Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej (FIVB) planuje kolejne eksperymenty. Poinformowała, że przy okazji turnieju finałowego Ligi Narodów siatkarzy zostaną przetestowane dwie nowości.
Od dłuższego czasu FIVB stara się, żeby gra w siatkówkę była płynniejsza, ciekawsza i bezbłędna. W 2013 r., gdy istniała Liga Światowa, testowany był system challenge, czyli wideoweryfikacja sędziowskich błędów. Wszyscy dziś dobrze znamy to rozwiązanie przy stykowych sytuacjach. Z czasem zmieniały się przepisy dotyczące liczby, możliwości używania, ale idea cały czas jest taka sama. Challenge sprawia, że gra jest bardziej fair play, a przyznawanie punktów zgodne ze stanem faktycznym. Żadna obcierka nie umknie. Ta nowinka bardzo dobrze przyjęła się w świecie siatkówki i teraz nikt nie wyobraża sobie poważnych meczów bez wideoweryfikacji.
Turniej finałowy tegorocznej Ligi Narodów odbędzie się w dniach 19-23 lipca w Gdańsku. FIVB stwierdziła, że będzie to dobry moment na przetestowanie dwóch nowości. Pierwszą z nich są mikrofony, z których będą mogli skorzystać arbitrzy w trakcie spornych sytuacji. Sędziowie dzięki temu mogliby swoje decyzje wytłumaczyć telewidzom oraz kibicom obecnym w hali. Czy to jest potrzebne? Chyba raczej zbędne. Najczęściej w sytuacjach spornych wykorzystywany jest challenge, więc telewidzowie mają do niego dostęp i widzą dla kogo powinien zostać przyznany punkt. Sztuka dla sztuki, odgapiona z NFL, gdzie arbiter ogląda powtórkę i ogłasza przez mikrofon ostateczne rozstrzygnięcie. W meczach futbolu amerykańskiego w jednej akcji dzieje się jednak dużo więcej.
Drugą nowością jest… zielona kartka. W porównaniu do żółtej i czerwonej nie będzie stanowiła ona kary, ale… nagrodę. Przypomnijmy, że żółta kartka w siatkówce, podobnie jak w przypadku piłki nożnej, jest oficjalnym upomnieniem, które od 2013 roku nie wiąże się już z utratą punktu. Zawodnik może zostać ukarany żółtą kartką za niesportowe zachowanie, co zostanie odnotowanie w protokole meczowym. Z kolei czerwona kartka oznacza utratę punktu. Gracz lub trener może być ukarany w ten sposób, kiedy sędzia po raz kolejny jest zmuszony do upomnienia lub w przypadku poważnego naruszenia zasad gry w siatkówkę. Kiedy arbiter pokazuje jednocześnie żółtą i czerwoną kartkę, to oznacza wykluczenie zawodnika z gry do czasu zakończenia seta. Taką karę może otrzymać także trener, który nie może udzielać wskazówek zawodnikom, aż do zakończenia seta. Ukarany członek drużyny siada na tzw. pole kar, które mieści się za ławką.
Co zatem oznacza zielona kartka, skoro nie jest karą? Jest to nagroda fair-play, bowiem otrzyma ją siatkarz, który przyzna się do popełnienia błędu (dotknięcia piłki w bloku, dotknięcia siatki, przekroczenia linii itp.). W ten sposób władze FIVB chcą ukrócić dyskusje zawodników z sędziami. Dzięki temu będzie można ograniczyć do minimum analizy wideo dokonywane przez arbitrów. I teraz najważniejsza sprawa. Po co komu zielona kartka za darmo? Federacja, żeby zachęcić zawodników do przyznawania się, postanowiła przyznać nagrodę finansową! Zespół, który na koniec Ligi Narodów będzie miał na swoim koncie najwięcej zielonych kartek, dostanie 30 tysięcy dolarów.
Tak naprawdę zielona kartka była testowana we Włoszech już w 2018 r. Podczas meczu o Superpuchar Włoch otrzymał ją Davide Candellaro, który przyznał się do kontaktu piłki z blokiem po ataku Wilfredo Leona. Jak będzie to wyglądało to podczas Ligi Narodów? Czy zawodnicy będą skłonni się przyznać? Aktualnie takie zachowanie to rzadkość, nawet gdy można skorzystać z wideoweryfikacji, która i tak wszystko wychwyci.