ŁKS Commerceceon Łódź po raz trzeci w historii zdobył mistrzostwo Polski. W rywalizacji do trzech zwycięstw pokonał 3:1 Developres Bella Dolina Rzeszów. Łodzianki w tegorocznej edycji Tauron Ligi przegrały zaledwie dwa spotkania. Ależ im się trafił sezon!
Można powiedzieć, że do Developresu Bella Dolina Rzeszów, jako finalisty, zdążyliśmy już przywyknąć. Po raz czwarty z rzędu rzeszowianki walczyły o złoto. Nastąpiła jednak bardzo istotna zmiana. Ich przeciwnikiem był ŁKS Commercecon Łódź, a nie jak w trzech ostatnich edycjach, Grupa Azoty Chemik Police. Developres miał szansę na upragnione zwycięstwo, bo wcześniej ani razu nie wywalczył mistrzostwa. Ciągle przegrywał finał z Chemikiem. ŁKS zna „smak” złota, bo w 2019 r. przerwał dominację Chemika, który wygrał pięć mistrzostw z rzędu. Wówczas łodzianki sięgnęły po drugie mistrzostwo w historii klubu. Pierwsze wywalczyły w 1983 r., kiedy jeszcze nie było żeńskiej profesjonalnej ligi. To by było na tyle historii. Przejdźmy do tegorocznych rozgrywek.
W finale spotkały się dwie najlepsze drużyny rundy zasadniczej. Łodzianki, dopiero w przedostatniej kolejce Tauron Ligi, przegrały po tie-breaku z mistrzyniami z Polic. To była ich jedyna porażka w rundzie zasadniczej. Dodatkowo, tylko trzykrotnie straciły punkcik po wygranych w tie-breaku (Developres Bella Dolina Rzeszów, Roleski Grupa Azoty Tarnów, BKS BOSTIK Bielsko-Biała). Prawie wszystkie rywalki ogrywały po 3:0 (12 razy) lub 3:1 (cztery razy). ŁKS w 20 meczach zdobył 55 punktów. To były fenomenalne statystyki. Drużyna z Podkarpacia poniosła dwie porażki, akurat w dwóch starciach z ŁKS-em. Mimo tego rzeszowianki straciły do łodzianek zaledwie punkt, bo lepiej grały z innymi zespołami. Nieco lepiej w ćwierćfinale poradził sobie ŁKS. Pokonał ósmy OnlyBio Pałac Bydgoszcz dwukrotnie bez straty seta. Developres w pierwszym spotkaniu pokonał #VolleyWrocław dopiero po tie-breaku, ale już w rewanżu rozbił rywalki 3:0. Obie ekipy w swoich półfinałach były zdecydowanie lepsze od przeciwniczek. ŁKS pokonał dwukrotnie BKS BOSTIK Bielsko-Biała po 3:0, natomiast Developres Grot Budowlanych Łódź 3:1 oraz 3:0. Jak wyglądał finał… a właściwie finały? Żaden nie był krótki. Oto krótkie podsumowanie.
ŁKS Commercecon Łódź – Developres Bella Dolina Rzeszów 1:3 (14:25, 25:18, 21:25, 16:25) MVP: Ann Kalandadze
Pierwsze starcie nie było na najwyższym poziomie. W inauguracyjnej partii rzeszowianki rozbiły rywalki. Nie popełniły ani jednego błędu i wygrały do 14. Jedyne na co było stać gospodynie, to urwanie seta. W każdym elemencie lepiej spisywały się przyjezdne. Zablokowały rywalki dziesięć razy, a same zostały zablokowane siedmiokrotnie. O ile tutaj różnica nie była duża, to w polu zagrywki już tak. Obydwie ekipy zepsuły po osiem zagrywek, ale rzeszowianki posłały pięć asów serwisowych (bilans -3). W łódzkiej drużynie jedynie Roberta Ratzke zapunktowała raz zagrywką (bilans -7). Bardzo dobry mecz rozegrała Ann Kalandadze, która skończyła 22/49 ataków (45% skuteczności). Gruzinka dodatkowo dołożyła jeden punktowy blok oraz dwa asy serwisowe. „Łódzkie Wiewióry” nie popisały się przed własną publicznością. Rzeszowianki wygrały na bardzo trudnym terenie w pewnym stylu i były w lepszej sytuacji przed rewanżem. Do wygrania mistrzostwa jednak była jeszcze daleka droga, bowiem rywalizacja toczyła się do trzech zwycięstw.
Developres Bella Dolina Rzeszów – ŁKS Commercecon Łódź 2:3 (25:13, 25:18, 24:26, 23:25, 12:15) MVP Valentina Diouf
Jak można wypuścić takie prowadzenie?! Po dwóch setach było blisko przyklepania rywalizacji finałowej na 2:0. Wydawało się, że rzeszowianki mają mecz pod kontrolą. Pierwsze dwa sety wygrały pewnie – do 13 i 18. W trzecim prowadziły nawet trzema punktami (17:14). W decydujący moment wchodziły, prowadząc 22:21. Łodzianki postawiły wszystko na jedną kartę i to one okazały się lepsze w grze na przewagi. Rzeszowianki nie potrafiły docisnąć ŁKS-u, a ten podniósł się i od stanu 2:0 zrobiło się 2:3. Łodzianki wygrały ten mecz charakterem i skuteczniejszymi końcówkami. Przyjezdne nie ryzykowały w polu zagrywki, grały tam bezpiecznie. Popełniły tylko dwa błędy, a posłały trzy asy serwisowe (bilans +1). Gospodynie zapunktowały tyle samo razy zagrywką, ale popełniły o osiem błędów więcej (bilans -7). Obydwie ekipy zagrały bardzo dobrze blokiem. Tym elementem zdobyły po 12 punktów. Najwięcej „oczek” w wygranej ekipie zdobyła Valentina Diouf, chociaż jej skuteczność w ataku wynosiła zaledwie 38%. Włoszka skończyła 20/53 ataków. Do tego dorzuciła dwa asy serwisowe i punktowy blok. Rzeszowianki były bardzo blisko prowadzenia 2:0 w całej rywalizacji, ale nie potrafiły postawić kropki nad „i”. To na pewno bolesny mecz dla ekipy, która miała olbrzymią szansę na postawienie milowego kroku w kierunku pierwszego w historii mistrzostwa.
