narodów, okazali się lepsi od Duńczyków i Francuzów. Dzięki temu awansowali do turnieju głównego, gdzie… po raz kolejny zaskoczyli. Nieśmiertelna ekipa Modriciów, Kovaciciów, Perisiciów pokonała Holendrów po dogrywce. Kto brylował? Oczywiście, że niemal 38-letni Lukita. Miał najwięcej kontaktów z piłką w całym spotkaniu – 118, wywalczył karnego w drugiej połowie (wykorzystał go Kramarić), w dogrywce popisał się asystą do Bruno Petkovicia, choć tu trzeba przyznać, że dobre 80-90% akcji zrobił sam napastnik, bo otrzymał podanie na 30. metrze, ładnie się obrócił z obrońcą na plecach i strzelił z daleka. Modrić potem przypieczętował awans, wykorzystując pewnie karnego na 4:2 w 116. minucie. Chorwaci przecież nie mogą awansować inaczej niż po dogrywce lub karnych.

To są konkrety Modricia przy bramkach, ale oprócz tego było też kilka napędzonych przez niego akcji i kluczowych podań. Jedną asystę “zewniakiem” skradł mu Ivan Perisić, bo Modrić doskonale mu zagrał, a jego kolega przekopał z woleja z pięciu metrów. Na pewno w tym półfinale się działo. Już samo to, że do dogrywki doszło praktycznie rzutem na taśmę i to po zamieszaniu w polu karnym. Finały odbywają się w Holandii, dlatego całe De Kuip oszalało po trafieniu Noa Langa. Holendrzy mieli mocny początek podstawowego czasu, gdzie dominowali, stworzyli kilka okazji i mocny koniec podstawowego czasu, gdzie uparcie dążyli do wyrównania. W dogrywce jednak już nie mieli patentu na Chorwatów. Tam to podopieczni Zlatko Dalicia byli wyraźnie lepsi, częściej mieli piłkę i aktywniej atakowali. Luka Modrić jeszcze ze sceny nie schodzi. Oczywiście nagroda dla najlepszego zawodnika meczu trafiła w jego ręce.

Włochy – Hiszpania 1:2

Drugi półfinał też był otwarty i ciekawy do oglądania. Przez 90 minut obie ekipy oddały razem 10 strzałów celnych. Hiszpanie przeważali, a awans do finału zapewnił im prawdopodobnie nowy gracz Realu Madryt, który może mieć wrażenie, że jego ostatnie dni życia to jakiś sen. 33-latek w spadkowiczu La Liga – Espanyolu – zdobył aż 16 bramek, a teraz w 88. minucie został bohaterem kraju. W międzyczasie Fabrizio Romano cały czas aktualizuje sprawę transferu Joselu do Realu Madryt, co trochę się przeciąga, ale wydaje się przesądzone. Joselu dawno temu był nawet królem strzelców Castilli, czyli rezerw “Królewskich”. W tamtej szkółce szalał, zdobywając aż 26 bramek, ale w pierwszym zespole nigdy prawdziwej szansy nie dostał. Dwa występy i jeden gol. To jego dorobek. Kiedy już nie miał prawa się tego spodziewać, to przychodzi najepszy jego okres w karierze.

Wróćmy jednak do samej Ligi Narodów. Joselu zdobył decydującą bramkę, ale to Rodri zachwycił w półfinale. Facet, który przed chwilą był bohaterem finału Ligi Mistrzów, został uznany najlepszym piłkarzem całej edycji Champions League, świętował potrójną koronę, bawił się, pił, tańczył i nie spał, przyjechał na kadrę, żeby zgarnąć nagrodę dla najlepszego zawodnika półfinału z Włochami. Nie tylko pracował w defensywie, ale też posłał na przykład cztery kluczowe podania, bo Hiszpanie dominowali w posiadaniu piłki, mając ją przy sobie aż przez 61% czasu. To on strzelał na bramkę w akcji na 2:1. Długo w spotkaniu utrzymywał się remis po dwóch szybkich trafieniach – Pino w 3. minucie oraz Immobile w 11. minucie. Włosi stracili bramkę, bo próbowali rozgrywać od tyłu. Ustawiony wyżej Gavi nacisnął Bonucciego, odebrał mu piłkę, a Yeremy Pino jeszcze mógł zapytać Donnarummę w który róg ma strzelić.

Włosi wyrównali, bo Zaniolo kopnął akurat tak z woleja, że nabił z bilska rękę Le Normanda. To Jorginho pięknie znalazł miejsce, podając górą. Potem zrobił to drugi raz, posyłając kolejną, wypieszczoną kulkę do Frattesiego. Wydawało się, że zawodnik Sassuolo będzie miał swoją pierwszą bramkę w kadrze, ale VAR wychwycił minimalny ofsajd i trafienie zostało anulowane. Potem atakowali głównie Hiszpanie. Nie wiadomo jak piłka nie wpadła do siatki w 47. minucie. Donarumma instynktownym pajacykiem zatrzymał Merino, a potem Morata… nie trafił do pustej bramki z trzech metrów. Darmian zrobił dobrą robotę, bo trochę mu to utrudnił, lekko go odpychając. Hiszpanie atakowali, ale Włosi nie ograniczali się do obrony. Świetną szansę zmarnował choćy Frattesi. “La Furia Roja” w końcówce miała szczęście. Rodri uderzył z dystansu, a jego strzał zablokował Acerbi. A wtedy do bezpańskiej piłki dopadł Joselu, dając awans.

Related Articles