Jastrzębski Węgiel odzyskał tytuł. W finale niespodziewanie zdeklasował Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. W trzech finałowych meczach obrońcy tytułu urwali… zaledwie jednego seta. To trzecie mistrzostwo Polski wywalczone przez drużynę z Jastrzębia-Zdroju.
To siatkarski klasyk ostatnich lat. Trzeci raz z rzędu para finałowa była taka sama. Jastrzębski Węgiel kontra Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. W dwóch poprzednich finałach był remis, bo każda z drużyn wywalczyła po jednym mistrzostwie. Teraz, w rundzie zasadniczej obie ekipy wcale nie były najlepsze, bo zajęły trzecie i czwarte miejsce, ale play-offy to play-offy. Bardziej wyboistą drogę do finału mieli obrońcy tytułu, przez niższą pozycję w tabeli. W ćwierćfinale kędzierzynianie zmierzyli się z piątym Projektem Warszawa. Rywalizacja była bardzo wyrównana. ZAKSA musiała stoczyć cztery bitwy, a trzy zakończyły się dopiero po tie-breaku. W półfinale też łatwo nie mieli, bowiem ich przeciwnikiem był zwycięzca rundy zasadniczej, Asseco Resovia Rzeszów. Szybko awansowali po trzech meczach, ale w dwóch pokonali rywala dopiero w piątym secie. Z kolei Jastrzębski w ćwierćfinale grał z szóstym Treflem Gdańsk i zdecydowanie mniej się spocił, bo zamknął rywalizację w trzech meczach i tylko z jednym straconym setem. W półfinale zmierzył się z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, który rundę zasadniczą zakończył na drugim miejscu. Tylko w jednym spotkaniu jastrzębianie mieli problem, ale i tak wygrali po tie-breaku. Tak więc ZAKSA i Jastrzębski pokonali przeciwników po 3:0. Półfinały były rozczarowujące.
W podsumowaniu półfinałów napisaliśmy, że ZAKSA ma patent na Jastrzębskiego. W tym sezonie oba zespoły zmierzyły się czterokrotnie (Superpuchar, dwukrotnie PlusLiga oraz finał Pucharu Polski). Jastrzębianie wygrali tylko raz. Po tie-breaku pokonali kędzierzynian w Superpucharze Polski. Podobnie było w ubiegłym roku. Na dziesięć starć, Jastrzębski wygrał tylko dwa (Superpuchar i jeden mecz w finale mistrzostw Polski). Zaznaczyliśmy jednak, że nie ma co skreślać jastrzębian, bowiem w sezonie 2020/2021 udało im się pokonać w finale ZAKSĘ, która to była uznawana za głównego kandydata do mistrzostwa. Wtedy sprawili olbrzymią niespodziankę. Czy tegoroczne mistrzostwo również można nazwać niespodzianką? Na pewno mniej, ale już sensacją jest styl w jakim ZAKSA przeg… przerżnęła. Nikt nie spodziewał się, że będzie to tak jednostronny pojedynek.
Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:20, 25:20, 25:23) MVP Stephen Boyer
Pierwszy mecz i już niemałe zaskoczenie. ZAKSA przegrała do zera. Tak naprawdę to w żadnym secie nie zagroziła przeciwnikowi. Najwyższą przewagę miała w drugiej odsłonie i wynosiła ona zaledwie… dwa „oczka”. Tak gładkiego zwycięstwa Jastrzębskiego nikt się nie spodziewał. Co pomogło w wygraniu meczu? Na pewno zagrywka. Zwycięzcy posłali sześć asów serwisowych, a popełnili 14 błędów (bilans -8). Z kolei ZAKSA w polu zagrywki zaprezentowała się dramatycznie. Marcin Janusz zdobył jedynego asa, a jego drużyna pomyliła się aż 17 razy (bilans -16). Jeżeli chodzi o grę blokiem, to była praktycznie na takim samym poziomie (J: 5, Z:6). Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Stephen Boyer, który posłał cztery asy serwisowe (ponad 65% wszystkich asów Jastrzębskiego). Francuz skończył 10 na 18 ataków, co dało mu 56% skuteczności. Jastrzębski nie tyle wygrał, ale zrobił to bardzo pewnie.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel 1:3 (26:24, 22:25, 15:25, 19:25) MVP Tomasz Fornal
Wydawało się, że mecz numer dwa będzie wyrównany, w przeciwieństwie do pierwszego. To sugerowała partia numer jeden grana na przewagi, którą wygrała ZAKSA. Wreszcie, jakiś jasny punkt tego finału, patrząc z jej perspektywy. No i niestety ostatni. W kolejnej partii nie poszła za ciosem, chociaż w decydującym momencie prowadziła 22:21. Jastrzębianie zdobyli cztery punkty z rzędu i doprowadzili do remisu 1:1. Kolejne dwie odsłony zdecydowanie należały do gości. Rozbili gospodarzy do 15 oraz 19 i w całym finale prowadzili 2:0. Jeżeli spojrzymy na statystykę gry blokiem, to była ona wyrównana (Z: 6, J:7). Jastrzębski jednak ponownie odskoczył zagrywką. Posłał dziewięć asów serwisowych (bilans -5), a ZAKSA zaledwie trzy (bilans -14). Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Tomasz Fornal. Reprezentant Polski skończył 18 z 29 ataków (62%), więc rozgrywający mógł na niego liczyć. Do tego dorzucił jeszcze po jednym asie serwisowym i bloku. Przyjęcie także stało na bardzo wysokim poziomie (56% pozytywnego przyjęcia i 38% perfekcyjnego). Do pełni szczęścia Jastrzębskiemu brakowało wygrania jeszcze jednego meczu. Miała w tym pomoc własna publiczność.
Jastrzębski Węgiel – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:15, 25:16, 25:13) MVP Jurij Gladyr
Deklasacja. Miazga. Demolka. Rozjechanie walcem. Mecz trwał zaledwie godzinę. To było jak jakieś lanie juniorów w sparingu. ZAKSO, czy to ty? Czy to zasłona przed finałem Champions League? W żadnym z setów dwukrotny zdobywca Ligi Mistrzów nawet nie zbliżył się do granicy 20 punktów. W każdym elemencie był gorszy, no ale to widać po wyniku. Jastrzębianie posłali siedem asów serwisowych, przy czym popełnili 10 błędów (bilans -3). Z kolei ZAKSA tym elementem zapunktowała tylko trzykrotnie (bilans -11). Znów ta sama historia w polu serwisowym. Tym razem jednak ważny był też blok. Jastrzębski Węgiel zdobył tak 15 punktów, a sam dał się zablokować zaledwie dwukrotnie. Bardzo dobry mecz rozegrał Jurij Gladyr, który popisał się aż sześcioma punktowymi blokami. Oznacza to, że 40% wszystkich bloków Jastrzębia należało właśnie do Ukraińca. Do tego skończył 4/5 ataków, co dało mu skuteczność na poziomie 80%. 39-latek posłał także dwa asy serwisowe. Musiał zgarnąć nagrodę MVP. Mistrzostwo w wielkim stylu, wręcz ośmieszającym.
Jastrzębski Węgiel odzyskał mistrzostwo, które kędzierzynianie odebrali mu w poprzednim sezonie. To trzecie w historii tego klubu. Pierwszy raz mistrzem Polski jastrzębianie byli w 2004 roku. To jeszcze nie koniec starć jastrzębsko-kędzierzyńskich w tym sezonie. Jak dobrze wiemy, obydwa zespoły zmierzą się w finale Ligi Mistrzów! Kędzierzynianie będą bronić tytułu, który zgarniali w dwóch ostatnich edycjach, jednak to jastrzębianie mają mentalną przewagę.