Ważna i przykra sprawa. W tie-breaku, upadając po ataku, groźnego urazu doznała Zuzanna Górecka, czyli podstawowa zawodniczka ŁKS-u. Jak się potem okazało, 23-letnią przyjmującą czeka do dziewięciu miesięcy przerwy, bowiem rezonans magnetyczny wykazał uraz łąkotki oraz zerwanie więzadła krzyżowego. Podobnej kontuzji kilka miesięcy wcześniej nabawiła się inna zawodniczka „Łódzkich Wiewiór”. Wówczas pechowy okazał się mecz Ligi Mistrzyń dla Klaudii Alagierskiej-Szczepianiak. Nie tylko ŁKS stracił dwie dobre zawodniczki, ale także reprezentacja Polski.
ŁKS Commercecon Łódź – Developres Bella Dolina Rzeszów 3:1 (25:22, 28:26, 22:25, 25:13) MVP Julita Piasecka
Wróćmy jednak do walki o mistrzostwo. ŁKS przed decydującymi starciami dokonał… transferu medycznego. Był on możliwy dzięki zapisowi w regulaminie Polskiej Ligi Siatkówki o transferze medycznym w trakcie fazy play-off. Ten można przeprowadzić, gdy kontuzji dozna podstawowa zawodniczka, a za takie uważa się siatkarki, które w 80% meczów rozpoczęły grę w pierwszej szóstce oraz uczestniczyły w grze na boisku w co najmniej 60% setów drużyny, biorąc pod uwagę wszystkie rozegrane sety do momentu złożenia wniosku o przeprowadzenie transferu medycznego. Zuzannę Górecką zastąpiła była zawodniczka ŁKS-u, Martyna Grajber-Nowakowska. Co prawda dużo nie pograła, bo weszła w końcówce czwartego seta. Liczyło się jednak to, że w razie czego, miał na kogo postawić Alessandro Chiappini. W trzecim starciu obie ekipy popełniły bardzo dużo błędów, oddały po 22 punkty (w tym po siedem zepsutą zagrywką). Zawodniczki słabo spisały się w tym elemencie. Developres posłał tylko jednego asa serwisowego (bilans -6), a ŁKS ani jednego (bilans -7). Jedyny pozytyw w szeregach ŁKS-u, to blok, który dał aż 19 punktów. Developres tak zdobył dziewięć. O ile trzy pierwsze sety można nazwać wyrównanymi, to czwarty całkowicie został zdominowany przez łodzianki. Rzeszowianki zdobyły zaledwie 13 punktów. Deklasacja. Wygrywając trzecie spotkanie, ŁKS wyszedł na prowadzenie 2:1. Czekał ich wyjazd i mecz w Hali Podpromie. Już raz w tej finałowej rywalizacji łodzianki udowodniły, że nie taka ta hala straszna…
Developres Bella Dolina Rzeszów – ŁKS Commercecon Łódź 2:3 (25:17, 22:25, 22:25, 25:22, 13:15) MVP Valentina Diouf
Zwieńczenie było najlepsze z możliwych. Najlepszy mecz spośród wszystkich. Z pewnością godny finału mistrzostw Polski. Szala zwycięstwa przechylała się raz w jedną, raz w drugą stronę. Okazało się, że o zwycięstwie będzie musiał zadecydować tie-break. ŁKS walczył o mistrza, a Developres o przedłużenie tego finału. Rzeszowianki mogą pluć sobie w brodę. Prowadzenie objęły przy stanie 2:1 i przez dłuższy czas ich przewaga utrzymywała się na poziomie trzech-czterech punktów. W decydujący fragment wchodziły, prowadząc 12:8. A potem? Dętka… Najpierw straciły trzy punkty z rzędu (12:11), a potem cztery (13:15). I było po meczu, po mistrzostwie. Zamiast wymarzonego tytułu jest czwarte wicemistrzostwo. Rzeszowianki lepiej radziły sobie w polu zagrywki, ale to było za mało. Posłały osiem asów (bilans -1), a ŁKS trzy (bilans -3). Gra blokiem była bardzo wyrównana (D:16, Ł:17). Gospodynie popełniły więcej błędów ogólnych (22), ale nie to zaważyło. Przyjezdne oddały rywalkom też sporo punktów, bo 17. Okazało się, że finał Tauron Ligi był o wiele bardziej zacięty niż ten PlusLigi. Siatkarki rozegrały cztery spotkania (łącznie 18 setów), a siatkarze tylko trzy (łącznie 10 setów). Łodzianki i rzeszowianki udowodniły, że nie przez przypadek rundę zasadniczą zakończyły na pierwszym i drugim miejscu. Były to zdecydowanie dwie najlepsze ekipy tegorocznych rozgrywek Tauron Ligi.